Szukanie sensu

Jeszcze przed Świętami skończyłem czytać książkę Viktora E. Frankla pt. "Człowiek w poszukiwaniu sensu". Autor był austriackim psychiatrą i więźniem obozów koncentracyjnych (m.in. Auschwitz). Oba wątki zresztą stały się podstawą tej książki. Opisuje on w niej swoje wspomnienia i próbuje je skonfrontować z tym jak działa ludzki umysł. Przedstawia też (w drugiej części) założenia swojej metody psychoterapeutycznej zwanej logoterapią, która jest ukierunkowana na rozważania nad sensem. Dowiedziałem się o niej dopiero w grudniu tego roku. No i cóż, zaintrygowało mnie to, że ludzie chodzą do terapeutów, aby szukać odpowiedzi na pytanie po co żyją. A jako, że logoterapeuci zwykle polecają Frankla, to postanowiłem zapoznać się z jego sztandarową książką.

Czy się zawiodłem? Cóż, z jednej strony nie znalazłem w niej ani jednego bullshitu typowego dla mów motywacyjnych. Z drugiej jednak nie było w niej nic, co by mnie zaskoczyło. Dotyczy to zarówno wspomnień (bo wiele wspomnień byłych więźniów kacetów czytałem) jak i samych podstaw logoterapii. No bo nie jest dla mnie żadną nowością, że człowiek potrzebuje czuć, że jego życie ma sens. Wiem też, że to czego ludzie zazwyczaj zazdroszczą innym (sukces, pieniądze, uroda) to rzeczy, które można stracić w ułamku sekundy. Jeżeli ktoś stawia je na pierwszym miejscu, to nigdy nic z tego dobrego nie wyjdzie. Zresztą nasłuchałem się o tym za dzieciaka. Połowa kawałków hip-hopowych, które męczyłem w liceum była właśnie o tym. Ot, na przykład zipskładowe Uszanuj...

Wiesz że przez hajs w pełni szczęścia nie poznasz
Wraz z groszami zamykasz się
Dbasz o wykaz z indeksu
Znasz świat z teletekstu i co masz? Życie bez sensu...

Ten fragment wbił mi się w pamięć. Na szczęście nigdy nie był to mój problem (mam na myśli życie bez sensu, nie kawałki w głowie). Brak pieniędzy - owszem. Zawsze miałem problem ze znalezieniem pracy. Szukałem jej wiele razy. Zawsze bezskutecznie. W swoim życiu pracowałem tylko dlatego, że praca zawsze znajdowała mnie sama. Przez wiele lat było to moim utrapieniem. Męczyło mnie to strasznie. Bezrobocie nigdy jednak nie odebrało mi sensu. Bo może i były okresy, gdy nic nie zarabiałem (albo zarabiałem zdecydowanie za mało), ale nigdy nie oznaczało to bezczynności.

Na tegorocznej pasterce byliśmy z Agą w rzeszowskim klasztorze oo. Dominikanów. Zawsze czuję się tam trochę nieswojo, bo mam z tym miejscem jedno wspomnienie. Otóż, kiedyś poproszono mnie, aby wygłosił tam świadectwo. Ja natomiast byłem głupi i się zgodziłem. Stałem więc potem przy ambonie opowiadając o swoim życiu i długiej drodze do Królestwa Bez Kresu. Dziś trochę się tego wstydzę. No bo komu to potrzebne? Każdy ma przecież swoją własną drogę. Moja jest kręta, pełna wybojów, z ciągle zmieniającym się krajobrazem. Przez ostatnie 20 lat robiłem tak dużo rzeczy, że brakło by mi słów, aby to opisać w jednym wpisie (bo jest limit). Każdy rok jest wyraźnie inny. Nie ma dwóch takich samych. A powód jest bardzo prosty: nie pracuję na etacie. Trudno więc serwować mi komukolwiek taką receptę na życie. Wierzę natomiast, że każdy bez wyjątku i bez większego trudu jest w stanie nadać sens własnemu życiu. Wystarczy tylko zdać sobie sprawę, że ma się wpływ na otaczającą nas rzeczywistość. A nawet tę daleką, która nas nie otacza. Pamiętam akcję opłacenia kosztów edukacji dziewczynce z Konga, którą kiedyś organizował @barbarossastudio. Czy jej życie zmieniło się dzięki temu? Jestem pewien, że tak. Nawet jeśli tego nie widać gołym okiem. Sam wiele razy miałem do czynienia z sytuacjami, gdy efekty jakiegoś działania ujawniały się dopiero po dłuższym czasie, często przez przypadek.

Frankl w swojej książce pisze, że w obozie koncentracyjnym drobne gesty często były na wagę przetrwania. Przywracały wiarę w człowieczeństwo. Myślę, że jest to w gruncie rzeczy bardzo uniwersalna prawda. Nigdy nie wiemy jaki będzie ostateczny skutek tego, że komuś okażemy dobroć. W takiej czy innej formie. Jeśli więc ktoś wciąż szuka sensu, to jedno mogę podpowiedzieć: najłatwiej znajdzie go w regularnym pomaganiu innym (od wolontariatu po wsparcie finansowe). Inicjatyw jest od groma, potrzebujących jeszcze więcej. To najprostsza logoterapia na świecie.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now