Nasz najgorszy wróg [PL]

Czy Waszym zdaniem świat oszalał teraz, czy stało się to już dawno temu? Będę trochę tu kłócił się z własnymi poglądami, ale chcę czymś się podzielić. Generalnie uważam, że jako ludzie nie zmieniliśmy się w ogóle. Nasi przodkowie mieli dokładnie te same pokusy co my dzisiaj. Zmieniła się ich forma, technologia, ale nasze instynkty zostały niezmienne. Gdy ktoś mi mówi, że nasze czasy są wyjątkowe, zazwyczaj się nie zgadzam. Cóż, zgadzam się że są wyjątkowe pod względem bezpieczeństwa, rozwoju, postępu cywilizacyjnego itp. Ale nie zgadzam się, że jesteśmy tak wyjątkowi, że przewyższamy naszych przodków, że musimy wymyślać kwadraturę koła na nowo i podważać 100% dawno przyjętych prawd.

No i tu padnie moje pierwsze zaprzeczenie. Te czasy jednak rzeczywiście niosą za sobą transformację cywilizacyjną. Rozmawiałem w tym roku z moim ojcem. Zapytałem go, kto nauczył go wszystkiego w życiu. Mówię o umiejętnościach praktycznych, jak rąbanie drewna, koszenie trawy, gotowanie i tak dalej. Najczęściej był to jego dziadek lub ojciec, zdarzało się, że niektórych rzeczy uczyła go mama lub ciotka. Często nauczycielem był starszy sąsiad, który akurat miał w domu piłę lub miał jedyny we wsi traktor, którym mój ojciec, chcąc nie chcąc, musiał nauczyć się jeździć. Wiedza była w ponad 90% przypadków przekazywana z pokolenia starszego na młodsze. XXI wiek przyniósł niezły zonk.

steemit1.jpg

Mój tata nauczył mnie gotowania, koszenia trawy, golenia, rąbania drewna, lania fundamentów, obsługi wiertarki i wiele więcej. Z rzeczy, które robię regularnie, najprzydatniejszym jest gotowanie. Pozostałe przydają się od wielkiego dzwonu. Bardzo rzadko zdarza mi się dzwonić do Taty z pytaniem, co zrobić gdy coś nie działa w domu. Moim nauczycielem jest dziś YouTube i Google. Pralkę w ten sposób naprawiłem. Zawiązałem kilka pierwszych krawatów przed maturą. Nauczyłem się grać na ukulele, a także pakować prezenty. Byłem wtedy sam na sam ze swoim smartfonem.

Ta sytuacja jest bardziej wielowymiarowa, niż mogłoby się wydawać. Dzisiaj to moi rodzice potrzebują pomocy, a ja jestem pierwszą osobą do której się zwracają. Wybranie nowego telefonu? Krzyś niech doradzi. Nie można zalogować się do banku? Krzyś pokaże jak zrobić. Jak zainstalować aplikację? Krzyś wie. Jak wysłać zdjęcie bliskim lub wiadomość? Krzyś nas nauczy. Nie mam nic przeciwko temu, mogę moim rodzicom pomagać, chętnie to zrobię. Ale wcześniej w historii takie przypadki były nie do pomyślenia. Być może, gdy wynaleziono druk, młodsze pokolenie wiedziało jak obsłużyć nowy wynalazek. Ale wciąż, był to tylko jeden mały przełom.

steemit2.jpg

Popatrzmy teraz na ilość wynalazków w XXI. Praktycznie co kilka tygodni uczę się obsługi nowej aplikacji, która wkrótce okazuje się niezbędna w moim życiu. Nawet w tym miesiącu, zacząłem płacić zbliżeniowo za pomocą telefonu. Dla moich rodziców, to czarna magia. Nie mają nawet karty kredytowej, a aktywacja konta w banku zajęła mojej Mamie ponad 2 tygodnie. Spójrzmy na sprawę lokalnie, przez pryzmat Polski. Wtedy ta przepaść jest jeszcze bardziej drastyczna. Gdy się urodziłem, kapitalizm (a raczej quasi-kapitalizm) dopiero raczkował. Największym trendem był chyba telefon komórkowy, wielki jak cegła, z anteną. Na ten luksus mogli pozwolić sobie wyłącznie najbogatsi. Dzisiaj smartfona mają nawet niektórzy bezdomni. Jeśli starsze pokolenie na bieżąco nie goniło za nowinkami, skończyło jak moi rodzice i rodzice moich znajomych, którzy przy stole mówią: „weź mi zainstaluj tego łocajpa i pokaż jak wrzucać zdjęcia na fejbuka.” A potem wysyłają łańcuszki na Messengerze, które nasze pokolenie (nazwijmy je pokoleniem gadu-gadu) wysyłało mając 9 lat.

No dobra, co to wszystko oznacza? Ano to, że nasze wartości zostały wywrócone. Konsekwencje są dużo grubsze, niż memiczne historie. Moi rodzice na pewno mają momenty, w których czują się niesamowicie zagubieni. Mój Ojciec w 2019 roku pierwszy raz leciał samolotem, w wieku prawie 60 lat. To super przeżycie, które na pewno było dla niego wyjątkowe, ale dla mnie podróż samolotem była przeżyciem w wieku 20 lat. Na tej płaszczyźnie, to ja byłem bogatszy w doświadczenie. To ja dawałem mojemu Tacie rady i uspokajałem, mówiąc że to nic strasznego (chociaż i tak wcale mojego uspokajania nie potrzebował). Młodsze pokolenie praktycznie nie radzi się starszego. Czasami wręcz gardzi tym, co mają do powiedzenia. I poniekąd jest to zrozumiałe, zwłaszcza w Polsce. Generation gap dzieli nas bardziej, niż kiedykolwiek.

steemit3.jpg

Między innymi to przez to tak chętnie wywracamy do góry nogami tradycje, uważamy stare przysłowia za wymysły babek na polach i z wielką pewnością siebie obalamy stare prawdy. Żeby nie było. Jestem absolutnie za tym. Za kwestionowaniem i poddawaniem obecnego stanu rzeczy w wątpliwość. Mam jednak czasem wrażenie, że my – Młodzi, nie chcemy słuchać rad starszych. Nawet tych dobrych rad. I z wielką pychą idziemy do przodu, modelując go jak chcemy. Nie konsultując wyborów z tymi, którzy jakieś doświadczenie już jednak mają. A warto pamiętać (lub dowiedzieć się), czym jest Płot Chestertona.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now