O sztuce pisania listów [PL]

Nie byłbym sobą, gdybym nie zaczął od d... strony :)

Parę miesięcy temu stworzyłem swój prywatny bucket list. Nie jest to zbyt oryginalne, znajduje się w nim mnóstwo banałów, jak np. własny domek, kabriolet, kąpiel w każdym oceanie, gra na saksofonie itp. Są też tam pierdoły, typu: nastroić pianino, wysłać list w butelce, wlepka z napisem "Who is John Galt" na samochodzie albo malutka fontanna w rogu pokoju. Lista cały czas się powiększa i już dziś wiem, że na większość rzeczy nie starczy mi życia. Mimo to zapisuję z uporem maniaka nowe pozycje.

steemit.jpg

Robię to z kilku powodów. Jeśli coś jest dla mnie w tej chwili istotne, zapisuję to na kartce. Gdy za jakiś czas mogę spełnić swoje "marzenie", czasem okazuje się że coś co było dla mnie ważne kiedyś, jest totalnie bez znaczenia teraz. Skłania mnie to do refleksji i zamykam się w sobie by przemyśleć co się zmieniło.

Kolejnym powodem jest chęć doświadczania. Wyobrażam sobie czasem że mam 80 lat i gram z innymi staruchami w "Never have I ever". W swojej wyobraźni jestem dziadygą, który robił i przeżył w życiu wszystko. Często mobilizuje mnie to do działania i chroni przed marazmem.

steemit2.jpg

Jeszcze innym jest to wspaniałe uczucie, kiedy coś z tej listy wykreślam. Nie zdarzyło się, żebym się do siebie wówczas nie uśmiechnął, nawet gdy była to pierdoła w stylu "chciałbym odnaleźć swoje świadectwo opisowe z podstawówki".

Pomysły przychodzą do mnie w różny sposób. Czasem usłyszę o kimś, kto zrobił coś fajnego. Innym razem zainspiruję się filmem. Zdarza się też, że natrafię na coś w książce. Tak właśnie było z listami.

Czytałem całą sagę przygód Sherlocka Holmesa i ze wszystkich tomów najbardziej zapamiętam jej klimat. Londyn z dorożkami, utopiony w deszczu, morderstwach i zagadkach. Metodą komunikacji były listy, a bohaterowie trzymali w domu własną papeterię i na kopertach zostawiali własne pieczęcie.
steemit1.jpg
Wtedy pomyślałem, że bardzo chciałbym takie listy kiedyś dostawać. Więc musiałem pierwszy wykonać krok. Zacząłem listy pisać.

Początki były łatwe, napisałem do dwóch bliskich mi osób, z podziękowaniem za to że są. Później zacząłem pisać do osób nieco mniej bliskich, a dwa razy napisałem kogoś, kogoo widziałem raz na oczy. Okazało się, że dla mnie samego to wielka przyjemność.

Od czasu gry na ukulele nic nie dało mi takiego wyciszenia jak właśnie 40 minut poświęcone kartce papieru i długopisowi. Przez ten czas przestaję myśleć o sobie, a swoją uwagę w 100% koncentruję na kimś innym. Przypominam sobie mnóstwo miłych chwil. Zadziwiający był dla mnie feedback. Niektórzy płakali po czytaniu takiej przesyłki, chyba każdy się wzruszył. Piszę 1 list miesięcznie od listopada zeszłego roku, dla mnie to optymalna częstotliwość.

List jest fenomenalną pamiątką. Listów nikt nie wyrzuca, ale chowa w najgłębszej części szuflady.To nie pierwsze listy, które wysłałem w życiu i założę się, że nawet jeśli nie ma mnie już w życiu niektórych adresatów, to kartki papieru z moim pismem przetrwały.
steemit3.jpg
To też duże uwolnienie emocji, bo mogę sobie pozwolić na słowa, na które w życiu codziennym nie ma czasu lub brakuje do nich okazji. I mówię Wam, to wielka przyjemność sprawiać przyjemność innym.

A Ty, kiedy ostatni raz napisałeś drugiej osobie odręcznie, że ją kochasz?

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now