4 artykuły KC, które zapadają w pamięć

IMG_0251.JPG

Kodeks Cywilny to bardzo dobry środek nasenny. Wystarczy kilka stron i już chce się spać. To sprawdzony sposób studentów prawa. Testowałem go na sobie 14 lat temu. Jest jednak kilka przepisów, których należy się wystrzegać. Ich kazuistyka sprawia, że mogą mieć działanie odwrotne do zamierzonego. W mojej pamięci szczególnie utkwiły 4 artykuły.

Oczywiście królową KC jest artykuł 182 dotyczący roju pszczół:

§1. Rój pszczół staje się niczyim, jeżeli właściciel nie odszukał go przed upływem trzech dni od dnia wyrojenia. Właścicielowi wolno w pościgu za rojem wejść na cudzy grunt, powinien jednak naprawić wynikłą stąd szkodę. §2. Jeżeli rój osiadł w cudzym ulu niezajętym, właściciel może domagać się wydania roju za zwrotem kosztów. §3. Jeżeli rój osiadł w cudzym ulu zajętym, staje się on własnością tego, czyją własnością był rój, który się w ulu znajdował. Dotychczasowemu właścicielowi nie przysługuje w tym wypadku roszczenie z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia.

Wynika z niego jasno, że ścigając swój rój mogę wejść na działkę sąsiada, ale jak złamię mu krzaczek lub przewrócę ławkę, to szkodę muszę naprawić. Jak rój wlezie do pustego ula, to mogę iść do sąsiada i mu powiedzieć, by mi go oddał. Gorzej jak w ulu sąsiada były już pszczoły. Wtedy płacz i zgrzytanie zębów. Nawet odszkodowanie mi się nie należy.

Artykuł 182 działa na wyobraźnię. Z jednej strony dotyczy on elitarnej grupy pszczelarzy (aż chciałoby się stworzyć pastę: "Mój stary to fanatyk pszczelarstwa"), z drugiej zwykle egzekwowany jest na wsi, w tak pięknych okolicznościach przyrody. Widzicie ten epicki pościg za rojem? Ja widzę. Wszystko to sprawia, że artykuł 182 zapada w pamięć i dla każdego studenta jest to wymarzone pytanie na egzaminie z KC.

Z okresu studiów zapamiętałem jeszcze 3 inne artykuły Kodeksu Cywilnego. Wszystkie dotyczą tego samego tematu - drzew i krzewów.

I tak dzięki artykułowi 148 wiemy, że gdy jabłko z drzewa sąsiada spadnie na naszą działkę to staje się nasze.

Owoce opadłe z drzewa lub krzewu na grunt sąsiedni stanowią jego pożytki. Przepisu tego nie stosuje się, gdy grunt sąsiedni jest przeznaczony na użytek publiczny.

Kolejny artykuł (149) daje prawo naszemu sąsiadowi wejścia na naszą działkę i zebrania owoców, a także ścięcia gałęzi.

Właściciel gruntu może wejść na grunt sąsiedni w celu usunięcia zwieszających się z jego drzew gałęzi lub owoców. Właściciel sąsiedniego gruntu może jednak żądać naprawienia wynikłej stąd szkody.

Artykuł 150 z kolei daje nam prawo domagania się od sąsiada zabrania owoców, gałęzi lub korzeni, które przechodzą na nasz grunt. Jeśli tego nie uczyni, możemy to zrobić sami i zatrzymać owoce dla siebie.

Właściciel gruntu może obciąć i zachować dla siebie korzenie przechodzące z sąsiedniego gruntu. To samo dotyczy gałęzi i owoców zwieszających się z sąsiedniego gruntu; jednakże w wypadku takim właściciel powinien uprzednio wyznaczyć sąsiadowi odpowiedni termin do ich usunięcia.

Wielu uważa, że tak szczegółowe regulacje są absurdalne. Trzeba mieć jednak na uwadze, że powyższe artykuły nie wzięły się znikąd. Musiały być poprzedzone wieloletnimi wojnami "somsiodów-nosaczy", którzy darli ze sobą koty bo rój przeszedł do czyjegoś ula, albo jabłko spadło na czyjąś działkę.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center