No cześć,
trochę mnie tu nie było, głównie ze względu na zamieszanie ze Steemit, witam na moim pierwszym poście na Hive 😄
Z racji epidemii wszyscy siedzimy w domach, przynajmniej na tyle na ile to możliwe... a więc postanowiłam odkurzyć wspomnienia z dawnych wycieczek i tym razem padło na Gruzję. Byliście? Ja byłam dwukrotnie, za pierwszym razem było okej, za drugim razem - skradła moje serce. Poniżej kilka migawek z tej drugiej, lepszej wyprawy 🙂
Jednym z wielu powodów, dla których uwielbiam Gruzję, są góry. A ze wszystkich górskich widoków w Gruzji na szczególną uwagę zasługuje Kazbegi, czy też – jak brzmi obecna nazwa – Stepancminda. Znajduje się tam uroczo położony, czternastowieczny, prawosławny klasztor Cminda Sameba.
Do Kazbegi można dotrzeć tak zwaną Gruzińską Drogą Wojenną, która sama w sobie zapiera dech w piersiach. Widoki są wspaniałe i ucieszą każdego miłośnika gór. Po drodze oczywiście, jak to w Gruzji – mijamy sporo krów.
W pierwszej kolejności mijamy okolice Zbiornika Żinwalskiego i twierdzy Ananuri. Lazurowa woda zbiornika i twierdza z przełomu XVI i XVII wieku to miejsce, w którym warto się zatrzymać.
Kolejny ważny postój to punkt widokowy na Drodze Wojennej. Trudno go zresztą przegapić. Jest to pomnik przyjaźni radziecko-gruzińskiej, oferujący piękne widoki, ale również i tłumy turystów.
Wreszcie docieramy do klasztoru Cminda Sameba. Jest przepięknie otoczony górami Kaukazu i robi piorunujące wrażenie. Jest to jedno z tych miejsc na świecie, o których wiedziałam z całą pewnością, że chcę je zobaczyć, jak tylko o nich usłyszałam. Nie było najmniejszego rozczarowania.
Oj, tęsknię za Gruzją i na pewno jeszcze tam wrócę. Niestety, z tego co słyszałam, Kazbegi nie jest obecnie aż tak urokliwym miejscem, bo stworzono tam betonowy parking i przyjeżdża masa turystów autobusami. Zapewne jednak - wciąż warto!
View this post on TravelFeed for the best experience.