Brak skupienia

Krótka notatka o tym, czego się o sobie ostatnio dowiedziałem.
Czy ktoś wie, co to jest? XD
Mam problem z niewsłuchiwaniem się w siebie i niepewnością. Potrafię stracić głowę, orientację w tym, co się dzieje wokół mnie. Działam pod wpływem impulsu, robię głupstwa. Jestem zagubiony, przeżywam emocje, których nie rozumiem. Zachowuję się w dziwny sposób, moja niepewność wylewa się ze mnie. Przykład: po czwartkowym mityngu, na który zawsze przychodzę z jak najbardziej otwartym sercem, emocje i historie innych totalnie wytrąciły mnie z równowagi. Jest to zamierzone, chcę zrozumieć jak najwięcej, więc muszę się otworzyć. Rozkołysało to całkowicie moje emocje, przez co kontrolę nade mną przejął mój strach. Byłem jak małe dziecko, same, bez mamy, które nie wie co robić. Przepraszam wszystkie osoby, które mogło to obciążyć.

Ale.
Ja, jako ja, nie boję się tego stanu. Wiem z czego to wynika. Byłem goły, odsłonięty, a nie wiedziałem, jak działać w takich sytuacjach. Odtwarzałem to, co widziałem u innych, albo to co robiłem w tych paru rzadkich sytuacjach z przeszłości, gdy sobie na to pozwalałem. Chcę powiedzieć do siebie z tego momentu: Mam Cię! Widzę Cię! Koniec, już wiem co zrobić! A trzeba się uspokoić. Najpierw się uspokoić. Zacząć z czymś działać, zająć się sobą. Potem przemyśleć te emocje. Porozmawiać sam ze sobą, przeżyć to. To nie jest przyjemny proces, ale jeżeli jest się kimś, kto całe życie ukrywał to przed sobą, nie masz wyjścia. Wiem, jak straszne emocje wtedy człowiek przeżywa. Sam je przeżywam. Trudno jest to zrobić samemu. Dlatego dobrze porozmawiać z drugim człowiekiem. Usłyszeć, jak ktoś inny to wszystko widzi.

Być otwartym.

O otwartości ostatnio oglądałem krótki film, a dokładniej o zakłopotaniu w czasie rozmów. Znacie te sytuacje, gdy ludzie rozmawiają, nie wiecie co powiedzieć, czekacie jak druga strona skończy, a gdy skończy, inna osoba zaczyna, i dalej jesteście zakłopotani, boicie się zacząć mówić? Albo gdy już zaczniecie mówić, myślicie o tym, czy mówicie prawidłowo, gubicie się?

W takich sytuacji skupiałem się na swoich emocjach, tym, jak jestem odbierany, zamiast skupić się na rozmowie i ludziach wokół. Brzmię dziwnie, bo nie tyle nie mam co powiedzieć czy nie umiem rozmawiać, ale nie mam o czym rozmawiać. Skupiam się na tym, co się dzieje w mojej głowie, z nią rozmawiam.

A muszę opróżnić głowę I wysłuchać innych.

I nie tyczy się to tylko rozmów. Wiecie, jak pięknie jest się uczyć grać na pianinie, gdy nie myślę o tym, dlaczego robię te błędy? Wsłuchuję się w dźwięk, gdy jest coś z nim nie tak, poprawiam go. Uczę się. Idę do przodu.

I tak nauczyłem się wracać do siebie. Do swojej pewności. Jestem gotowy na to, by się bardziej otworzyć. Rzeczywiście, są rzeczy, które zakłócą mój spokój. Co z tego? Wiem, że jestem w stanie do niego powrócić. To nie ja jako ja jestem nie tak. Przeżyłem coś, co doprowadziło do tego stanu, nauczyłem się głupiego schematu, omijałem swoje emocje.

Powinienem nosić plakietkę z żabki "Uczę się!" XD

Afirmacja:
Mam siłę to przerobić. Nie mam pewności, że nie upadnę.
Mam pewność, że podejmę się pracy nad sobą. Mam pewność, że stawię temu czoła.

Trzymajcie się ładnie wszyscy! ^^

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center