Dyskutujemy, ale czy umiemy

Diversity-Thinking-700x467.jpg

Tak mnie tchnęło przy okazji czytania komentarzy i opinii. Nie tylko na temat tego co ja pisze, ale także podczas lektury innych tekstów. Czy potrafimy się wzajemnie szanować w dyskusji? Czy wiemy na czym polega budowanie relacji w debacie? I czy wiemy jak poruszać się w środowisku, gdzie funkcjonują różni ludzie, różne poglądy i różne style?

Odnoszę wrażenie, że nie zawsze i nie do końca.

Szacunek

Na szacunek trzeba zasłużyć - to fakt. Nikomu nie należy się szacunek tylko dlatego, że żyje. Jednak podstawowe reguły współżycia, współistnienia, instalują w nas poczucie, że jakiś taki minimalny, nominalny poziom poszanowania mamy do wszystkich. Albo go tylko udajemy. Bo jeśli ktoś zaczyna zdaniem - "z całym szacunkiem", to już wiem, że ma mnie w dupie, tylko się maskuje.

Wiecie po czym poznać prawdziwy szacunek do rozmówcy? Że nie atakujemy go za to co powiedział. Możemy atakować to co powiedział, krytykować jeśli palnął głupotę lub wyśmiać jak wypluł z siebie totalną bzdurę. Jeśli jednak śmiejemy się lub atakujemy jego samego, nie jego wypowiedź, to go nie szanujemy. Każdemu się zdarza powiedzieć, zrobić coś głupiego. Nie oznacza to, że jest głupi. Jeśli nie potrafimy tego rozróżnić, to tak na prawdę nie szanujemy osoby, tylko to co mówi albo to co robi. A to zupełnie cos innego. Bo mogę szanować co mi powiesz ale nie szanować Ciebie (i odwrotnie). A tutaj chodzi o te nominalne poszanowanie - akceptacja odmienności zdania, stylu czy poglądów, niezależnie od wygłaszanych treści. To podstawa.

Akceptacja

Każdy ma prawo do własnej opinii, własnego zdania, oceny. Ale to nie wszystko. Możemy się nie zgadzać z tym co ktoś powie, jak powie czy co wyrazi. Ale jeśli chcemy dyskutować z daną osobą, musimy wziąć na klatę, że ten ktoś może mieć inny styl wypowiedzi, może nie mieć takich samych hamulców jak my, może używać słów, których my byśmy nie użyli (oczywiście mówimy o sytuacji gdy jest o czym gadać, bo jak ktoś porozumiewa się tylko wulgaryzmami, to chyba treści w tym nie ma - czyli nie ma o czym gadać). Jeśli nie potrafimy tego zaakceptować, to nie wchodzimy w dyskusję.

Oczywiście - debaty formalne, z ustalonymi regułami, to inna historia. Ale mówimy o zwykłej wymianie opinii w takim miejscu jak SteemIt.

Pierwszym krokiem do otwarcia rozmowy jest zaakceptowanie, szczere, że ktoś może myśleć inaczej niż my. I jeśli to zrobimy, w zakresie wyrażanej myśli i stylu - nie będziemy wchodzili w rozmowie w niepotrzebne dywagacje, czy ktoś napisał "dupa" czy powinien użyć innego słowa. To element poszanowania stylu. Bez tego, zaczniemy orbitować w bezsensownych dyskusjach wokół tego, czy dane słowo jest adekwatne, poprawne politycznie lub czy ktoś może czuć się urażony takim sformułowaniem. Odpowiadamy za to co mówimy, nie za to, jak zostaniemy odebrani.

Różnorodność

W różnorodności jest siła. Jeśli wszyscy myślelibyśmy tak samo, wypowiadali te same opinie i porozumiewali się w tym samym stylu (w ramach jednego języka) to nie wróżyłbym znaczącego postępu w żadnej dziedzinie. Takie baloniki, kółka wzajemnej adoracji i akceptacji mają z reguły szybki i drastyczny koniec. Bo zamknięta grupa, może jedynie się rozpaść lub zradykalizować. Nie ma rozwoju w izolacji, nie ma postępu bez nowych myśli, nowego podejścia. I jeśli zaczniemy izolować, odrzucać ludzi, tylko dlatego, że nie podoba (osobista preferencja) nam się ich styl, to stawiamy pierwszy krok w kierunku takiej właśnie izolacji. Zwłaszcza jeśli w pozycji arbitrów postawią się ludzie, którzy uważają, że mają do tego prawo i że mogą to zrobić. Samozwańczy dozorcy. Oni najchętniej pozamykali by wszystko na klucz i tulili się do swoich językowych i poglądowych maskotek. Aż do wytarcia pluszu. Oni są, w moim odczuciu najbardziej niebezpieczni, bo nie ma nic gorszego i bardziej drapieżnego niż podważony, samozwańczy autorytet.


Więc przede wszystkim - nauczmy się akceptować że inni są, po prostu inni. Nie zmuszajmy ich do bycia jak my. To bez sensu i to zabija postęp, hamuje rozwój. Jeśli jedynym powodem, dla którego nie chcemy z kimś dyskutować jest użycie przez niego w poście czy filmie wulgaryzmu, to należy się najpierw zastanowić - czy to my mamy problem z akceptacją odmiennego stylu, czy też ta osoba ma problem z wyrażaniem myśli czy emocji. Ale zawsze w tej kolejności. Bo jeśli zaczynacie od innych, to zawsze oni będą winni. A czasem wystarczy powiedzieć - "ok, taki ma styl, a jak to pominę, to czy to, co mówi ma sens?".

Ja czasem rzucę mięsem, wtrącę miedzy argumenty niepoprawną opinie. Nie traktuję widzów i czytelników jak błądzących we mgle idiotów. Traktuję innych jako równych sobie. Nie muszę ich ochraniać przed złymi słowami czy kontrowersyjnymi poglądami. Nie traktujmy się jak dzieci, jesteśmy dorośli. Szanujmy swoje odmienności, bo to one, przy zderzeniach budują nową jakość, nowe pomysły, nowe idee. I nie cenzurujmy się nawzajem bez sensu. Chyba nie chodzi o to, żeby czytać pozbawione emocji i osobowości notki, jakich pełno na wszystkich stronach sieci. Jakbym tego chciał, to zaczytywałbym sie w dziennikach, notkach agencji prasowych i komunikatach politycznych...

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now