Pomiędzy filmem "Lego - Das mache ich gern", a filmem "Lego Batman Strach na wróble" minął rok w czasie którego co nieco się wydarzyło. Dołączyłem do Amatorskiego Klubu Filmowego (AKF) na Antoniowie prowadzonego przez znanego kabareciarza Jarosława Cybę. Powoli zacząłem łapać filmowego bakcyla, i pomimo wszystkich moich wysiłków, zaczynałem się czegoś uczyć na temat sztuki kręcenia.
Przez ten czas wystąpiłem w "Bestii z Bagien" i nakręciłem film o Człowieku-Krokodylu (jednym z wrogów Batmana) który był tak kiepskiej jakości że go nie opublikowałem. Po tych przygodach chciałem nakręcić coś o Batmanie, żeby było długie i żeby było dużo akcji.
Założenia były proste: mają być bijatyki, ma być trochę skradania, i ma być walka z mistrzem sztuk walk. Do tego dokleiłem (na bardzo słaby klej) pretekstową fabułę bez ładu i składu. Na tym etapie nie rozsmakowałem się jeszcze w postaciach, emocjach oraz dialogach.
Kręcenie było o wiele bardziej wymagające od moich poprzednich projektów. Układanie makiet zajmowało sporo czasu, ustawianie oświetlenia było problematyczne (lampy strasznie grzały, praca w takich warunkach to była masakra), animacja też dawała mi w kość. Zaletą było to że mogłem robić rzeczy o których do tej pory tylko marzyłem. Chcę ładne ujęcie z logiem Batmana na pierwszym planie i Strachem na Wróble na drugim? Cyk, godzina pracy i jest. Chcę szturm na kryjówkę Stracha na Wróble? Cyk, kilka godzin i jest. To uzależniające uczucie, mieć w rękach moc sprawczości, nieograniczonej zakazami w stylu: "Stasiek, daj spokój z bijatykiami", lub "nie będzie żadnych trupów". Chcę tego więcej, i więcej zdobędę.
Efekty specjalne były kolejnym wyzwaniem któremu starałem się sprostać. Trzeba zrobić sporo ujęć z green screenem, co bardzo różnie wychodziło. Batman czy batarang jako tako się trzymały, ale scena z batkopterem i motocyklem to była straszna partanina. Napsuła mi sporo krwi, w gimpie ręcznie wycinałem całe tło. Nie miałem oprogramowania na porządne kluczowanie green screena.
Nagrywanie głosów było ciekawym doświadczeniem, w czasie kręcenia tego filmu moje obycie społeczne było na bardzo niskim poziomie, więc siłą rzeczy nie miałem wielu przyjaciół którzy by mogli przyjść do studia i podłożyć głos pod postacie. Poradziłem sobie w taki sposób, że przyniosłem do gimnazjum telefon i statyw, i na przerwie prosiłem klasowych śmieszków o wygłupianie się przed telefonowym mikrofonem. Było tylu chętnych że w pewnym momencie musiałem przerwać casting i zamknąć drzwi. Wszyscy ci którzy się nie dostali, zaczęli się dobijać i krzyczeć dla zabawy. Z tego powodu audio jest takiej a nie innej jakości. Gimnazjum było fajne.
Montaż to była droga przez mękę. Windows Movie Maker działał na dwóch ścieżkach, zdjęciowej i dźwiękowej. I kiedy usuwałem zdjęcia, pliki audio przesuwały się nie wiadomo gdzie. Po godzinach męki i tysiącach przekleństw udało mi się osiągnąć zamierzony efekt.
Na koniec było mi głupio że do projektu w który włożyłem tyle pracy, dałem tak kiepską fabułę i tak mierne dialogi. Ale ze scen akcji jestem zadowolony. To był priorytet podczas tworzenia filmu, i wykonałem go w stopniu który mi się podoba. Gdybym miał dzisiaj robić ten film, to bym go nie robił. Nie mam dobrego pomysłu na historię pomiędzy Batmanem a Strachem na Wróble, a każda którą wymyślam, albo jest słaba, albo jest kopią historii zrobionej przez kogoś innego. Bądźmy szczerzy, najlepiej do tematu podszedł Batman The Animated Series. Jak tu przebić coś takiego?