Powroty

Na dzisiaj zapominamy o zielonym bloczku.

Potrafię być każdym z tych jajek XD

Przez to, że jestem otwarty na swoje emocje, i zdecydowałem się na nie otworzyć całkowicie (nie ma przebacz!), moje myśli mogą odpłynąć w bardzo złe miejsca. W takie, z których nie byłoby już powrotu. Zabrać sobie jakąkolwiek nadzieję, zabrać sobie przyszłość.

Taki stan miałem wczoraj.

Postanowiłem przetrawić te emocje, przeżyć je. Niech będę całkowicie rozbrojony, by sprawdzić, co się stanie, gdy je przeżyję. I zaczęły dziać się cuda. Ja, podenerwowany samym faktem, że istnieję, obrażany jeszcze nie wiedzieć czemu (teraz wiem) przez kumpla, poszedłem pomóc coś załatwić. Przypadkowo udało mi się podpiąć pod jeszcze większy projekt, rozszerzyć go, połączyć z innym, wymyślić nową miejscówkę, założyć grupę, dołączyć do grupy, spotkać w czasie dyskusji, gdy wyszliśmy na zewnątrz osoby, które właśnie tym się zajmują (PS: one po prostu przechodził), dostać ekspertyzę, przegadać.

Jest ranek. To... dalej żyje.

Jak widzicie, wczorajszy dzień był tak bardzo dziwny, że wychodzi to poza jakąkolwiek formę tego, co można lub nie można zrozumieć.

Wstałem z mętlikiem w głowie. Nie umiałem się skupić przy dokończaniu modlitwy, w czasie której wczoraj padłem, nie byłem w stanie ustać.

I zrozumiałem dwie rzeczy:

  1. Ten mętlik, ten brak umiejętności skupienia się, spowodowany jest tym, że nie chcę myśleć o swoich problemach. Nie chcę się o nich myśleć, bo boję się, że coś skończy się nie po mojej myśli.
  2. Nie boję się być niepewnym. Tak, nie wiedziałem co robić, ale jeżeli tylko tym się zajmę, zaakceptuję co się dzieje, jestem w stanie rozwiązać każdy problem z moimi emocjami. Jest to coś tak zdumiewająco olbrzymiego, że teraz chyba nie do końca rozumiem, jak olbrzymi progres to jest.

Moją siłą jest umiejętność powrotów do samego siebie. Nie uciekam.

Na dzisiaj tyle.
Trzymajcie się! ^^

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center