Spakowaliśmy się do końca. Ja bardziej na luzie T. na prędkości. Przy takich wyjazdach ciężko przewidzieć co dokładnie się przyda. Właściwie to jeszcze na początku tygodnia bardziej męczyło mnie przeziębienie i brak ustalonego noclegu w Krakowie.
Wypływamy galarem jutro o 9:00 rano (możliwe że parę minut później) połączenia PKP z naszego miasteczka a nawet z Nysy dawały możliwość dotarcia do Krakowa dziś wieczorem lub kilka minut po 9 rano.
Malowniczy Hostel (przy budynku IPN. Blisko teatru w którym zatrzymaliśmy się jesienią 2023 nie pojawił się już w ofercie booking com ) malowniczy bo pokoje sprawiały wrażenie jakby się człowiek cofnął o kilka dekad w czasie.
Ostatecznie coś uzgodniłem z noclegami zgodziła się przygarnąć nas koleżanka Inez z zastrzeżeniem że to ostateczność jeśli nic nie wynajdziemy. Przez chwilę myślałem o rozbiciu namiotu na wędkarskiej łączce w Pychowicach (galar będzie tamtędy przepływał sobotnim rankiem) o łączce już tu zresztą parę razy w kontekście kilku wydarzeń pisałem. Temperatura 5 stopni nocą (nad wodą zapewne niższa) nie zachęca. Ostatecznie przenocujemy na Kazimierzu u kapitana.
Pakowanie wczesnym popołudniem, ostatecznie dużo więcej niż ten plecaczek zabieramy
Rzepak wszędzie rzepak.
Zakładam, że w niedzielę popołudniu dopłyniemy Wisłą pod prąd do okolic zerowego kilometra rzeki. Zerowego bo tam zaczynają się warunki do transportu wodnego. Tam gdzie Przemsza łączy się z Wisłą. Dalej trudno mi było cokolwiek zaplanować.
Przypuszczam że jeden dzień poświecimy (ja i T.) Na odpoczynek i zwiedzanie Oświęcimia, a potem powtórzymy trasę w drugą stronę i oby dalej mniejszą drewnianą łodzią "Zorazą" z przednikiem Zygmuntem (Zigą) z Niepołomic do Sandomierza, ale zgaduję tylko bo nic szczegółowo nie uzgadniałem. Bardziej więc rzutuję zeszłoroczny przebieg wydarzeń na najbliższe dni.
Na szczęście jest coraz cieplej, a przeziebienie mija chociaż pomysł zjedzenia prawie pół główki czosnku popołudniu nie był najsprytniejszym (T. To odczuwa swym noskiem i komentowała, tak to bym nie zauważył).
Koło środy czwartku znów będę się mógł troskać brakiem pewnego miejsca by przycupnąć w mieście, na razie spalinowa lokomotywa (tylko takie jeżdżą tym odcinkiem dlatego 250 km wlecze się przez 4 godziny) podskakuje czas od czasu na torach jak pijany zając, co nie ułatwia pisania.
Uaktualnie z powodu remontu śluzy pod sam Oświęcim i zerowy kilometr nie dopłyniemy o_O ...