Nigdy na to nie patrzyłam z tej strony... Dopóki nie znalazłam się w Holandii (TemaTYgodnia #17)

Dziś mija dokładnie tydzień odkąd pierwszy raz pojawiłam się w Holandii. Jak wiadomo, każdy kraj rządzi się swoimi prawami będącymi zaskoczeniem dla przyjezdnych i w tym przypadku nie ma wyjątku. Nie będę wspominać o takich oczywistościach, że wszędzie są rowery. Chcę podzielić się z Wam rzeczami, które zaskoczyły mnie najbardziej.

Język


Na nic tutaj znajomość angielskiego czy niemieckiego. Podczas robienia zakupów, prędzej czy później i tak będziecie musieli posiłkować się słownikiem w telefonie lub pomocą obsługi. Niektóre nazwy produktów są absolutnie niemożliwe do rozszyfrowania drogą dedukcji. Spędziłam nieco czasu w Niemczech i zauważyłam, że Niemcy boją się lub wstydzą mówić po angielsku. Dlatego dla Holendrów wielki plus - w czasie tego tygodnia jeszcze ani raz nikt nie odmówił mi pomocy w języku angielskim. Zaczynając od urzędów, poprzez obsługę różnych sklepów i kończąc na przypadkowo napotkanych przechodniach - wszędzie otrzymałam wskazówki po angielsku.

Płatności


Pierwszym zaskoczeniem było dla mnie to, gdy znajomi oznajmili mi, że moje dwie karty wydane przez Mastercard nie przydadzą mi się podczas zakupów. Okazuje się, że w Holandii terminale płatnicze obsługują wyłącznie karty płatnicze Maestro i inne bardziej lokalne, wydane przez tutejsze banki. Było to dla mnie tak absurdalne, że nie uwierzyłam i musiałam sprawdzić to osobiście. Pierwsza próba w małym, polskim sklepie - karta odrzucona. Druga próba w większej sieci supermarketów - to samo. Dlatego wybierając się na zakupy w Holandii będę musiała zacząć od wizyty przy bankomacie, w którym gotówkę można już wybrać bez problemu. Ciekawe jest to, że na przykład holenderski McDonald's akceptuje karty Visa i Mastercard.

Drugie zaskoczenie było podczas płatności gotówką, a dokładniej bilonem. Koleżanka powiedziała, że w sklepach nie przyjmują jedno-, dwu- i pięciocentówek. Znów nie uwierzyłam i musiałam sprawdzić na własnej skórze. Wybrałam się do supermarketu po jedną, drobną rzecz, za którą miałam zapłacić dokładnie 48 centów. Odliczyłam sobie gotówkę i z uśmiechem podarowałam ekspedientce przy kasie. Pani płynnym angielskim poinformowała mnie, że takich monet nie przyjmują. Wyjęłam więc z portfela 50 centów, zostałam zapytana o to, czy chcę otrzymać paragon i zostałam pożegnana. No halo! Gdzie moje DWA CENTY?!

Służba zdrowia


Z usług służby zdrowia nie miałam jeszcze przyjemności korzystać, więc przedstawione informacje będą jedynie podaniem dalej informacji przekazanych mi przez znajomych. Według nich Holendrzy wszystko leczą paracetamolem. Polski lekarz bez problemu przepisuje antybiotyk, gdy pacjent pojawi się u niego z gorączką i męczącym kaszlem. W Holandii otrzymamy jedynie paracetamol i zalecenie przeleżenia kilku dni w łóżku. Aby dostać antybiotyk trzeba spełnić wszystkie wymagania ustalone odgórnie. Podobno nawet temperatura musi się zgadzać aż do miejsca po przecinku ;)

Problemy z woreczkiem? Pani weźmie paracetamol i odpocznie.
Potrącił Cię samochód i boli Cię noga? Możesz chodzić, połóż się w domu i weź paracetamol.
Rano budzisz się z opuchlizną i nie możesz nią ruszać? Och wybacz, jednak była złamana. W takim razie musimy złamać ją ponownie, aby dobrze nastawić. Ale nie martw się, dostaniesz paracetamol!
Wiem, że te historie brzmią absurdalnie, ale moi znajomi twierdzą, że tak właśnie wygląda rzeczywistość. Mało tego, Holendrzy sami nie wierzą we własnych lekarzy i jeżdżą leczyć się do Belgii.

Mieszkania


Mieszkam w małym miasteczku na południu kraju. Większość budynków mieszkalnych to zwykłe szeregowce, w których parterowe okna znajdują się tuż przy chodniku niczym witryny sklepowe. Rzadko spotyka się, aby Holendrzy używali rolet, żaluzji czy nawet firanek. Dlatego też idąc ulicą, nawet taką bardziej ruchliwą, można podziwiać całe rodziny jedzące właśnie obiad przy stole, dzieci odrabiające lekcje, osoby przygotowujące posiłek czy relaksujące się na kanapie przed telewizorem. Jest to spory kontrast w porównaniu z Polską, gdzie wszechobecne są ogrodzenia i żywopłoty.

Co prawda przytoczonych przeze mnie przykładów w żaden sposób nie można traktować jako szoku kulturowego, ale są to kwestie, które naprawdę zaskakują za pierwszym razem.

Wszystkie grafiki pochodzą z serwisu Pixabay.

Zgłaszam post do Tematów Tygodnia, nawiązując do tematu nr 3: "Nigdy na to nie patrzyłem z tej strony..."

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now