Kroniki Lucjana

Kroniki Lucjana

(zbiór opowieści różnych osób)

W dniu 24 października 2020r. ok. godz. 12:00 znajdowałem się na Placu Defilad w Warszawie, jako uczestnik legalnie zorganizowanego zgromadzenia (zgłoszenia publ. w Biuletynie Informacji Publicznej M. St. Warszawy – nr ZD 12805/20 oraz nr ZD 12809/20). Około godziny 13:00 osoby znajdujące się na Placu Defilad zostały otoczone przez policję kordonem zwartym, składającym się z samochodów policyjnych oraz funkcjonariuszy, który uniemożliwiali opuszczenie tego miejsca przez kogokolwiek. Jak również wejścia na otoczony teren przez osoby pozostające na zewnątrz. Przy ocenie tej sytuacji nie powinna umykać okoliczność, że w bezpośrednim sąsiedztwie Placu Defilad miały się odbyć inne legalne zgromadzenia (ogłoszone w Biuletynie Informacji Publicznej M. St. Warszawy – nr ZD 12851/20, nr ZD 12852/20 oraz nr ZD 12846/20), a Policja formując oddzielający kordon uniemożliwiła swobodny przepływ ludzi, którzy nie stwarzali swoim zachowaniem żadnego
zagrożenia dla osób czy mienia. Osoby pozbawione przez Policję możliwości wydostania się z kordonu w przeważającej liczbie stały pod prowizorycznie utworzoną sceną, z której przemawiali organizatorzy zgromadzenia i zaproszeni przez ich goście, w tym Posłowie na Sejm RP. W tej grupie osób byłem ja, nie brałem udziału w żadnych agresywnych, skierowanych przeciwko osobom lub mieniu działaniach.
Do momentu zatrzymania policja zachowywała się skandalicznie i prowokująco , wykonywali straszne rozkazy i nie mieli skrupółów.

  1. Przez głośnik mówili, że zgromadzenie jest nielegalne i nakazywali się rozejść.
  2. Używali gazu pieprzowego na zgromadzonych wykorzystując prowokatora policjanta. Prowokator policjant zaatakował grupę policjantów, po czym policja zaatakowała tłum gazem pieprzowym.
  3. Nie pomogli chłopakowi z atakiem epilepsji, nie dopuszczali lekarza by mu pomóc. Sami nie udzielili pierwszej pomocy.
  4. Nakazywali się rozejść, uniemożliwiając uczestnikom wyjście z kordonu
  5. Wyłapywali uczestników i zabierali do aresztu.

Od momentu zatrzymania zmienili się nie do poznania. We trzech prowadzili mnie do radiowozu od jednego do drugiego, sami nie wiedzieli gdzie mają prowadzić. Panował chaos, a dowódcy ochrzaniali młodych funkcjonariuszy, dopiero po szkoleniu. Zanim odjechaliśmy spod placu Defilad młody funkcjonariusz powiedział:
Kurwa , jestem 3 tygodnie po szkole a oni już mnie w takie szambo wjebali !!!!
W tzw. ,,suce" potraktowano mnie jak bandytę. Z tego względu iż policjanci musieli przestrzegać zasad doprowadzenia aresztowanego i skuto mnie w kajdanki, wcześniej przeszukując wszystko dokładnie.
Po okóło pół godziny poszło hasło do funkcjonariuszy, by zawieźć mnie i dwóch innych uczestników protestu na dołek do Nowego Dworu Mazowieckiego i dyspozytor powiedział jaki paragraf mają nam przybić. Sami nie wiedzieli od razu z jakiego artykułu nas zatrzymują.
Po drodze jeden z milicjantów oglądał relacje z protestu niezależnego dziennikarza i tu uwaga chwdp.tv i było mu przy tym wesoło. Reszta co chwila przysypiała i narzekała że prawie nie śpią. Musze przyznać że wyglądało to dość zabawnie, gdy co chwila walczyli z opadającą głową ale mało mnie to boli, bo mają wybór. Mogą a nawet muszą odmówić nielegalnego rozkazu.
Po około 40 minutach dotarliśmy na komisariat w Nowym Dworze Mazowieckim, gdzie trzymano nas w suce ponas 2 godziny. W tym samym czasie przyjechały inne 4 suki z zatrzymanymi protestującymi, wszyscy milicjanci wysiedli i zaczeła się milicyjna “biesiada”. Palili papierosy gadka szmatka, kawka, przyszły dziewczyny koleżanki z komisariatu i śmiechów nie było końca. A my siku nie możemy, ani pić, ani jeść, tylko czekać, zaznaczę że 90% towarzystwa pościągało maski. W końcu wprowadzono nas na komisariat do sali konferencyjnej, gdzie było nas 15stu w tym jeden niemiec około 25-30 lat na boso. Na komisariacie nie było nikogo odpowiedniego by go przesłuchać, bo nikt z obecnych nie znał niemieckiego. Wyręczył ich jeden z zatrzymanych. Spędziłem na tej sali wiele godzin, bo aż do 1:00 w nocy. Pierwszych zaczeli wywozić o północy, w miedzy czasie przynoszono nam pouczenia i inne dokumenty do podpisu. Co chwila te same, tłumacząc że drukarka za słabo odbiła i trzeba jeszcze raz. Mało kto podpisywał.
Nie mieliśmy dostępów do telefonu bo nam zabrali i nie reagowali na prośby o telefon do rodziny czy prawnika. Cały czas byliśmy skuci, bez picia i jedzenia, do momentu gdy pojawił się jeden policjant z empatią. Gdy dowiedział się, że nic nie piliśmy, poprosił kolegę by skoczył do żabki po wodę i kubki, bo on nie mógł, ponieważ został przydzielony do pilnowania nas. W między czasie powiedział nam, że jest w policji 3 lata, a już myśli poważnie o rezygnacji, bo nie po to szedł do policji, by pacyfikować uczciwych normalnych ludzi, którzy wyrażają w sposób pokojowy swoje niezadowolenie w stosunku do działań obecnej władzy.
O godzinie 1:00 okazało się, że zawożą mnie i jednego z zatrzymanych na dołek do innego miasta, bo w owym nie ma miejsca i nie ma kto przesłuchać, więc musi być areszt. A wcześniej zapewniano, że po przesłuchaniu zostaniemy zwolnieni. Pewnie poszedł rozkaz z góry, by nas zrepresjonować. Okazało się, że jedziemy z kolegą do Płońska około 45min drogi. Młodzi milicjanci bardzo zdenerwowani obrotem sytuacji, całą droge rzucali różne epitety i pytali jakie mamy dalsze plany co do protestów w przyszłości. Odpowiedziałem że nie odpuścimy do końca, niech się szykują na dłuższe wycieczki do Wawy.
W Płońsku okazało się, że jest wymóg badań lekarskich by przyjeli na noc na areszt. Zawieźli nas na nocną pomoc lekarską, gdzie wyszedł przepity zaspany lekarz ze spodniami opuszczonymi do połowy tyłka, z racji niedobranych spodni do tuszy :DDD . Spytał czy był kontakt z zakażonym i czy był alkohol - i po badaniach.
Wróciliśmy na komisariat gdzie oddano nas w ręce dyżurnego komendy. Przed przyjęciem na cele oczywiście procedury, zdjęcie sznurówek, zdanie przedmiotów telefon, pieniądze itp. Dyżurny czytając postawione mi zarzuty zaczął się śmiać, za co to już się ludzi zatrzymuje, wyrażnie był po jasnej stronie mocy, co potwierdziły słowa:

  • a pan z jakiego protestu, covidowego???
  • tak
  • a to myślący człowiek

I powiedział by nie odpuszczać i musi być nas więcej około miliona na ulicy wtedy Warszawa rozjebana i policja nic nie zrobi. Młody funkcjonariusz słysząc to, oniemiał i był wyraźnie w szoku.
Dopiero ten policjant dał możliwość skontaktowania się z rodziną, która mogła załatwić prawnika i w końcu wiedziała co się ze mną dzieje i gdzie jestem. Trafiłem na cele z dwoma kocami śmierdzącymi na twarde drewniane łóżko - wyczerpany, spragniony i głodny. Ze stresu przed protestem nie jadłem śniadania.
Około godziny jedenastej otworzył klape drugi dyżurny, też w porządku , i powiedział że prawnik załatwił możliwość telefonu. Więc poszedłem zadzwonić, prawnik przekazał mi wskazówki i powiedział że za około 2 godz będę przesłuchiwany, ale przedłużyło się do 16.
Przyjechał prokurator zdenerwowany, że musiał w niedzielę oderwać się od obiadu i był zadowolony, że nie bedę składał zeznań i pójdzie szybko i wróci do obiadu. Przed 17 ja i współaresztowany zostaliśmy zwolnieni. Gdy wyszliśmy z komisariatu już czekał na nas transport załatwiony przez moją partnerkę. Okazało się, że z nimi przyjechał kolega, co ze mną trafił na cele. Taki zbieg okoliczności. Oni ciągle czekali na znak od niego. Przygotowana była dla nas już pizza i piwo. Także jest solidarność jeszcze w tym narodzie i jedność, tylko narazie za mała by wygrać z obecnym zepsutym systemem. Ekipa jechała do Zielonej Góry ja do Szczecina, ale załatwiono “przerzutkę mnie przed Poznaniem do innego wracającego z zatrzymania akurat z okolic Szczecina. Wszystko było świetnie skordynowane telefonicznie przez osoby z bliskiego otoczenia, czego im nigdy nie zapomnę.


Wchodzę bez maski do jakiejś pizzerii. Pani kelnerka po tym jak podszedłem do lady zakłada maseczkę. Mówię:

  • Bez maseczki było lepiej
  • Ale trzeba nosić maseczkę również i Pan powinien, bo może Pan dostać mandat 500 zł.
  • Nie dostanę mandatu bo umiem się bronić prawnie, mogę Pani dać swój numer , żeby wysłać pani ściągę co trzeba mówić żeby nie dostać od policjanta mandatu za brak maseczki.
    Po 2 sekundach milczenia zacząłem mówić głośniej do całej obsługi restauracji.
  • MOGĘ WAM DAĆ SWÓJ NUMER ŻEBY WYSŁAĆ WAM ŚCIĄGĘ CO TRZEBA MÓWIĆ, ŻEBY NIE DOSTAĆ OD POLICJANTA MANDATU ZA BRAK MASECZKI. JAKBY CO MOŻECIE PYTAĆ.

Kelnerka roześmiała się tym oświadczeniem . Od obsługi było tylko milczenie. Złożyłem zamówienie bo teraz już tylko na wynos, poczekałem i gdy zamówienie było gotowe to wyszedłem.


Gdy dowiedziałem się że PiS zamknął cmentarze. To właśnie na przekór chciałem dostać się na cmentarz i zapalić świeczkę losowej osobie na cmentarzu. Robiłem zwiad dookoła, nawet porozmawiałem z dwoma sprzedawcami kwiatów. Oni powiedzieli że wewnątrz cmentarz jest patrolowany, że śmiałkowie zostali złapani, a jednego widzieli że przeszedł ale nie znają dalszych jego losów. Rozmawiałem również z właścicielem cmentarza, sprzedawał kwiaty. Spytałem go czy mnie wpuści, on powiedział że go nie obchodzi kto wchodzi, ale ludzie są wyłapywani I od razu do sądu że nawet nie przejdę 100 metrów a mandat to od 3000 do 5000 zł.
Następnie kontynuowałem zwiad wokół cmentarza, w końcu wybrałem słaby punkt, bo było ich więcej. Wszedłem przez wyłom w płocie. Zapaliłem świeczkę losowej osobie, posiedziałem na ławeczce przy grobie 10 minut, a później wybiegłem z powrotem. Zrobiłem nagranie całego mojego wejścia na cmentarz. Miałem zamiar upublicznić moje nagranie by zachęcić naród do sprzeciwu wobec PiS. Podczas obróbki filmu, gdzie chciałem tylko zakryć pół swojej twarzy , ktoś wyjaśnił mi że rząd chcę zdenerwować naród. Zamknięcie cmentarza to ich prowokacje I jak będę podburzać to ktoś może zostać skrzywdzony, dlatego odstąpiłem od publikowania swojego nagrania.
Gdyby ludzie mieli tyle serca co ja to by weszli na ten cmentarz, znaleźć słabe punkty, łopatą zrobić podkopy nowe wejścia, pójść w nocy ale by weszli .

Komentarz: Raczej to strajki kobiet było zmianą tematu, by przykryć problem covidowego odbierania wolności.


Wczoraj zrobiłem selekcję i nie kupuję u covidian ; w warzywniaku covidianinowi oddałem warzywa i powiedziałem żeby sam sobie zjadł, ja nie potrzebuję jego uwag odnośnie mojego wyboru sposobu oddychania, niech się zapcha sam marchwią, selerem i cukiniami. Poszedłem do innego warzywniaka, gdzie młoda pani z uśmiechem na twarzy powarzyła wszystko, popakowała i pozdrowiła. Jaki wniosek się nasuwa: nie kupuję u covidian. Niech rząd który wybrali, zamyka ich biznesy. Niech duszą się w swoich maskach! Może jak nie będą mieli co do gara włożyć, za co żyć, opłacić rachunki itd. to się obudzą.


Portier w bloku gdzie wynajmuje pokój, zaczepiał mnie o maseczkę. Przy pierwszej zaczepce naciskał na założenie maseczki, powiedziałem że nie i wyszedłem. Przy powrocie do bloku mówił że jest obowiązek i bez maseczki nie wpuści mnie do bloku. Odpowiedziałem że nie ma takiego obowiązku nie jest to zgodne z prawem. Kieruje się w stronę windy. Tam stał starszy pan który mówił:
Staruszek: Pan ze mną do windy nie wchodzi.
Próbował mi blokować wejście do windy a ja tylko powolnymi krokami w jego stronę i ze strachu sam się wycofał. Nacisnąłem guzik na swoje piętro. Staruszek zablokował mi windę nogą i powiedział:
Staruszek: Zadzwonię na policję!
Ja: Niech pan dzwoni

Staruszek: lekceważę pan wszelkie zasady i przepisy
Ja: nie ma takiego prawa żebym ja musiał nosić maseczkę.
Staruszek: jest zarządzenie które o tym mówi
Ja: Rozporządzenie ( poprawiłem). A takie rzeczy według konstytucji muszą być w ustawie, nie ma ustawy.
Staruszek: prawnie ma Pan rację, ale mógłby pan uwzględnić mieszkających tu ludzi.

Po czym zwolnił swoją nogę która blokowała windę.
Ja: Pan mnie puszcza? Możemy pogadać.
Milczenie. Po chwili winda się zamknęła. A ja pojechałem na swoje piętro.
Przy następnym wyjściu z budynku.
Portier mówił że tak nie można, że tu mieszka 500 ludzi, myśli Pan że ja noszę maseczkę bo mi ciepło? Jak nie założę maseczki to dzwoni na policję. Odpowiedziałem żeby dzwonił, i że i że pójdę na górę po wodę bo chce mi się pić ale wrócę. I wróciłem. Jak wróciłem to portier powiedział że mogę wyjść że jak wrócę to coś będzie. Byłem gotów wyważyć drzwi gdyby mnie nie chciał wpuścić. Jak wróciłem to po prostu sobie przeszedłem portier już nic nie mówił. Najwyraźniej policja odmówiła interwencji.
Półtora godziny później. Maciek z woj. pomorskiego wraz ze swoją ekipą wynajmował pokoje obok w mieszkaniu aby imprezować.
Maciek też miał potyczkę z portierem.
Portier: proszę o założenie maseczki
Maciek: mój stan zdrowia nie pozwala mi na noszenie maseczki.
Portier: nie interesuje mnie to proszę zasłonić nos i usta.
Maciek: nie mogę nosić, to Pan mnie dyskryminuje, zaraz zadzwonię po policję i oni to załatwią.
Portier: Dobrze może pan wejść.
Cześć ekipy z woj. pomorskiego weszło z maseczką część bez i już portier nic nie mówił.
Następnie razem imprezowaliśmy , był alkohol.


Szczecin, dworzec główny peron 3 godz.22 20 listopada w oczekiwaniu na pociąg do Warszawy podchodzi do nas(było nas trzech) mężczyzna z zapytaniem czy jest w odpowiednim miejscu, by dojechać do Krakowa. Nie znaliśmy no to za bardzo odpowiedzi. Ale w reakcji na jego maseczkę na twarzy z napisem „noszę bo muszę” , jeden z nas wytłumaczył jemu, że nic nie musi i jakie są faktyczne podstawy prawne. Po wysłuchaniu argumentów zdarł „materiał” z twarzy i podziękował za rady i wyraził swoje zdanie na temat tych nielegalnych rozporządzeń.

Po paru godzinach w pociągu dwóch z nas zwróciło uwagę na grupę agresywnych, głośnych osobników ewidentnie będących pod wpływem alkoholu lub/i narkotyków. Hałas stawał się coraz większy na co zwróciła uwagę ochrona kolei i podjęła próbę uspokojenia towarzystwa. Lekko zaniepokojeni całą sytuacją, Wojtek zapytał Lucjana:
Wojtek: Mam narzędzia obronne. Chcesz pałkę teleskopową czy gaz pieprzowy?
Lucjan: Pałkę teleskopową
Po pewnym czasie jeden z nich złapał za klamkę i spytał kolegę:

  • Ty tu jest chyba jakiś kozak bo widzę szalik, walić ich na pizde???

Wojtek nie zauważył, ponieważ zapatrzył się jak ktoś gra w Worms Armageddon na Youtube.
Lucjan powiedział grubym tonem głosu: - Wojtek! . Wojtek spauzował komórkę i popatrzył na Lucjana. Ten ruchem głowy pokazał by popatrzeć na drzwi przedziału. Wojtek wtedy spojrzał na wskazanego osobnika. W tym momencie przechodziła ochrona kolei, co spłoszyło potencjalnego napastnika. Później Lucjan wyjaśnił Wojtkowi że osoba ta była potencjalnym zagrożeniem.
Po jakimś czasie nasz spokój zaburzył błysk i dźwięk paralizatora. Po tym zdarzeniu w sąsiednim przedziale była cisza. Przypuszczamy że służby porządkowe stłumili zakłócenie porządku publicznego w pociągu.

W Warszawie byliśmy około godziny 7. Protest zaczynał się o 12:00, więc musieliśmy tych kilka godzin jakoś zagospodarować. Większość czasu spędziliśmy na dworcu, ale i też spacerując po mieście, co nie było przyjemne , bo był dość spory mróz. Zabijając czas szukaliśmy sklepu z odzieżą , ponieważ Wojtek ubrał się za skąpo na aktualną pogodę. Niestety nie udało nam się znaleźć sklepu z odzieżą, dlatego że była sobota i wczesna godzina.
Byliśmy na proteście ,,Marsz o wolność” o godz. 12 i ruszyliśmy z tłumem. Gdy policja zaczęła rozbijać marsz zapanował chaos. Ludzie zaczęli się rozbiegać , Piotrek w przypływie paniki uciekając niemal nie wpadł pod autobus lekko się od niego odbijając. Cała grupa protestujących została zapędzona w kozi róg, wielu osobom udało się uciec. Wojtek i Lucjan zmartwieni tym, że policja próbuje złapać Justynę Sochy pobiegli za nią.
Lucjan uciekając zmylił jednego z funkcjonariuszy, który wpadł na profil mostu i runął na ziemie :D . W momencie większość protestujących została zamknięta w kordon i spisano każdego uczestnika w tym Wojtka, Justyne Socha i posła Grzegorz Brauna. Grupa której dało się uciec rozdzieliła się na kilka małych grup, udając się do pobliskiego parku Praskiego, gdzie także pojawiła się milicja. Po około pół godziny Lucjan z grupą wrócił w miejsce utworzenia kordonu. Po spisaniu każdej osoby milicja wypuszczała poza kordon. Po burzliwych rozmowach między uczestnikami wszyscy zaczęli się rozchodzić. Wojtek po spisaniu wyszedł z kordonu i gdy szedł do parku Praskiego zaczepił go mężczyzna około 60 lat.
60latek: Ma Pan prawo nosić maseczkę
Wojtek: Nie nie ma takiego prawo jest to niezgodne z konstytucją.
60latek: Załóz maseczkę bo ...
Powiedział to z takim akcentem jakby chciał mu grozić. Zatrzymał się przy nim i zapytał:
Wojtek: Taak ?
60 latek wystraszył się.
60 latek: bo .... bo policja jeżdzi i mi mandat chciała wlepić za to że papierosa paliłem i maski nie miałem.
Wojtek: Rozporządzenie jest niezgodne z konstytucją. Nie trzeba nosić maski.
60latek: Masz prawo do noszenia maski
Wojtek: No i mam prawo do nienoszenia maski
60latek: Nie dyskutuj ze mną. Masz prawo do noszenia maski.
Wojtek: Nie dyskutuję

I poszedł.
Ale nie powinniśmy pozwalać tak do siebie mówić, jakby ktoś był jakimś przywódcą i wydawał rozkazy. Odpowiedzieć coś w stylu: A kim ty kurwa jesteś żeby mi mówić że mam maskę założyć .. więc wypierdalaj. Można jeszcze byłoby mu przyłożyć ale dużo policji było w pobliżu.
Póżniej Wojtek w Parku Praskim poznał grupę antycovidową z Lublina którzy też przyszli na protest i tam został z nimi przez pewien czas. Później udało mu się zakupić bluzę.
Nasza grupa zebrała się pod pałacem kultury gdzie musieliśmy przeczekać kilka godzin na pociąg, Trochę spacerowaliśmy, ale nie wiele bo było kilka stopni na minusie, większość czasu spędziliśmy na dworcu.
Minęło kilko godzin i z poczekalni dworcowej udaliśmy się na peron, gdzie podeszło do nas dwóch funkcjonariuszy, oczywiście zwracając uwage na brak maski. Uratował nas nadjeżdżający pociąg, bo gdyby nie to, pewnie podjęli by w stosunku co do nas czynności. Następny atak na naszą wolność był ze strony konduktorki, która była lekko mówiąc nie miła i groziła usunięciem z pociągu. Lucjan przedstawił swoje stanowisko co do sprawy i podstawy prawne, w tym możliwość skierowania przez nas sprawy do sądu, co wdało kobietę w zakłopotanie. Wyszła a my wiedzieliśmy, że to nie koniec „przygód”…
Po około paru godzin usłyszeliśmy w przedziale sąsiednim, iż toczy się rozmowa na podobne tematy. Między podróżnymi a milicjantem po cywilu, który chwalił się jak dało się wyczuć, że jeździ trenować do Warszawy na manifestacje i lepiej z nim nie zadzierać… Wszedł do naszego przedziału i od razu powiedział by założyć maski. Lucjan odparł na to, by nas nie zmuszał do danej czynności, że znamy swoje prawa. Jak chce niech pisze mandaty których nie przyjmiemy, bo są bezprawne i dał nas spokojnie dojechać do Szczecina. Milicjant odpowiedział, że są takie przepisy w pociągu i pójdzie po kierownika pociągu i zmieszany wyszedł.
Po wszystkich zaistniałych uwagach w naszą stronę obawialiśmy się, że w Poznaniu z racji dłuższego postoju, tam spróbują nas wydalić z pociągu, patrząc z doniesień w mediach społecznościowych na to jak w cały kraju traktuje się pasażerów bez kagańca.
Na nasze szczęście nic takiego się nie wydarzyło z czego byliśmy zaskoczeni i zadowoleni bo zmęczenie już było bardzo duże całą wyprawą. Jeszcze między Poznaniem a Szczecinem przy kontroli biletów kolejna konduktorka spytała o maski, ale w dużo bardziej spokojny sposób i z zapytaniem czy moglibyśmy przynajmniej zasłonić usta gdy wychodzimy z przedziału, na co już zmęczeni odpowiedzieliśmy na odczepne: tak,tak i poszła dalej…


W Poznaniu w tramwaju starszy mówi mi że tam dalej policja stoi, odpowiadam:

  • nie szkodzi, umiem się bronić prawnie
  • a nie szkodzi Panu że jest Pan mordercą i 9 osób pozabija !!!
    I ktoś za mną mówi
  • To jest nas 3 i zdjęli maski.

Ja przy tym odpowiedziałem, no chyba Pan jest mordercą ze względu na eksperymenty medyczne.


Dnia 23.12.2020, gdy dokonywałem zakupu gierek dla syna pod choinkę od gościa z ogłoszenia na jednej z ulic Szczecina zatrzymał się policyjny radiowóz. Wyskoczyło z niego dwóch funkcjonariuszy z wielkim krzykiem:

  • Co tu się dzieje !!! Dokumenty ! Nie ruszać się!!

Na co ja spokojnym głosem:

  • Ale o co chodzi? Prosze nie krzyczeć. Najpierw może się przedstawicie panowie policjanci, jaki powód legitymowania i dopiero okaże dokument tożsamości, tak by wymagała od was etyka zawodowa i kultura.

Oni dalej krzyczą i wzywają koleżankę która też wyskakuje szybko z radiowozu i od razu krzyk, co tu się dzieje! wykonywać polecenia! gdzie maska! Dawaj dokumenty bo cię zwiniemy na komisariat!
Ja do nich mówię:

  • Proszę nie krzyczeć i podać wszystko o co proszę, bo takie mam prawo i to nie jest wasz prywatny folwark i jak mogą się tak zachowywać w stosunku do obywatela?

Co przysięgali każdy wie. Wtedy 3 funkcjonariuszy ewidentnie służący nierządowi i wykonujący rozkazy polityczne, zaczęli mnie straszyć że zostanę zatrzymany w celu wylegitymowania. A głównie im chodziło, że byłem bez maski/kagańca. Ja nie ugiąłem się naciskom, bo nie otrzymałem odpowiedzi od podejmujących interwencje. Chłopaka od którego kupowałem gry puścili po wylegitymowaniu, on poddał się bez niczego. Ale ja nie jestem bierny w stosunku do bezprawnego i chamskiego zachowania służb mundurowych do obywatela. Nie ma na to mojej zgody. Chcę być traktowany na równi z każdym i nie być dyskredytowany przez kogoś, bo nie jestem pacynką systemową jak większość poddanego narodu. Więc widzieli, że nie odpuszcze to skuli mnie i wsadzili do radziowozu, po czym przewieźli na pobliski komisariat. W radiowozie policjantka spytała czy się lecze psychiatrycznie, bo powinienem. Na co odp: jeszcze nie, ale jak pożyje jeszcze troche w takim chorym kraju z takimi milicjantami to zwariuje i bedę musiał i zasugerowałem jej samej leczenie. Całą drogę na komende nawzajem na siebie krzyczeliśmy, nie chciałem im odpuszczać i pokazać że się boję bo tak nie jest.
Tam na początku padła ostra wymiana zdań. 5 policjantów zachowywało się jak gestapo i krzyczęli na mnie, próbując mnie wystraszyć, bym przyjął mandat za brak kagańca i niewylegitymowanie się. Jeden najbardziej chamski i udawający groźnego, który siedział naprzeciw mnie, sam nie miał maski na swoim wrednym pysku, a się czepiają ludzi. Więc pytam czemu sam nie ma maski, on na to:

  • nie muszę jestem u siebie!!!!

No szczyt chamstwa i hipokryzji! Odpowiedziałem na to, że jest śmieszny i się go nie boję, a poza tym jest tak samo u siebie jak i ja. Bo komisariat jest budynkiem publicznym. Za publiczne pieniądze zbudowany i utrzymywany. Chciałem go nagrać, ale zabrali mi telefon pod pretekstem sprawdzenia czy nie kradziony. Ale im nie odblokowałem.
Ten policjant który nie miał maski pobiegł nagle po maske, bo zacząłem robić dym z jakiej racji mnie napastują i prześladują, gdzie sami się nie stosują, żę co to ma być (?) i by koledzy go ukarali. Przyznam że używałem słow na K. ale jako przerywnik a nie w stosunku do któregoś policjanta, by nie zostawili mnie za obraze na dołku. A ewidentnie mnie prowokowali. Po wylegitymowaniu spytali czy przyjmuje mandaty. Ale oczywiście odmówiłem więc wystawili wnioski do sądu i powiedzieli że mogę wyjść. Przy wychodzeniu powiedziałem do policjantki by się nie denerwowała, bo złość piękności szkodzi, a widzę że już się dużo w życiu nadenerwowała:D. Po tych słowach dwóch policjantów słysząc to parsknęlo śmiechem, a milicjantka mało nie wybuchła ze złości. W taki kulturalny sposób jej dopiekłem, bo należało się. Panowie odprowadzający mnie do wyjścia przez długi korytarz, cały czas się śmiali z tych słów. Widocznie nie lubią koleżanki i spodobało się im że ktoś jej dopiekł.
Po kilku dniach dostałem wezwanie na komendę na przesłuchanie, które nie doszło do skutku, bo przyszedłem oczywiście bez maski. Oznajmiono mi, że bedzie sporządzona notatka we wniosku do sądu że byłem, ale się nie odbyło przesłuchanie bo nie zastosowałem się do reżimu sanitarnego. O dziwo nie dali mi kolejnego mandatu, a byłem w samym centrum “zła” minęło od tego momentu prawie 2 miesiące . Czekam co wymyślą, na pewno się nie dam jak zawsze temu zgniłemu skorumpowanemu systemowi I będę walczył do ostatniej kropli krwi.
Przyszedł wyrok nakazowy, odwołałem się. Później było rozprawa sądową, która umorzyła oskarżenie.


12 stycznia godz 6:30 stoję na przystanku bez maski oczywiście, bo ja w masce nie chodzę i nie przepadam za tym. Sytuacja była taka, że było dwóch w radiowozie z prewencji. Jeden wysiadł Paweł Kędzierewski wyszedł i powiedział dlaczego nie przestrzegam obostrzeń. Więc powiedziałem mu:

  • Bo nie jestem chory, nie byłem chory i nie mam zamiaru zakładać maski.

Więc on mi na to żebym się wylegitymował. Odpowiedziałem mu, że mogę się wylegitymować jedynie z orzeczenia więc niech się przedstawi. I on od razu powiedział bym wszedł do radiowozu. Odmówiłem. Chciałem wyciągnąć konstytucje z plecaka bo noszę nonstop. Powiedział, żebym się nie oddalał i nic nie wyciągał. Odpowiedziałem, że nic nie mam w plecaku oprócz kanapek, tytoniu i konstytucji. Ponowił polecenie, abym wsiadł do radiowozu. Odpowiedziałem że nie. Międzyczasie wysiadł jego kolega Jakub Sobolewski i też powiedział od razu bym wszedł do radiowozu. Powtórzyłem : Nie.
Byłem wtedy przy KFC na placu Kościuszki chciałem wyciągnąć konstytucje i przerecytować im kilka artykułów Konstytucji. Więc on sugerował bym się nie oddalał z miejsca zatrzymania. Ja mu odpowiedziałem, że chcę położyć plecak i wyciągnąć konstytucję. W pewnym momencie mnie zaczął szarpać tak samo jak Kędzierewski i wciągnęli mnie do radiowozu jak bandyci. Po tym kazali mi usiąść, ja się na to nie zgodziłem, ponieważ jestem wolnym człowiekiem. Nikt mi nie będzie rozkazywał, matka mi nie rozkazywała i ojciec mi nie rozkazywał. Dlaczego mieli by mi obcy ludzie rozkazywać? Więc nie usiadłem, chciałem znowu wyciągnąć konstytucje. Zrobili z tego wielkie ceregiele, nie założyłem maski i nie zakładam jak do dzisiaj. Zaczęli mnie krępować, jeden mnie dusił od przodu, drugi mnie skuwał z tyłu. Ten Jakub Sobolewski dusił , Kędzierewski skuwał. Sytuacja zaszła tak, że ponad minutę się ze mną męczyli, tacy są odważni tylko we dwójkę. Zachowali się bestialsko co do mnie. Niby ich obraziłem, nie wiem skąd to się wzięło. Nie używałem nawet przekleństw wogóle. Przeszukali mnie bezprawnie w radiowozie. Nie można tego zrobić poza komisariatem. To jest przekroczenie uprawnień. Kędzierewski naśmiewał się z całej sytuacji pod nosem. Jak dojechałem na komisariat, chcieli mi dać pouczenie ale nie mieli druczków z pouczeniami. Czekali na decyzję z komisariatu od dyżurnego czy mnie przewieżć na komisariat czy mi mandat wypisać. Wymyślili sobie międzyczasie, że znieważenie, bo się w komisariacie naradzali przy mnie, ale tak bym tego nie słyszał. Na protokole miałem oddalenie od miejsca zatrzymania i następny artykuł jest o znieważenie, co jest nie prawdą, bo nigdy się nie odzywam prosto z mostu, krótko zwięźle i na temat, tak spierdalaj. Chociaż to co oni robią to sądzę ,że powinni dostać od narodu wpierdol, bo taka jest prawda. Bo robią wszystko by zniewolić ludzi i naród. Jak przyjechałem na komisariat to ogólnie rzecz biorąc, tam zrobili następne przeszukanie. Zawołali następnych dwóch, Wszedł dyżurny i gdy zauważył, że nie mam maski, to zwrócił się do dwóch funkcjonariuszy z pytaniem, dlaczego nie mam maseczki na twarzy? To Kędzierewski odpowiedział, że ja się nie zgadzam na noszenie maseczki. Dyżurny odpowiedział: Jeśli nie chce dobrowolnie założyć to proszę mu założyć siłą. Byłem skuty i naciągnęli mi maseczkę siłą. Później przewieźli mnie po godzinie 7:00 na dołek. Na komisariacie spisałem zażalenie na zatrzymanie, nawet nie dokończyłem, bo ich kolega mnie pośpieszał. Na komisariacie następne upodlenie bo musiałem się rozebrać i przysiad zrobić, jakbym był w kryminale. I na dołku siedziałem 26 godzin. Po wyjściu z dołka przejechałem z powrotem na komisariat i normalni tajniacy po mnie przyjechali. Tam wszystko spisane było, że się nie zgadzam, na to co napisali w protokole, że to jest nie prawda i czekam na cały zabieg sądowy.
Napisałem skargę na policjantów.

skarga na policjantow 1.jpg

skarga na policjantow 2.jpg

skarga na policjantow 3.jpg

skarga na policjantow 4.jpg

Policja również postawiła mi zarzuty.

zarzuty policji.jpg

Prokuratura wysłała mi zawiadomienie o wszczęciu śledztwa wobec policjantów.

zawiadomienie o wszczeciu sledztwa.jpg

Śledztwo jednak umorzono, napisałem odwołanie.


Byłem z Hanią, Łukaszem w autobusie. Hania powiedziała do mnie:

  • Lucek zobacz!!

Koniec z tym wszystkim.jpg

W autobusie wisiał taki plakat. Zdarłem go w autobusie, przy ludziach, gdzie autobus był wypełniony trochę ponad połowę i powiedziałem głośno:

  • KONIEC Z TYM WSZYSTKIM .. KONIEC TYCH EKSPERYMENTÓW MEDYCZNYCH.

Nikt z tłumu nie zareagował.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center