Steemit się w życiu przydaje! Spontaniczny blog z życia #5

Cześć!

Dawno tu nie pisałem, chociaż zaglądam codziennie. Absolutnie, nie jest to spowodowane niskim kursem Steema, ale Steemit się do tego mocno przyczynił...

Pamiętacie jak pisałem, że z moich najlepszych artykułów na Steemit zrobię sobie copywriterskie portfolio? Pomyślałem sobie wtedy, że "może akurat się uda" i "no fajnie by było". Wysłałem też CV do redakcji jednej z gazet, które na razie pozostaje bez odzewu.

Jednak ktoś mnie docenił i po tygodniu starań otrzymałem bardzo ciekawą propozycję, a jednocześnie duże wyzwanie. Spośród wielu kandydatów, to właśnie mnie wybrano do napisania...e-booka. Tak, nie artykułu czy opisu produktu, a e-booka. Od razu zostałem wrzucony na głęboką wodę. Niemniej jednak, to bardzo wartościowy projekt. Nie tylko w aspekcie finansowym, ale również, a może przede wszystkim - rozwojowym. Oczywiście, jest sporo obaw, gdyż nawiązując umowę, po prostu muszę wykazać się profesjonalizmem. Po drodze wpadły jeszcze drobniejsze zlecenia, ale to jedno jest podstawą. Taki e-book to również szansa na poszerzenie swoich kontaktów i wypłynięcie na szerokie wody pisarskiego oceanu. W dalszej perspektywie może to zapewnić porzucenie etatowej pracy na rzecz bycia freelancerem. Taki jest cel. Czasu mam sporo, ale muszę pracować niemal codziennie.

Stąd Gameeit, nasz steemitowy magazyn o grach i technologiach ma pewne przestoje, ale spokojnie - on też ruszy z kopyta. Problem w tym, że aby pisać recenzje, trzeba grać, a na granie trzeba mieć czas. Jednak to tylko chwilowe zawieszenie. Czasem potrzebna jest przerwa, aby osiągnąć rzeczy wielkie, a Gameeit już jest wielki. Chociażby z racji swojej unikalności, bo drugiego magazynu o grach opartego na blockchainie prawdopodobnie nie ma.

Pierwszy raz w moim życiu aż tyle się dzieję i pierwszy raz cieszę się z powodu braku wolnego czasu. Motywacja jest ogromna. Chciałbym w tym miejscu bardzo podziękować @seyonne za niezwykle cenne wskazówki, które przydadzą mi się w być może nowej branży.

Z innej beczki, to...wpadły mi klucze od mieszkania do szybu windowego. Pisałem już o tym na czacie. Nadal jednak nie potrafię zrozumieć tak wielkiego pecha. Szpara szybu windowego, która znajduje się między podłogą windy, a jej drzwiami ma jakieś kilka centymetrów. To dużo mniej niż mój zestaw kluczy, uwzględniając breloczek. Ten postanowił wsunąć się do szybu i myk, nie ma kluczy i dostępu do mieszkania :) Nie wiedziałem co w takich sytuacjach się robi, bo pierwszy raz coś takiego mnie spotkało. Pojechałem, więc do administracji, ale pocałowałem klamkę. Wróciłem pod blok i pomyślałem o pogotowiu dźwigowym. Strzał w dziesiątkę. Przyjechali w ciągu 30 minut i za 40 zł wyciągnęli mi klucze. Najśmieszniejsze było to, że fachowiec zapytał mnie, które z tych trzech zestawów kluczy są moje. Jak się okazuje, nie byłem pionierem wrzucania ich pod windę. Najadłem się mnóstwo stresu. Do tego stopnia, że już miałem dzwonić na policję, gdy po powrocie z administracji nie było samochodu pod blokiem. Zapomniałem, że wróciłem na piechotę, a pojechałem autem. W porę przypomniałem sobie ten artykuł http://www.lublin112.pl/zapominaja-zaparkowali-potem-alarmuja-policje-ze-skradziono-im-auto/ i pomyślałem logicznie, że przecież jestem w dużym stresie i gdzieś samochód musi być. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. A dziś przepuściłem w drzwiach starszą panią z jamnikiem na smyczy w drzwiach i odpowiedziała: DziękujeMY! Nie wiem, dlaczego aż tak mnie to rozbawiło.

No to do napisania, tutaj lub na koncie Gameeit :)

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center