Moj tydzien w daintree, Queendland, Australia. cz.1

Witajcie Polacy :)

Juz dawno, dawno temu mialem napisac post po polsku, a nie ciagle ten angielski ;)
Niech to bedzie wstep do kolejnych juz dwujezycznych postow - jednen po ang i ten sam po polsku.

Slowem wstepu - zeby przedluzyc sobie wize 'work and holiday' trzeba (zaleznie on narodowosci) odpracowac 88dni na farmie lub w 'turystyce' - hotel, bary, restauracje. Moja dziewczyna pochodzi z Karaibow, a konkretnie Martinika, a wiec ma narodowosc francuska - oni niestety nie moga podjac pracy w 'hospitality' musiala odpracowac te 88 dni na farmie.

Po roku pobytu tutaj, a w tym 3 miesiace zdala ode mnie jej 1 rok na 'work and holiday' wizie dobiegal konca. tydzien przed wylotem z Oz przyleciala do mnie - Port Douglas. Piekne miasteczko na polnocy Queensland :)

Dobre 2 tygodnie przed jej przylotem zaczalem zbierac informacje o tym co tu tak naprawde mozna zwiedzic, poznac, odkryc, wejsc, plynac, zjesc, itp, itp.
moje poszukiwania i notatki zaoowocowaly tygodniowym planem wakacyjnym. Mieszkajac tu juz prawie 2 lata odkrylem miejsca o jakich wczesniej nie slyszalem! moze tez dlatego, ze prawie caly czas pracuje, wiec moje 'wakacje' zazwyczaj zawezaly sie do 2dni woolnego co jakies 2 tygodnie.

Pelny artykul dopiero sie zbliza, takze zamieszcze dla Was 'zwiastun' w postaci fotek z tego tydonia :

DSC_7882.jpg

DSC_7762.jpg

DSC_7936.jpg

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center