Małgorzata Musierowicz "Tygrys i Róża"

Nie da się ukryć, zaległy tom nadrobiłam błyskawicznie. Czytało się go znacznie żwawiej niż "Czarną polewkę", bo był też bardziej wciągający, pomimo, że główna postać - Laura - jest też niezwykle irytująca. Robi wszystkim na złość, a najbardziej swojej mamie. Postanawia też wsiąść w pociąg i ruszyć w nieznane - na poszukiwania swojego "Tatusia", bo przecież on na pewno zrozumie ją lepiej niż matka. To, że "Tatuś" porzucił ich, zanim się urodziła, i nigdy nie wykazał ani odrobiny chęci kontaktu - to przecież rzecz zupełnie nieistotna.

Duży punkt ode mnie dla Musierowicz za dobre zarysowanie furii Laury. Jesteśmy niemym świadkiem jej gonitwy myśli, więc rozumiemy, skąd bierze się ta złość i agresja. A bierze się po prostu z lęku przed byciem odrzuconą, ze strachu przed okazaniem uczuć i słabością. I tak to już jest tu nakreślone - ci, co najbardziej kłują, najwięcej potrzebują miłości.

Fajna część.

Ah, i to tu ukryła się historia Natalii i Robrojka! W "Imieninach" Natalia zaręczyła się z Filipem, a w kolejnej części już była po ślubie z Robertem. Nie powiem, trochę się zdziwiłam, że tak przeskoczyła Małgorzata ten wątek. A tu jednak nie ona go przeskoczyła, a ja :)

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center