Dziwnym trafem zawsze, kiedy mam kilkudniową przerwę od prowadzenia strony, na świecie zaczyna się dziać. I to niekoniecznie dobrze. Ostatnie dni to szczególnie stale pogłębiający się wybuch przemocy w Izraelu. Sytuacja rozwija się bardzo dynamicznie, dlatego na dziś jedynie krótkie podsumowanie tego, co działo się w ostatnich tygodniach.
Napięcie zaczęło wzrastać od kwietnia, kiedy rozpoczął się święty dla muzułmanów miesiąc Ramadan. Zamieszki pomiędzy muzułańskimi mieszkańcami Jerozolimy a izraelską policją wybuchły, kiedy służby porządkowe ustawiły barykady w Bramie Damasceńskiej, uniemożliwiając muzułmanom zgromadzenie się z okazji święta. Równolegle w pobliżu odbył się marsz nacjonalistycznych środowisk żydowskich. Marsz był protestem przeciwko opublikowanym w sieci filmom, na których Palestyńczycy obrażają w Jerozolimie ortodoksyjnych Żydów.
Oliwy do ognia dolał wyrok izraelskiego sądu, wydany po ciągnącej się od długiego czasu sprawie. Wyrok nakazywał eksmisję sześciu muzułmańskich rodzin z jerozolimskiego osiedla Asz-Szajch Dżarrah i stwierdzał, że tamtejsza ziemia należy do osadników żydowskich.
Zamieszki między Palestyńczykami a żydowskimi osadnikami wybuchły 6 maja. Przez kolejne na ulicach Jerozolimy dochodziło do starć z siłami porządkowymi. Policja użyła gumowych kul i gazu łzawiącego. Aresztowano licznych protestujących.
Dziś izraelskie siły przypuściły szturm na jerozolimskie Wzgórze Świątynne, stosując siłę przeciwko muzułmanom zgromadzonym w meczecie al-Aksa.
Izrael pilnie zawiesił wszystkie odbywające się ćwiczenia wojskowe i postawił swoje siły w stan gotowości, przewidując dalszą eskalację przemocy.
Nie ma póki co informacji o ofiarach śmiertelnych zamieszek. Rannych zostało ponad 300 osób, w większości protestujących Palestyńczyków.
Działania Izraela są szeroko komentowane i krytykowane przez świat, szczególnie państwa muzułmańskie. Prezydent Turcji Recep Erdoğan nazwał Izrael "państwem apartheidowskim" i określił jego działania jako atak na cały świat muzułmański.