O tym, jak prawie mnie wrzucono do Świadków Jehowy paneli fotowoltaicznych

Witam.
Skończyła się sesja i zaczął ten wielki okres wakacyjny, w czasie to którego wartałoby na przykład... poszukać jakiejś wakacyjnej pracy.
W takiej sytuacji znalazłem się ja. Wbiegłem na pracuj.pl (nie polecam) i OLX, po czym zacząłem wysyłać masowo CV wszędzie, gdzie nie wymagano doświadczenia. W ten sposób jedna sztuka trafiła do autorów dosyć dziwnego ogłoszenia... zero konkretnych szczegółów, tylko takie kocopoły jak, solidna płaca zależna od zaangażowania, świetny zepsół, "WSZYSTKIEGO CIĘ NAUCZYMY!", jedynie na marginesie było coś napomknięte o doradzaniu klientowi. W każdym razie było to trochę... dziwne.

gf-YrpJ-Nv7n-dcZN_panele-fotowoltaiczne-664x442-nocrop.png

Dzień po wysłaniu CV odezwała się z samego rana do mnie kobieta, chcąca mnie umówić na rozmowę kwalifikacyjną, przedstawiająca się jako reprezentantka Centrum Energii Odnawialnej. Moja pierwsza reakcja brzmiała "What the fuck?". Nie przypominałem sobie, żebym wysyłał CV do czegoś takiego i po przegrzebaniu wszystkich aplikacji, jedynym tropem było właśnie tajemnicze "tamto" opisane akapit wyżej.

Przyszedłem na rozmowę kwalifikacyjną, jakoś sobie poradziłem, po czym od razu zaproszono mnie na szkolenie, które miało się odbyć 2 godziny później.

Przyszedłem. Ja, dwie inne jakieś dziewczyny i chłopak. Usiedliśmy na korytarzu. Drzwi do biura były zamknięte. Po chwili zaczęły zza nich wychodzić okrzyki radości, oklaski, a po nich zaczęła grać klubowa muzyka. Co do cholery się tutaj dzieje? Spojrzeliśmy wszyscy na siebie, nie wiedząc trochę czy uciekać, czy nie, ale ostatecznie zostaliśmy.

Wyszła kobieta z jakimiś papierami dla nas i długopisami. Jeb. Klauzula poufności. Właśnie teraz ją dumnie łamię. Jebać tą. Mam w dupie jakieś 20 tysięcy złotych kary.

Dostaliśmy potem po trenerze na łebka, który miał nam pokazać, co i jak.
Okazało się, że łaziliśmy po jakiejś wsi od domu do domu z pytaniami o to, czy nie chcą losowi ludzie paneli fotowoltaicznych na dach. Jak Świadkowie Jehowy. Tak kompletnie bezwstydnie, po dość wygórowanych cenach. Ba, niechcący zrobiłem nawet bardzo dobre wrażenie na trenerze. Trochę to wynikało ze zbyt dużej samoświadomości, której im brakowało. Nie ogarniali oni nawet, że ich praca to piramidalny MLM. Za każdą wciśniętą umowę jest cały szereg prowizji, które zgarnia każda osoba w hierarchii. Tak samo jest z pozyskiwaniem nowych członków - osoba wyżej dostaje prowizję, osoba nad nią również, nawet większą itd.
Wyzysk, na którym tak naprawdę zarabiają głównie osoby postawione najwyżej.

Ledwo udało mi się przekonać niedoszłego przełożonego, żeby dał mi spokój, bo naprawdę srogo nalegał, bym tam pracował. Uniknąłem niezłego bagna i niech ten post służy jako przestroga.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now