„Idąc w ciemny szlak nieznany,
Od złych duchów opętany,
Z krain, kędy bóstwo Noc
Samowładną dzierży moc
I w gwieździstej lśniąc koronie
Na swym czarnym siedzi tronie,
Świerzom wrócił w nasze światy...
Spoza Thule lodowatej -
Z sfer, co we mgłach się promienią,
Poza C z a s e m i P r z e s t r z e n i ą.
Tam doliny są bezdenne,
Tam urwiska są kamienne,
Tam są głazy fantastyczne -
Letargiczne - magnetyczne -
I otchłanie - i pieczary -
I olbrzymich lądów jary -
Niepojętych kształtów mary -
Wiekuistych mgieł opary.
Niebotyczne dzikie góry
I bezbrzeżnych mórz lazury,
Mórz, co dyszą bez wytchnienia
Pod błękitem z krwi płomienia.
I jeziora nieskończone,
W martwą wodę skrysztalone,
W martwą wodę lodowatą,
Śnieżnych lilij strojne szatą.”
-Edgar Allan Poe „Kraina snu”
Stare, opuszczone, nadgryzione przez ząb czasu. Miejsca, które mają swój niepowtarzalny klimat. Miejsca, w których można pozwolić sobie na totalne zapomnienie. Rozmyślania. Zadumę.
Każde z takich opuszczonych miejsc ma swoją historie... ale nie ma nic fajniejszego jak odwiedzić jedno z nich i dać ponieść się wyobraźni.
Jednym z takich moich ulubionych miejsc są ruiny zamku w Olsztynie, położonego na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej.
Pierwsze wzmianki o tym zamku pochodzą z 1306 roku ale podobno zamek istniał już dużo wcześniej.
Kiedy potrzebuje się zresetować wybieram się właśnie do tego miejsca, spaceruje wśród tego co uniknęło niszczycielskiej siły czasu i nie ma już nic więcej. Ja i ten zamek. Milczące ruiny. Każde ze swoją własną historią.