Ktoś je kiedyś przyniósł. Kilka paczek powiązanych sznurkiem. Było ich tyle, że przez pewien czas pełniły funkcję siedzisk. A potem przyszła sroga zima i zaczęliśmy nimi rozpalać w piecu. Obecnie mieszczą się w jednej skrzyni na owoce.
Mowa oczywiście o Nowinach - gazecie codziennej z Podkarpacia. Numery, które mamy pochodzą głównie z 1997 i 1999 roku. Opisują w zasadzie świat, który wielu z nas dobrze zna. Wydaje się on jednak tak odległy, że wydarzenia zdają się być spowite mgłą. Np. powódź z 1997 roku.
Mniej ciekawe numery postanowiłem wykorzystać do pokrycia sufitu w głównej sali Królestwa. Po dwóch dniach pracy większość powierzchni jest już wytapetowana. Efekty widać, ale coraz bardziej odnoszę wrażenie, że ten remont to jakaś syzyfowa praca. Ciągnie się w nieskończoność. Trochę to deprymujące. Zwłaszcza, że ciągle pojawiają się nowe problemy. Dziś musiałem zrobić dziurę w zabudowie w "zielonym pokoju" bo zaczęła kapać woda. Jak się okazało ze zbiornika wyrównującego...
Jeszcze co do gazet. Nasza kolekcja to oczywiście temat na osobny post, a nawet serię postów. Wiele się pozmieniało od tamtego czasu. Widać to nie tylko w nagłówkach typu "Jelcyn w szpitalu", ale również w reklamach najnowszych Nokii i Polonezów.