Cudowna noc Kupały - Świętojańska z flisakami i zbójami rzecznymi, ognisko i różności / pl - en / The miraculous night of Kupala - Midsummer with rafters and river robbers, bonfire etc.

Deszczowy Kraków wracam popołudniem z cudownej nocy świętojańskiej (piknik w Pychowicach z piratami) , koło 16:00 byliśmy z powrotem przy przystani muzealnej (Ja Kapitan i kolega gitarzysta / Piotr) . po Wyrzuceniu śmieci i pożegnaniu się ruszyłem rowerem do domu - jednak deszcz zmusił mnie do władowania się do 502.

Sama impreza zaczęła się z leciutką obsuwą około 20:20 - wypłynęliśmy dwoma jednostkami Galarem i Bykiem spiętymi w katamaran - asystował nam na łodzi plastikowej "Niebieskiej Ostrydze" kolega "Lizak" (to on dowiózł mnie od Torunia do Gdańska galarem "Solnym" ale to już sprawa sprzed 20 dni !

Około 21 dobiliśmy do małej łączki w Pychowicach (tuż przy przystanku Skałki Twardowskiego) zaczęło się tworzenie ziemnych schodków na wejściu i rozpalanie ogniska ( nie było to całkiem proste bo rano były ulewne deszcze - na szczęście za drogą jest punkt gdzie drewno jest schowane pod skałami i suche , choć kawałek trzeba je było nosić).

Frekwencja była bardzo sensowna (choć mogliśmy zabrać dwukrotną ilość osób) niestety po dwóch dniach namów i działań promocyjnych tylko kilka z zapeszonych osób faktycznie dotarło poza stała ekipą. Ważniejsza jednak jakoś niż ilość - co nie ?

Muzykowanie było wspaniałe najlepsi grajkowie dołączyli dotarli później komunikacja czy taksówkami - więc początkowo bałem się ze będzie posucha.

Rozstawiono trójnóg i kratę, smażyły się kiełbaski i karkówka - moim liderem gastronomicznym jest alzacki placek cebulowy koleżanki "Mai"

https://lagrandepiccolacuoca.com/alzacka-tarta-flammkuchen/

śpiewaliśmy mniej i bardziej ambitne piosenki ale kolega gitarzysta "Filip" (najlepszy ze składu moim zdaniem) miał energie grać do 6 tej około.

śmiesznym przypadkiem było kiedy będąc wcześniej przed czasem na jednostce czekaliśmy z Piotrkiem i kilkoma osobami na start i widząc przechodzącą parę turystów (polka i Hiszpan hinduskiego pochodzenia jak się okazało) zapytałem Piotra

  • Kto ich zaczepi czy płyną ja czy ty ?
    Piotr się podjął (jest w sumie promotorem jakiegoś lokalu gastronomicznego).
    Zobaczyłem że rozmawiają na bulwarze kilka minut ale nie wsłuchiwałem się w rozmowę.
    Zobaczyłem efekt Piotr wrócił a pera ruszyła do wyjścia w stronę muru - podejście na pętlę Salwator. Myślałem że warto było spróbować ale ogólnie bezowocnie.Ku memu zaskoczeniu "Kash" czyli kolega Hiszpan - hinduskiego pochodzenia wrócił po prostu nabywszy 4 pak piwa i został z nami w Pychowicach dłużej niż do północy (o północy puszczano wianki wiec był to moment charakterystyczny.

Strachliwych zniechęciła pogoda - ale deszczu nie było zbyt wiele (więcej od ranka) w czerwcowej aurze nie była to żadna wielka niedogodność.

Nad ranem widzieliśmy sarnę na drugim brzegu - dość długo stała (bezpieczna przed naszym ogromnym psem "Misiem" który i tak nie był zainteresowany polowaniem - podobno woli padlinę. Wywołało to dużo refleksji na temat pewnego starego serialu (Robin Hood z lat 80 tych)

Kapitan twierdzi że widząc go w wieku kilku lat (4 czy coś )w sanatoriach dla dzieci pamięta do tej pory fabułę, prowokuje mnie to do próby odświeżenia sobie choć pilota ( parę lat temu się jakoś odbiłem). Byłem zdziwione bo ja oglądałem serial u dziadków w niedzielę na początku lat 90 tych kiedy był w telewizji.

Ogólnie bardzo cieszę się spotykając kolegów koleżanki i przyjaciół, wespół-załogantów i poznając nowe osoby po miesiącu (?) nieobecności w Krakowie. Otrzymałem dość spóźniony zaledwie 9 tygodni bez dnia prezent urodzinowy (ciastko , dwa piwa bezalkoholowe i paczkę czipsów "Kociołek Drwala " 😁 od koleżanki czarownicy.

Za takie spotkania jestem ogromnie wdzięczny mimo dzisiejszego niedospania i lekkiego zmęczenia. Przed kolejnym bardzo ważnym wydarzeniem zresztą. Ośmioleciem istnienia herberciarni - @krolestwo szkoda, że między takimi znaczącymi wydarzeniami nie ma choć dnia przerwy - ale cudownie móc brać w nich udział.

@krolestwo/wydarzenie-domowka-na-8-lat

swoją droga rok temu byłem tylko kilka godzin na 7 leciu @krolestwa bo nieszczęśliwie miałem zajęcie przy sprzedaży kiczowatych obrazów olejnych nocą na Bramie Floriańskiej (niewypał).

coś podobno wrzy na wschodzie ale nie mam czasu tego śledzić, choć słyszałem niezły żart.

2021 Armia Rosyjska druga na świecie
2022 Armia Rosyjska druga w Ukrainie
2023 Armia Rosyjska druga w Rosji
i dobrze

ENGLISH

Rainy Cracow I've returned in the afternoon from a wonderful St. John's night (picnic in Pychowice with pirates), around 16:00 we were back at the museum marina (Me Captain and fellow guitarist / Peter) . after Throwing out the trash and saying goodbye I set off by bike home - but the rain forced me to put in the 502.

The event itself started with a slight delay around 20:20 - we sailed with two units Galar and Bull bundled into a catamaran - we were assisted on the plastic boat "Blue Oyster" by colleague "Lollipop" (it was he who took me from Torun to Gdansk by galar "Salt" but that's a matter of 20 days ago !

Around 21 we arrived at a small liaison in Pychowice (right next to the stop Twardowski's Rocks) began to create earth steps at the entrance and to light a fire ( it was not quite easy because in the morning there were heavy rains - fortunately behind the road is a point where the wood is hidden under the rocks and dry , although a piece had to be carried).

The turnout was very reasonable (although we could have taken twice the number of people) unfortunately, after two days of persuasion and promotional activities, only a few of the enervated people actually arrived in addition to the permanent team. However, more important is quality than quantity - what is not ?

The music making was great, the best players joined in, arriving later by transportation or cab - so at first I was afraid it would be a dull moment.

Tripod and griddle were set up, sausages and pork neck were fried - my gastronomic leader is the Alsatian onion pie of my friend "Mai"

https://lagrandepiccolacuoca.com/alzacka-tarta-flammkuchen/

We sang less and more ambitious songs but fellow guitarist "Filip" (the best of the lineup in my opinion) had the energy to play until 6 o'clock about.

A funny coincidence was when being earlier before time on the unit we were waiting with Piotr and a few people for the start and seeing a passing couple of tourists (a Polish woman and a Spaniard of Indian origin as it turned out) I asked Piotr

  • Who will hook them up whether they sail me or you ?
    Piotr took up (he is actually a promoter of some restaurant).
    I saw that they were talking on the boulevard for a few minutes but I did not listen to the conversation.
    I saw the effect Piotr returned and the pera moved to the exit towards the wall - the approach to the Salwator loop. I thought it was worth a try but generally fruitless.To my surprise "Kash" that is a fellow Spaniard - of Indian descent came back having just acquired 4 packs of beer and stayed with us in Pychowice longer than until midnight (at midnight garlands were released so it was a distinctive moment.

The fearful ones were discouraged by the weather - but there was not much rain (more from the morning) in the June aura it was no great inconvenience.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center