Profesor Wolniewicz - de mortuis nihil nisi bene

Czołem Steemianie!

Mój dzisiejszy post będzie krótki i niezaplanowany, tak jak niezaplanowana i nieprzewidziana była sytuacja, której dotyczy. Profesor Wolniewicz nie był nigdy moim ulubieńcem, łągodnie mówiąc, tak ze względu na wiele kwestii społeczno - gospodarczych, jak i ze względu na życiorys. Jednak, jak mawiali starożytni Rzymianie, o zmarłych tylko dobrze. Nie chcę wpisywać się w, coraz popularniejszą w dzisiejszych czasach, tendencję publicznego mieszania z błotem ludzi z jakichś tam powodów ważnych i rozpoznawalnych zaraz po ich śmierci, bo jest to zwyczajne chamstwo, prostactwo i barbarzyństwo. Jakkolwiek zasadna czy trafna by taka krytyka nie była.

Dlatego chcę przypomnieć sobie i innym w dniu dzisiejszym pogląd profesora, pod którym mogę z czystym sumieniem podpisać się "rękoma i nogami". A mianowicie jego stosunek do współczesnej nauki akademickiej. Również uważam, że studia wyższe nie powinny być masowe, dostępne dla wszystkich, bo powoduje to zwyczajnie dezawuację takiego wykształcenia i obniżenie poziomu nauczania. Nie każdy musi wszystko zdać, nie każdy musi studia ukończyć, skoro za nie zapłacił, bo nie jest to sklep ani zakład usługowy tylko instytucja edukacyjna. A jak już ukończy zaocznie tę przysłowiową zaoczną socjologię na prywatnym uniwersytecie imienia czegoś tam, nie znaczy to wcale, że ktokolwiek jest mu winny zatrudnienie i wysokie apanaże z tej racji. Zresztą nie będę się rozpisywać i oddam głos profesorowi, który potrafił to wytłumaczyć znacznie lepiej niż ja. Niech spoczywa w pokoju. A Wam życzę spokojnej niedzieli.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center