Aneks


Obraz Frank Winkler

Autor zdjęcia mógłby się bardziej się postarać. Żółty kolczyk w prawym uchu, zupełnie nie pasuje do wspaniałego, dzikiego pleneru. Gdyby nie to, można by pomarzyć, że to miejscowa, wolna od dojenia szkocka, włochata antylopa.
Ten udomowiony (czytaj zniewolony) w średniowieczu endemiczny gatunek, zasługuje na wolność i beztroskie hasanie po jałowych, bezludnych nieużytkach niczym bizon na prerii. Hm..., chciało by się mruknąć za Wiedźminem.
Rasa ta jest odporna na miejscowe warunki klimatyczne, a w górach takich jak tu, jej przedstawiciele mogli by sobie założyć własne plemię. Nie wydaje się, że muszą być zależne od człowieka. Ich zewnętrzny, sfrędzlony płaszcz pełni rolę tropiku i jednocześnie kaczych piór, a prawdziwe, wewnętrzne futro ogrzewa ciało.


Obraz Frank Winkler


Obraz David Mark

Zdjęcia wyglądają na mocno podkręcane, ale i tak robią wrażenie.
Jestem świadomy faktu, że niektórzy potrafią się lubować w surowej prostocie. To im dedykuję poniższe filmiki, aby nie musieli sami dłubać w internecie. Niektórzy preferują hotelowe baseny pod palmami (bo do plaży trzeba jakoś dojść), Innych, z bardziej wyrafinowanym smaczkiem pociąga dawna atmosfera tutejszych neardentalczyków, ganiających się z mamutami i być może włochatymi krowami.


A tu mamy kilka próbek zes szkockimi dialektami.
akcenty szkockie
gaelicki
gaelicki
szkocki
szkocki
szkocki

Poniżej kilka zdjęć centrum Invernes z lukrowanymi widoczkami.

Uważny obserwator, może na dwóch poniższych zdjęciach odnaleźć ciekawe osobliwości na niebie.

A to jest ulubione miejsce tych, którzy w czasie przerwy obiadowej preferują ciszę i piękne widoki. W tym wypadku na Beauly Firth.

Najczęściej, nie opuszczając samochodu, posilają się kanapkami, frytkami, kebabami i podobnym, szybko przygotowanymi daniami. Właściciele jednośladów, zdani są na twardą ławeczką bez oparcia. Wiem coś o tym.

Czasemi, zakłócając błogi, miejski szumek przechodą ulicami słynne szkockie parady, uzbrojone w chorągiewki, bębenki, kobzy i pszczałki. Płosząc przy tym tym króliki, mewy i stresując odsypiających po nocnej zmianie. Zupełnie jak u nas. Niektórym się podoba...




Taniec, w moim rozumieniu to dostrajanie ciała z muzyką, a ta jest ekspresją energii lokalnej ziemi. Jako profesjonalny spiskowiec uważam, że jest również (być może nieuświadomionym) narzędziem zestrajania się z lokalną przestrzenią (a więc również glebą). Mówi się, że jest uzdrawiający, ale to tylko częściowa prawda – podobnie jak ta, że sport i witaminy (i ostatnio również sex). Uważam, że ma (taniec) głębsze, ukryte znaczenie, którego skutki są bardzo znamienne pomimo, że znaczna część związanej z nim wiedzy czeka na nasze odkrycie. Stąd być może kultywowanie tańca rytualnego.
A śpiew bywa uzupełnieniem poprzednich, lub występuje samodzielnie. Jaskier śpiewa swoje ballady bez tańca. Podobnie Hymn o Herubinie Czajkowskiego trudno byłoby wypląsać. W każdym razie, zarówno jak śpiew tak i taniec to coś więcej niż tylko przyjemna rozrywka.

A teraz popatrzmy na to.

Około 50 mil na północ od stolicy Higlandu można obejrzeć siedzibę spadkobierców rodziny Sutherland (książąt, hrabiów i tp.). Wyglądem przypomina makietę do kręcenia bajek na potrzeby Walt Disney Company – ale nie jest. Wygląda niby ładnie, ale na mnie jako minimalisty robi ponure wrażenie. Zbudowanie pałacu z prawie 100 komnatami i całą infrastrukturą, niewątpliwie okupione było krzywdami wysiedlanej przemocą ludności. Mówi się, że zarządcy wypalali ziemię, aby pozbawić zwierzęta paszy, a tym samym zmusić pasterzy do opuszczania dotychczasowych siedlisk. Stąd pochodzi inna wersja nazwy Black Island – Wypalona Ziemia.

Zastanawiałem się czasem nad źródłami dochodów podobnych posiadłości. Logicznym jest, że w większości krajów nazywanych demokratycznymi, cywilizacyjnie i gospodarczo rozwiniętych, podstawą podobnego bogactwa jest pomnażanie dziedziczonego kapitału i jego dochodowe inwestycje. Czasem oszustwa. Jednak początkowy kapitał nie pochodził na pewno z pracy średniowiecznego rolnika, szewca czy praczki. Daleki jestem od rozliczania dzisiejszych dziedziców wielkich fortun, w otoczeniu których przyszło im się narodzić, bo byłoby to niesprawiedliwe i wprost idiotyczne działanie. Choć czasem można się spotkać z rozliczaniem przeciwników politycznych z noszonego nazwiska czy pochodzenia przodka. Jak w Polsce.

Kontynuując swoje dociekania dochodzę do końcowego wniosku, że kapitał początkowy został złupiony. Głównie przez czczonych do dzisiaj "odkrywców". W czasach różnej maści wypraw łupieckich, pod flagami jak turystycznymi tak i wyznaniowymi, najbiedniejsza część (w tym przypadku szkockiego) społeczeństwa, z oczywistych względów nie nosiła obuwia. Nawet w zimie. Często jedynym odzieniem był zwykły koc nazywany kiltem, w który się zawijano na noc

Wszyskie prezentowane tu zdjęcia pochodzą z mojej prywatnej kolekcji.
Canon EOS 1000D

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now