2022-04-10 Zvaigžņu kari: Impērija dod atbildes triecienu

Łaskawie zebrałem się kontynuować serię o Łotewskich Gwiezdnych wojnach. Miało być na dniach, zajęło prawie rok.

Poniekąd czułem że odbiór poprzedniej części nie był zbyt dobry, ale twardych dowodów nie mam. Uznaję że to przekonanie jest mylne, już zresztą wcześniej uznawałem, ale musiałem pozwolić sobie na zmianę przekonania.

W tym miejscu mogę zaproponować część pierwszą, jeśli ktoś chce odświeżyć albo jest nie w temacie

Poprzednią część skończyliśmy prezentacją łotewskiej rock-opery narodowej przed Wysoką Komisją. Jak w przypadku każdego projektu, zwłaszcza w warunkach sowieckich, ważyły się losy.

Oczywiście nie pisałbym o rokoperowym Laczplesisie, gdyby w jakiejś formie nie powstał, tym bardziej że do premiery doszło w roku 1988. Widowisko odniosło wśród Łotyszy wielki sukces, wystawiano je wielokrotnie, także wiele lat po premierze, w nowych obsadach i aranżacjach.
Na pewno premierze w sowieckich czasach nie przeszkodził fakt, że jako przeciwnicy ukazani są Niemcy, Kawalerowie Mieczowi, rycerze na północnej krucjacie – tak jak w pierwowzorze. Na takiego wroga sowieci, zwłaszcza w warunkach pierestrojki i głasnosti, mogli przystać.
Co przynajmniej wynikało z tekstu rock-opery. Prawda, że szczęśliwie żyjącemu narodowi łotewskiemu zagrażają mroczni, niosący chrześcijaństwo i zagładę starych tradycji rycerze, którzy całkiem nieźle odnaleźliby się w uniwersum Gwiezdnych Wojen.

czarni rycerze.jpg

(załączam obrazy poglądowe dla poparcia słów swych - na górze niemieccy mnisi zakonni, na dole mroczni sithowie z Gwiezdnych Wojen))

Jednocześnie, poczynaniom „Kawalerów Mieczowych” patronują diabły, na których czele stoi sam Lucyper. Jego dwoistą naturę uwypukla obsadzenie w tej roli dwóch wykonawców – tancerza (Viesturs Jansons) oraz wokalisty (Zigfrīds Muktupāvels). Trudno się przy tym dziwić, że diabły są czerwone – taki już ich rozpowszechniony w szerokim świecie wizerunek.
Metody rycerstwa, któremu przewodzi Dytryk (Diterihs), bardziej przypominają działania sowieckiej (czy innej totalitarnej) bezpieki, niż krucjatę prowadzoną ogniem i mieczem. Dytryk wysyła swoich podwładnych by szukali informacji o Łotyszach, słabych punktów narodowej wspólnoty i perspektyw na współpracowników do zwerbowania. Nie zabrakło również odniesień do średniowiecznej kolonizacji tych terenów przez niemieckie rycerstwo – co ciekawe, w rezultacie powstała piosenka, w której Łotysze uskarżają się na ucisk doznawany ze strony Rygi (oczywiście chodzi o średniowieczną Rygę, krzyżacką twierdzę).

Przypominam że to rock-opera narodowa na bazie narodowej epopei.

Jednakowoż, nie Dytryk ani nawet nie sam diabeł wydaje się tu głównym antagonistą. Tak jak w Gwiezdnych Wojnach – i tutaj mamy opowieść o zdradzie, o rozpadzie przyjaźni. Na parę ładnych lat przed trylogią, w której poznajemy tragiczne losy Anakina Skywalkera.
Wracamy na Łotwę. Otóż główną postacią kontrastującą wobec Laczplesisa jest Kangars. Imiennik i niewątpliwie reprezentant Kangarsa z dziewiętnastowiecznego eposu. Jest jednak kolosalna różnica – u Pumpursa, Kangars to jednoznacznie negatywny bohater, od początku. U Zālīte widzimy więcej ludzkiego wymiaru w postaci Laczplesisowego wroga. A właściwie – przyjaciela. Na początku Laczplesis i Kangars są przyjaciółmi, wspólnie dzielą trudy i znoje bohaterskich wędrówek.
Do Kangarsa musi przemówić sam diabeł, który wzbudza w nim zazdrość i chorobliwą ambicję. Kangars nie poddaje się diabelskim podszeptom bez walki, ostatecznie jednak im ulega.
Dzieje się to za sprawą jego żądzy, której poddaje się, by posiąść Laimdotę, ukochaną Laczplesisa.
I tu pojawia się scena która dzisiaj mogłaby wręcz wywołać skandal. Kangars śpiewa Laimdocie o swoim uczuciu i zatacza wokół niej kręgi jak drapieżny ptak. Laimdota, zwłaszcza w oryginalnej wersji, nie broni się, a tylko wzywa Laczplesisa. Nie trzeba być feministą, by widzieć w tym pewien zgrzyt. Tu zaznaczę, że różne wykonawczynie obsadzane w roli Laimdoty, rozmaicie interpretują postać.
Oczywiście statyczność ofiary Kangarsa- drapieżnego ptaka, ma swoją przyczynę.
Laimdota, zwłaszcza w rock-operze, stanowi alegoryczne przedstawienie Łotwy jako Ojczyzny (co jest bliskie wizji autora oryginału). Cała zaś scena i wołanie o pomoc to wyraz potrzeby czynu i zagrożenia ze strony sił, które na Ojczyźnie żerują. Tak przynajmniej można to interpretować.
Do czego odnosi się tutejszy Kangars, podpowiada nam scenografia w adaptacji z 2018 roku.

kangars2018.jpg

W jednej z piosenek tej postaci, światła układają się we wzór przypominający pewną konkretną, ważną dla historii Łotwy flagę. Ważną - nie znaczy lubianą.

1280px-Flag_of_the_Latvian_Soviet_Socialist_Republic_(1953–1990).svg.png

Jakby tego było mało, gdy Laimdota znika, Kangars winą za jej zaginięcie obarcza Koknesisa, kłamiąc bohaterowi rock-opery, że ukochana i najlepszy przyjaciel uciekli by wziąć ślub.
Nawet jednak w momencie pod koniec, gdy upadek Kangarsa dopełnia się, odzywa się w nim cienki głosik, który żałuje tego co zrobił, który desperacko próbuje przekonać samego siebie, że kocha Łotwę. Jemu jednak nie jest pisane odkupienie, ni rozgrzeszenie, jeno łańcuchy ze złota.
W końcu to dzięki jego zdradzie Dytryk i rycerze dowiadują się, gdzie tkwi sekret siły Laczplesisa.
Przeciw bohaterowi, słyszącemu głos ziemi i czerpiącemu z niego nadludzką moc, staje Czarny Rycerz. Bez oczu, bez uszu, bez tożsamości. Wcielenie czystej, niszczycielskiej potęgi. Awatar zniszczenia i zapomnienia, które grozi narodowi łotewskiemu. Walka Laczplesisa z Czarnym Rycerzem w wodach Dźwiny trwać będzie dopóty, dopóki Łotysze będą pamiętać o swoim języku, historii i tradycjach. Jakkolwiek wrogowie próbują Łotwę wyśmiać, twierdząc, że nie ma historii, jeno historyjki.
W mojej opinii, twórczyni libretta zręcznie wyłuskała sens opowieści i dostosowała go do współczesnych sobie realiów. Wszak Łotwa stała wtedy na krawędzi poważnych zmian. Nieprawdą okazać się miało, że „co stracone nie wróci, co zatopione nie wypłynie”.
A przy okazji, zdaje się że w całym pełnym patosu widowisku nie zabrakło ducha pewnej swobody.

Skoro była druga część, będzie i trzecia. Tymczasem, do następnego!

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now