Albo jesteś katolikiem albo jesteś nikim

Pierwszy raz poważnie zastanowiłam się nad swoją wiarą ponad dziesięć lat temu, gdy zaczęłam uczęszczać w Niemczech do szkoły Ewangelickiej. Zajęcia z religii prowadził pastor, który był cudownym człowiekiem, miał żonę oraz dzieci. Potrafił przekazać nam wyjątkowo ważną, życiową wiedzę, rozmawiać z nami na przeróżne tematy, doradzać ale i dawał nam możliwość, abyśmy sami prowadzili lekcję. Nie uczyliśmy się jedynie o wierze Ewangelickiej czy też ogólnie o Chrześcijaństwie. Uczyliśmy się o każdej możliwej wierze. Uczniowie często na zajęciach z religii się modlili. Były to modlitwy wesołe, każdy miał podniesioną głowę i uśmiech na twarzy.
To właśnie wtedy w mojej głowie cały czas było pytanie: czy nasza wiara, rzymskokatolicka, jest aby na pewno odpowiednia dla mnie?

praying-2179326_1280.jpg

Pośrednicy między wiernymi a Bogiem, przepych w Kościołach, spowiedź tylko do Księdza i pokuta. Wchodząc do Kościoła czuć tylko zadumę i smutek. Modlitwy są odprawiane klęcząc, ze spuszczoną głową i z ponurą miną jakby to była jakaś kara za to, że jest się osobą wierzącą.
Nie potrafię sobie przypomnieć sytuacji, w której poszłabym do Kościoła tylko dlatego, że tego chciałam JA, a cofam się pamięcią do czasów Pierwszej Komunii Świętej. Zawsze robiłam to, bo musiałam, bo tak wypadało, bo ktoś tego ode mnie oczekiwał. Nigdy nie poszłam do Kościoła sama z własnej woli, bo nie czuję się tam po prostu dobrze, przytłacza mnie to miejsce i nie czuje żadnego powodu, aby tam tam być. Modlę się sama w domu, gdy tego potrzebuje, bez świadków, bez tej całej smutnej oprawy.
Ponure psalmy, dobijające kazania… Z
Z obecności Boga trzeba się cieszyć, świętować to a nie śpiewać o zmartwychwstaniu głosem “grobowym”. Wchodząc do Kościoła widzi się w większości starszych ludzi, mało jest młodych osób.
Msze dla dzieci są zdecydowanie bardziej wesołe i energiczne, ale co może dzieciom przekazać o życiu Ksiądz, który tak na dobrą sprawę nie zna życia codziennego. Nie ma żony, nie ma własnych dzieci i nie ma problemów dnia dzisiejszego.

Kolejnym impulsem do przemyślenia mojej wiary był film “tylko nie mów nikomu”. Po raz kolejny zabolały mnie problemy wiary Katolickiej, celibat Księży, który ma takie a nie inne skutki.

Albo jesteś katolikiem albo jesteś nikim

Zagorzali Katolicy niechętnie akceptują osoby innej wiary.

-Mamo biorę ślub!
-To wspaniale. Byliście już u Księdza?
-Nie mamo, zdecydowaliśmy się tylko na cywilny.
-Ty chyba sobie żartujesz! W naszej rodzinie wszyscy biorą ślub Koscielny, tak jak należy.

W moim otoczeniu zdarzały się przypadki, gdy bliska osoba Państwa Młodych nie przyjechała na ślub, bo nie odbył się on w Kościele, a jedynie w Urzędzie Stanu Cywilnego.
Brak akceptacji innej wiary, lub niechęć dopuszczenia do siebie, że ktoś może wyznawać coś innego, jest dla mnie straszne.
Każdy człowiek jest inny, każdy ma prawo wierzyć w to co chce i nie powinno się go skreślać tylko dlatego, że nie jest Katolikiem tak jak większość naszego społeczeństwa.

Wierzę, bo muszę wierzyć

Wiara w Jezusa Chrystusa jest nam wpajana od najmłodszych lat. Chrzest Święty, pierwsza Komunia Święta to odbywa się bez naszej zgody. Do Bierzmowania trzeba przystąpić, bo przecież cała klasa to robi, więc jakby ktoś mógł się wyłamać?!
Ja nie byłam u Bierzmowania, bo nie czułam takiej potrzeby, wiem, że to by było wbrew mojej woli. Do dziś ludzie bardzo dwuznacznie na to reagują i często słyszę “jak to?! Dlaczego?!”. Przez te komentarze i te zdziwienia czasami się zaczynam tego wstydzić, ale na szczęście szybko się otrząsam u uświadamiam sobie, że to była moja decyzja i nie zrobiłam nic tylko dlatego, że tak wypada.
Nikt się mnie nigdy nie pytał, czy jestem wierząca i czy chcę uczestniczyć w Świętach takich jak Wigilia czy Wielkanoc. To wszystko jest z góry określone, że dziecko wierzy i że dziecko tego chce. W większości rodzin każde podjęcie tematu “Mamo, jestem niewierzący” kończy się najczęściej zdawkowym “przestań wymyślać głupoty”
Moja córka jest ochrzczona, chociaż i tego nie chciałam robić. Co do Komunii wiem, że to ona podejmie decyzję. Możliwe, że będzie wyznawać wiarę Ewangelicką, tak jak duża część społeczeństwa w Niemczech.

Szanuje osoby niewierzące

W Polsce powiedzieć głośno “nie wierzę w Boga” lub “wyznaje inną wiarę’, jest postrzegane jako głupi wymysł młodych ludzi. Tak potrafi powiedzieć każdy, ale ile z tych osób się tego trzyma? Ile osób nie pójdzie do Kościoła, bo tak trzeba, a dlatego, że tego nie potrzebuje? Ile osób “odpuści” sobie kolację Wigilijną i nie podzieli się opłatkiem tylko dlatego, że wszyscy to robią?

the-rosary-1757427_1280.jpg

Dorastanie do innej wiary to proces długotrwały, czasem wieloletni. To nie jest jednodniowy impuls i chwilowa chęć zmiany czegoś w swoim życiu. Ten proces trwa u mnie już bardzo długo i wiem, że przyjdzie taki dzień kiedy pójdę na nabożeństwo do Kościoła Ewangekickiego i może się okazać, że to będzie coś, czego potrzebowałam.

O wszystkich różnicach w wierze Ewangelickiej i Rzymskokatolickiej oraz o tym co mnie przekonuje w tej pierwszej opowiem w kolejnym poście.


Post zgłaszam do TT#67 jako luźne nawiązanie tematu pierwszego - Otgontenger uul

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center