Banki centralne

Dziś kilka luźnych myśli. Banking centralny zajmuje się oficjalnie drukowaniem pieniędzy (i teoretycznie ściąganiem ich z rynku), jednak w praktyce to, co robią to zarządzanie percepcją. Jest kilka aspektów tej pracy, która może wydawać się niezbyt skomplikowana, jednakże liczba stopni swobody i potencjalnych konsekwencji sprawia, że to duża odpowiedzialność.

obrazek

Pierwszy aspekt - jak bogaci czują się ludzie. Na zachodzie wiąże się to bardzo mocno z spełnieniem podstawowych potrzeb. Mam tu na myśli to, co "należy się" ludziom na określonym poziomie zależności zamożności. Dom i przestrzeń - kredyt hipoteczny o niskim oprocentowaniu. Samochód - kredyt o trochę wyższym, ale z możliwością refinansowania ze zmianą co parę lat na nowy model. 2nd mortgage na łódź, wakacyjny domek lub piwniczkę - to samo, niskie oprocentowanie, najlepiej z możliwością wyjęcia equity. Jeśli to wszystko jest dostępne, ludzie czują się bogaci tu i teraz, mimo, że za pożyczone. Umożliwia im to.... niski poziom stóp procentowych, nad którym kontrolę mają banki centralne. A przynajmniej mają kontrolę nad krótkim końcem krzywej oprocentowania obligacji.

Drugi aspekt - złoto. Dokładniej ujmując, jaki jest poziom zaufania do systemu finansowego. Trzymanie niskiej ceny złota za pomocą kontraktów terminowych jest jednym z warunków koniecznych utrzymania systemu w działaniu. Odkąd zapanował system rezerwy cząstkowej i ludzie w niego uwierzyli, parametrem, który określa działanie systemu to cena złota. Zakłada się, że gdy ludzie stracą zaufanie do pieniądza wytwarzanego w tabelkach komputerów, to rzucą się na "realne" aktywa, w szczególności złoto. Niski popyt na żółty metal określa stabilność.

Fair enough. Dlaczego dziś o tym? Bank centralny w USA rozpoczął cykl podwyżek. Ludzie będą płacić wyższe odsetki od swoich kredytów. Na pewno im się to nie spodoba - kiedy zobaczymy zmiany w percepcji?!

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center