[TemaTYgodnia #37] RIposta - O nauczycielskim powołaniu

Ten wpis to RIposta na artykuły @bowess i @fervi'ego (odpowiednio: tutaj i tutaj).


Tak się składa, że znam kilku nauczycieli i czasem spędzam z nimi trochę czasu. Nie ma prawie spotkania, na którym między sobą nie dyskutowaliby o zmianie zawodu. Nie będę w ogóle wchodził w tematy związane z obecnym Ministerstwem Oświaty (nazwa Ministerstwo Głupich Kroków pasowałoby zdecydowanie lepiej). Nie będę pisał o tej jałmużnie, którą nasze państwo nazywa wynagrodzeniem dla nauczycieli. Nie będę pisał o postrzeganiu nauczycieli przez nasze wspaniałe społeczeństwo.


Nauczyciel
Zdjęcie z pixabay.com


Ale napiszę tak:

PRECZ Z POWOŁANIEM!!!


Praktycznie w każdej dyskusji o oświacie (w tym również pod postami @bowess i @fervi'ego) pojawia się w końcu mowa o jakimś mitycznym powołaniu nauczyciela. Co to ma niby być? Być może powołanie to powinien mieć ksiądz czy misjonarz. Nauczycielom to powołanie nie jest do niczego potrzebne. Nie mitologizujmy tego zawodu, bo to zawód jak każdy inny. Owszem najlepiej mieć pewne cechy, żeby dobrze sobie w nim radzić ale powołanie to nie jest przecież żadna cecha charakteru. Z doświadczeń moich znajomych wnioskuję, że Ci nauczyciele, którzy ciągle i ciągle mówią o swoim powołaniu i o "kaganku oświaty" to najczęściej te właśnie pierwszej wody miernoty. Ten tzw. beton, towarzystwo nie do ruszenia, które w pracy zamiast edukacją uczniów zajmuje się politykowaniem, budowaniem sfer wpływów, uzyskiwaniem przywilejów, gnojeniem innych nauczycieli spoza własnej frakcji, podlizywaniem się dyrektorom i samorządom lub szkalowaniem tych pierwszych (w zależności od potrzeb) i przede wszystkim robieniem dobrego wrażenia.

Nauczyciel nie potrzebuje powołania, potrzebuje:

  • właściwych narzędzi i właściwego warsztatu (podręczniki, przybory, klasy, boiska, mądre przepisy, rozsądne procedury i likwidacja biurokracji),
  • możliwości samoedukacji i rozwoju,
  • poczucia bezpieczeństwa (odpowiednia umowa i odpowiednie wynagrodzenie),
  • wsparcia ze strony administracji szkolnej (głównie dyrekcja).

Po prostu pozwólmy im być PROFESJONALISTAMI!!!


Zapewnijmy im powyższe minimum a z całą resztą dobry nauczyciel sobie poradzi. Poradzi sobie z dziećmi i wychowa sobie rodziców (to znacznie trudniejsze). Wraz z innymi podobnymi sobie, wypracuje sobie właściwą atmosferę pracy opartą na szacunku i współpracy a nie na patologicznej rywalizacji czy jakichś politycznych gierkach. Postrzeganiem przez ogół społeczeństwa, aczkolwiek niesprawiedliwym i w dużej mierze krzywdzącym, moim zdaniem, w ogóle się nie musi przejmować.

Jeśli praca nauczyciela nie wiązałaby się z tym całym biurokratycznym szaleństwem i tymi jakże częstymi absurdami zarządzania zarówno na poziomie szkół jak i samorządów a na ministerstwie kończąc i byłaby znacznie lepiej opłacana - to okazałoby się, że w takich warunkach ludzie będą chcieli pracować. Prawa rynku i konkurencji rozwiązałyby problemy braków kadr. Z czasem wykruszyłby się również ten beton. Zapewne nie byłoby problemu by choć część z tej grupy sfrustrowanych i wypalonych zawodowo również przebudzić i zmotywować - część z nich na pewno jest niezłymi nauczycielami (ale trudno się nie wypalić a tym bardziej nie frustrować w ich obecnej sytuacji).

Oczywiście - łatwo się wymądrzać. Jak czegoś podobnego dokonać? Jak przeprowadzić taką reformę, która zmieni warunki pracy nauczycieli? Nie mam zielonego pojęcia. Na pewnie nie da się tego zrobić pojedynczą decyzją. Na pewno nie zrobi tego minister z politycznego nadania. Jeśli nie obsadzi się ministerstwa oświaty fachowcami a nie oszołomami, którzy realizują populistyczne obietnice powrotu do tego "co stare i dobre" (chyba im chodzi o PRL) to się nigdy nie uda. Tylko fachowcy na poziomie całego ministerstwa, zostawieni w spokoju na kilka kadencji sejmu mogliby tę sytuację naprawić. Tylko kto by mógł takich fachowców znaleźć? Mam niestety wątpliwości czy politycy będą w stanie sobie z tym poradzić.

Pod wpisem @fervi'ego ktoś umieścił link do filmiku, na którym jakiś obcokrajowiec zachwyca się tą przemianą, która miała miejsce w Polsce po upadku PRL. Podobno według zagranicznych badań nasz system oświaty jest w pierwszej dziesiątce najlepszych na całym świecie! I to właśnie w dużej miedze dzięki dobremu wykształceniu nasz kraj odnosi tak niedocenianie przez samych Polaków sukcesy. Ale to się niestety zmienia. To co obserwujemy w naszej oświacie nie wróży dobrze.

Ktoś musi zrozumieć co niesie ze sobą niedaleka przyszłość. Będą znikać kolejne zawody - bibliotekarza, kierowcy, listonosza. Dziesiątki, setki i tysiące innych. Na ich miejsce będą się pojawiać następne. Podobno szacuje się, że 65% dzieci, które w tej chwili chodzą do szkoły będzie pracować w zawodach, które jeszcze nie istnieją! Możecie się teraz śmiać ale postępująca informatyzacja a zaraz za nią robotyzacja zmieni nasze życie. I to bardzo. I nie pocieszajcie się (albo nie obawiajcie się), że to nie za naszego życia. Tej maszyny nie da się zatrzymać, to się stanie niedługo, to się dzieje już dziś. Znikać będą nie tylko zawody, które wiążą się z usługami, które tracą i będą dalej tracić na znaczeniu aż do całkowitego wyginięcia. Również te zawody, w których pracę ludzką łatwo zautomatyzować. A z tą automatyzacją będzie coraz łatwiej.


Sejm RP
Licencja: CC BY-SA 3.0 Poland, Źródło: wikipedia

Dlaczego o tym piszę? Bo kraje i narody, które nie postawią wszystkiego na innowacyjność i nowoczesność będą tracić na znaczeniu. Słabe gospodarczo i politycznie będą spychane na margines międzynarodowej areny. Tylko te, które będą kształcić nie tylko świetnie wykształconych ale także elastycznych i kreatywnych fachowców, inżynierów, specjalistów (ale także artystów i pedagogów), będą mogły dostosowywać się do szybko zmieniającej się rzeczywistości. A to wszystko będzie możliwe wyłącznie z mocnym i zdrowym systemem oświaty. Złożonym mechanizmie, który zaczyna się na przepisach a kończy właśnie na nauczycielu. Profesjonaliście, któremu zapewnia się odpowiednie warunki i pozwala się pracować. A powołanie zostawmy mglistym i niejednoznacznym sferom filozoficznym, religijnym i duchowym.

To wszystko o czym napisałem powyżej - to są właściwie truizmy, coś o czym wszyscy powinniśmy wiedzieć. A jednak mam wrażenie, że mało kto to dostrzega.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now