Nostalgia starych filmików

Internet czasu zarazy jest wyjątkowo niestrawny. Nie dość, że dominuje tylko jeden temat, to jeszcze ludzie siedzą w domach, nie mają co robić i wypisują swoje mądrości w stopniu dotąd niespotykanym. Cóż, koronawirus może nas oszczędzi, ale za to większość będzie miała raka od Facebooka. Tak będzie. Dlatego wylogowałem się i zacząłem przeglądać filmiki, które kręciłem ponad 10 lat. Nie wniosły nic nowego, ale przynajmniej poprawiły mi humor. Kilka wklejam poniżej.

Co je łączy? Wszystkie zostały nagrane podczas manewrów ASG w latach 2008-2010. Była to chyba jedna z moich ulubionych rozrywek. Mam na myśli strzelanie z pistoletów na kulki, nie kręcenie filmików. W domu miałem cały arsenał wiernych replik. Od Beretty M9 po SVD. A potem dość nagle ewakuowałem się z Damaszku Europy i już nigdy do tego nie wróciłem. Pozostały tylko te filmiki.

Na początek manewry w Haczowie w lipcu 2008 roku. Filmik dość zabawny. Tak jak i gra aktorska. Miejsce: stara, opuszczona cegielnia.

Kolejny film nagrany został w październiku 2008. Gra odbyła się w budynku dawnej szkoły z internatem w Tarnowie-Mościcach. Spory kompleks, do którego mieliśmy dostęp dzięki znajomemu, który grał w teatrze, który miał tam swoją siedzibę.

Następne manewry odbyły się w 2009 roku. 14 marca. Z okazji urodzin generała Józefa Bema. Tym razem miejscem były okolice lasku Lipie w Tarnowie. Sporo wysokiej trawy i krzaków.

Dwa miesiące później odbyły się kolejne. Znów w Tarnowie, ale w innym miejscu - w zabudowaniach starej mleczarni. Najbardziej postapokaliptyczny klimat z wszystkich miejsc. Maj 2009.

W sierpniu wróciliśmy do Haczowa. Tu odbyły się kolejne manewry w terenie. Niestety broniąc jakiegoś stogu siana zgubiłem swój sygnet z orłem.

Na koniec ostatni filmik. Nagrany w styczniu 2010 roku podczas ostatnich manewrów w lasku Lipie. Był to ostatni raz kiedy strzelałem się w Tarnowie. I jedna z ostatnich moich strzelanek w ogóle.

Filmy te nigdy nie były nagrywane "na serio", niemniej po upływie dekady ich śmieszność polana jest nostalgią i posypana lekką szczyptą żenady. Większość scen była rejestrowana przedpotopowym aparatem cyfrowym i montowana na Movie Makerze. I w sumie trochę żal, że potem zarzuciłem nie tylko ASG, ale również praktykę nagrywania filmów z każdego wydarzenia, które organizowałem. Cóż, starość nie radość.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now