Wystarczyło spędzić w Urugwaju cztery godziny, aby zwiedzić połowę wszystkich znajdujących się tutaj obiektów z listy światowego dziedzictwa UNESCO. Pierwszym nie odwiedzonym przez nas obiektem jest historyczne centrum miasta Colonia del Sacramento, a drugim odwiedzonym obiektem jest znajdująca się w mieście Fray Bentos fabryka konserw mięsnych.
Od połowy XIX w. było stąd eksportowane w świat mięso wołowe. Proces który trwał ponad 100 lat w skrócie wyglądał tak:
- Na łące pasie się krowa,
- Dobrze wypasiona krowa trafia do rzeźni,
- Masarz dzieli krowę na kawałki mieli i wsadza do puszek,
- Puszki są poddawane obróbce termicznej i przenoszone do portu,
- Statek z puszkami rusza na wschód gdzie coraz większa liczba ludności chce jeść coraz więcej taniego mięsa.
Kluczem do osiągnięcia międzynarodowego sukcesu okazało się realizowanie wszystkich pięciu punktów procesu produkcyjnego dosłownie w jednym miejscu. Istna fabryka eksterminacji krów. Nie wiem czy była to pierwsza na świecie tego typu masowa rzeźna, ale pewne jest, że w okresie I wojny światowej na europejskim froncie zapotrzebowanie na mięso w puszkach stało się tak duże, że fabryka rozrosła się do kolosalnych rozmiarów i nie sposób zliczyć gdzie lalo się więcej krwi, nad Sommą i pod Verdun, czy w Fray Bentos.
Urugwajskie konserwy na europejskim froncie były tak bardzo popularne, że Brytyjczycy na swoje czołgi zaczęli pieszczotliwie mówić Fray Bentos, gdyż wewnątrz takiego czołgu czuli się jak mięso w puszce.
Ach ten brytyjski humor.
Z Fray Bentos wiąże się jeszcze jedna ciekawostka, a historia mimo że jest z przed kilkunastu lat wciąż budzi skrajne emocje po obu stronach rzeki Urugwaj czyli w Urugwaju i Argentynie. Już w Argentynie mówiono nam, że źli i chciwi na pieniądze Urugwajczycy nie zważając na środowisko naturalne dogadali się z Fińską firmą i nad rzeką będącą granica pomiędzy dwoma krajami postawili wielki zakład produkcji celulozy niszczący cały ekosystem. Urugwajczycy bronią się mówiąc, że zakład wcale a wcale nie niszczy środowiska, a wielkie halo podnoszone przez Argentyńską stronę to paszkwile i zwykła sąsiedzka zazdrość o to, że zagraniczna korporacja postanowiła zainwestować po ich stronie rzeki. W efekcie konfliktu zaprotestowało 40 tysięcy Argentyńczyków i zablokowało most łączący oba kraje Cała sprawa obiła się aż o trybunał sprawiedliwości w Hadze, który przyznał rację Argentyńczykom, jednak nie nakazał Urugwajskiej stronie likwidacji zakładu, tak więc zakład pozostał, tak samo jak pozostał kolejny argument w niekończącej się dyskusji „dlaczego Urugwajczycy nie lubią Argentyńczyków i wzajemnie”.