Moje evergreeny.
Kiedy usłyszałam po raz pierwszy o serialu MASH, nawet nie wiedziałam co to jest i o czym :(
Nie oglądałaś? - Paweł nie mógł uwierzyć. Poczucie humoru w twoim stylu, wojna, a na zapleczu szpital wojskowy.
Nieco chaotycznie zabrzmiało, ale skoro Paweł proponował to obejrzałam jakiś kolejny odcinek.
Trafiona zatopiona!
MASH to Mobile Army Surgical Hospital.
Rzecz dzieje się w czasie wojny w Korei. W szpitalu wojskowym pracują lekarze i pielęgniarki i niemedyczny personel.
Niezwykle barwna galeria postaci, z transwestytą Klingerem na czele. Sukienki, korale, obcasy, owłosienie jak u szympansa - jak on się starał, żeby uznali go za "czubka" i zwolnili do cywila. Jamie Farr zagrał tę postać genialnie.
Każdy odcinek skrzący się humorem, przy wielu płakałam ze śmiechu prawie popuszczając.
- Wieprzowina? Skąd macie?
- Przejechalim przypadkiem.
Było wiele smutnych momentów, m.inn. śmierć pułkownika Blake'a w katastrofie śmigłowca, w drodze do domu. Lekarze otrzymali tę wiadomość w czasie operacji kilkunastu rannych. Cisza aż dzwoniła, zaszklone oczy, brzęk narzędzi :(
Szkoda, że nie ma tego serialu w necie, obejrzałabym jednym ciągiem. Zawsze. O każdej porze.
Drugi serial to Alf.
Kosmita z planety Melmak, dryfując w przestrzeni kosmicznej, wylądawał na dachu garażu Tannerów.
I zaczęło się wspólne życie Alfa i czteroosobowej, plus kot, rodziny.
Afia złośliwość małpy yyyy małpia złośliwość Alfa, polowanie na kota Tannerów, zniszczenie wszystkiego w domu, zjadanie potwornych ilości jedzenia (Alf miał 8 żołądków), wyobraźcie sobie, jak bekał z każdego po kolei.
Budził nieprawdopodobną sympatię.
Serial oglądam kiedy tylko mam okazję, zawsze z przyjemnością.
Mam też książki o Alfie, wszystkie przeczytane.
Kocham komedie, uwielbiam grę słowem, piętrowy dowcip i aluzje, które rozumieją nieliczni, tym bardziej ich cenie. A jeśli występuje w nich aktor z marzeń, Burt Reynolds, to taki film spełnia wszystkie warunki, by być moim ukochanym filmem.
Mistrz kierownicy ucieka - oglądałam dziesiątki razy. Ale tylko te części z Burtem Reynoldsem.
Dla tego uśmiechu również.
I jeszcze jeden film, który zrobił na mnie niesamowite wrażenie: SELENA.
Trafiłam na niego przypadkiem, obejrzałam początek, nie mogłam się oderwać.
Historia meksykańsko- amerykańskiej piosenkarki Seleny Quintanilli-Perez.
Przepiękna dziewczyna, bajecznie śpiewała, zdobyła liczne nagrody za swoje piosenki, miliony ludzi na koncertach.
I kiedy wydawało się, że tak niewiele brakuje do szczęścia, została zastrzelona przez kobietę, która prowadziła jej fanklub. Złapano ją na fałszowaniu czeków, okradaniu rodziny.
Postać Seleny odtwarzała Jennifer Lopez.
Zachęcam do obejrzenia tego filmu.
Dla mnie to evergreen. Dobrze, że jest dostępny w sieci.