Nadeszły wakacje, pora pozbyć się psa

pies wyrzucony z jadącego samochodu;
pies przywiązany do drzewa;
pies przywiązany do torów; do mostu; do....... (dowolne wpisać)

Wyrzucony jak śmieć!

Schroniska pękają w szwach a codziennie dostarczane są nowe psy, porzucone, błąkające się, same, przestraszone.
Ci najwięksi tchórze, pod osłoną nocy, przywiązują psy do ogrodzenia schroniska.

Ludzie, co z wami???????

Do wielu miejsc można jechać z psem i liczba tych psoprzyjaznych miejsc stale rośnie. Do hotelu można zabrać psa, na pole biwakowe też, nad jezioro i nad morze.

Jaki jest powód tego, że w tak brutalny sposób pozbywacie się swoich najlepszych przyjaciół?

Robicie to również na oczach dzieci, zapłakanych, nie mogących uwierzyć w to, co zrobił tatuś. Zostawił przywiązanego do drzewa pieska, merdającego ogonem, radosnego bo pewnie to jakaś zabawa i zaraz po mnie wrócą. Ale nie wracają, dziecko płacze, dostaje w doopę, pies zostaje.
Albo ktoś go znajdzie w porę albo nie.

W internecie mnóstwo filmików, które rozrywają mi serce.
-pies stojący na ulicy, patrzący za odjeżdżającymi "opiekunami", chyba po mnie wrócą, na pewno wrócą.
-pies, któremu pan rzucił piłeczkę, wraca z piłeczką w pysku, zadowolony.... tylko pana już nie ma.

To tylko pierwsze z brzegu.

Są również tacy, którzy przerzucili swojego psa przez płot do schroniska, a po wakacjach przyjeżdżają po nowego pieska.
Kolega ich widział, oni kolegi nie.
Pamiętam tę sytuację, pracowałam kiedyś w olsztyńskim schronisku.
Myśleli, że ich nie skojarzymy... tjaaa, to się zdziwili.
"Nowego? A swojego odebrać państwo nie chcą? On czeka, ledwośmy go uratowali, bo trochę się potłukł spadając z płotu"- zapytał kolega.
Coś dukali, jąkali się..... poszli jak niepyszni.
Swojego nie odebrali, nowego nie dostali.

Pamiętam też krańcowo inną sytuację: gość przyprowadził swojego psa do nas, do schroniska, płakał strasznie bo nie zdążył załatwić psu potrzebnych formalności na wyjazd do Stanów, a oni wyjeżdżali i nie mogli go zabrać. Prosił, byśmy nie oddawali go byle komu, a jeśli oddamy to żeby on mógł go odebrać.
I że na głowie stanie i po niego wróci z tych Stanów.

Minął ponad miesiąc.
Kogóż widzimy?
Do schroniska przyjeżdża taksówka, z niej wysiada opiekun psa.
Jest jeszcze? - krzyczy z daleka.
Był. Scenę powitania pana z psem zapamiętam do końca życia.
Jak już został zalizany na śmierć, omerdany ogonem, wytulony, objazgotany i obśliniony opowiedział nam, że cały czas od przylotu do Stanów poświęcił tylko na formalności pozwalające przywieźć psa. Załatwił wszystkie i po miesiącu wrócił po swojego przyjaciela.
Można? można.

A Wy co robicie ze zwierzętami w czasie wakacji, wyjazdów?
Podzielcie się opinią.
pies stolowicz.jpg

To pies, któremu się w tyłku przewraca z dobrobytu, stary jest ale wakacje i dożywocie ma u swoich opiekunów, serce, miłość, dom i że go nie zostawią.
Bo są odpowiedzialni za to, co oswoili
Zgoda na zdjęcie.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now