Iran: egzekucja opozycjonisty i ostra reakcja Niemiec

W Iranie został stracony Dżamszid Szarmahd, irańsko - niemiecki dziennikarz i opozycjonista.

Szarmahd urodził się w 1955 roku w Teheranie. W wieku siedmiu lat wyemigrował razem z ojcem do Hanoweru. Większość swojego życia spędził w Niemczech, a w 1995 roku otrzymał obywatelstwo tego kraju. W 2003 roku przeprowadził się do Kalifornii.

Był związany z opozycyjną, monarchistyczną organizacją Królewskie Zgromadzenie Iranu. Wśród kilku innych nazw organizacji pojawia się m.in. "Tondar", co po persku znaczy "piorun". Grupa powstała w 2004 roku, a jej siedziba znajduje się w USA.

Tondar od innych irańskich organizacji monarchistycznych różni się przede wszystkim tym, że nie popiera obalonej w 1979 roku dynastii Pahlavi, i zajmuje mocno anty-islamskie stanowisko. Grupa kładzie większy nacisk na historię Iranu sprzed podboju arabskiego.

Grupa od początku jest uznawana przez Republikę Islamską za organizację terrorystyczną. Tondar jest oskarżony o zorganizowanie zamachu bombowego w Szirazie w 2008 roku, w którym zginęło 14 osób. Władze Iranu twierdzą też, że grupa stała za zabiciem w 2010 roku Massuda Ali-Mohammadiego, irańskiego fizyka związanego z programem atomowym tego kraju.

Sam Szarmahd był na celowniku irańskich służb przynajmniej od 2007 roku, kiedy wskutek przecieku do sieci dostały się informacje o tym, że jest on odpowiedzialny za prowadzenie strony internetowej organizacji. W 2009 roku na terenie Stanów Zjednoczonych miało dojść do nieudanego zamachu na jego życie.
W 2020 roku został porwany przez irańskie służby na terenie Dubaju i wywieziony do Iranu. Postawiono go przed sądem i oskarżono o zorganizowanie zamachu w Szirazie w 2008 roku i o dowodzenie organizacją terrorystyczną. Szarmahd zaprzeczył wszystkim oskarżeniom i stwierdził, że był jedynie rzecznikiem w Tondar.

Jego rodzina mieszkająca za granicą potwierdziła tę wersję. Apelowała też do niemieckich i amerykańskich władz o pomoc w uwolnieniu Szarmahda. Według Amnesty International, Szarmahd był w czasie śledztwa poddawany torturom w celu wymuszenia konkretnych zeznań.

Ostatecznie w 2023 roku został skazany na karę śmierci za "sianie zepsucia na Ziemi". Wyrok został wykonany dwa dni temu, 28 października.

Egzekucja wywołała oburzenie grup zajmujących się prawami człowieka na całym świecie. Bardzo ostro zareagował też niemiecki rząd. Olaf Schulz napisał na Twitterze, że stracenie Szarmahda - obywatela Niemiec - jest skandalem, a sam oskarżony nie dostał nawet możliwości obronienia się przed stawianymi mu zarzutami.

Równie gniewnie zareagowała jego córka, Gazelle Szarmahd, która przez ostatecznie cztery lata prowadziła kampanię na rzecz uwolnienia swojego ojca. Ostro skrytykowała władze Niemiec i Stanów Zjednoczonych, nazywając je "skorumpowanymi rządami, które nie zrobiły nic, kiedy ich obywatel został porwany i wywieziony siłą do Iranu".

Niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zapowiedziało, że egzekucja Szarmahda będzie miała "poważne konsekwencje".

Dziś z kolei irańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało niemieckiego ambasadora w Teheranie, żeby złożyć oficjalny protest przeciwko "mieszaniu się w wewnętrzne sprawy Iranu i podważanie kompetencji irańskiego wymiaru sprawiedliwości". Irański MON skrytykował Niemcy twierdząc, że stawanie w obronie Szarmahda kłóci się z promowanymi przez Berlin ideami ochrony praw człowieka argumentując, że skazany był odpowiedzialny za śmierć niewinnych Irańczyków w 2008 roku.

Władze Iranu zaznaczyły przy okazji, że "wszyscy są równi wobec prawa", a posiadanie paszportu innego państwa nie uchroni nikogo przed konsekwencjami swoich działań.

Źródło 1, źródło 2, źródło 3

jamshid-sharmahd-1-7089451-1730134276108.jpg

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center