Miałem dziś przerwać passę "dziennikowych wpisów". Ostatecznie jednak postanowiłem iść w ślady Duolinguo, na którym od 33 dni codziennie robię jedną lekcję włoskiego. Zwłaszcza, że (mimo pandemicznego zastoju) coś się dziś działo.
Z domu wyszedłem wcześniej niż zwykle. Uznałem, że tegoroczny śnieg jest czymś tak wyjątkowym, że warto go uwiecznić na zdjęciach w 360 stopniach. Część można zobaczyć na Dluxie, czyli VR-owej appce stworzonej na blockchainie Hive.
Długo jednak nie chodziłem po mieście, bo w tej temperaturze bateria rozładowuje się bardzo szybko. Dyżur w Królestwie Bez Kresu zacząłem więc godzinę wcześniej niż zwykle.
Nie wspominałem o tym wczoraj, ale w czwartek wróciłem do prażenia ziarna kakaowca. Ostatnie próby robiłem w okolicach Świąt i nie byłem z nich zbyt zadowolony (stąd i niska stawka za przedświąteczną czekoladę). Dziś mogłem skosztować czekolady zrobionej z wczorajszego prażenia i jest zdecydowanie lepsza. Możliwe, że dzisiejsze ziarno jest jeszcze smaczniejsze, przeczytałem bowiem, że Forastero należy prażyć dłużej. I tak też zrobiłem. Jutro się okaże.
Poza tym postanowiłem usprawnić proces łupania ziarna. Niestety machina stworzona dziś z garnka i odkurzacza nie spełniła swojej roli. Odkurzacz (a raczej jego wylot) do dobry trop, bo widziałem wiele patentów opartych na wydmuchiwaniu łuski, trzeba jednak dopracować konstrukcję lub... metodę.
Wieczór zleciał na Briszkocie. Najpierw 15 partii z @foggymeadow (Aga wygrała 774 do 726). Potem drużynowe rozgrywki z dyżurnym Włochem (Lorenzem) i niespodziewanym gościem (Andrzejem).
Co ciekawe Lorenzo nie hejtuje mojej nowej gry (jako "podróbki" Briscoli), a nawet twierdzi, że karty do Skata są o wiele ładniejsze od jego włoskich. Cóż, Franciszek Bunsch chyba nie mógłby usłyszeć większego komplementu.