2 episode of Moon Knight
After the first episode, I was downright enthralled with how well the creators are executing the project and how strongly they are consistent. A few days ago I watched the 2nd episode and on the one hand it continues to be very good, on the other hand in my opinion so far the psychological thread is very shallow and swept under the rug, which is a pity. Steven's theoretical mental illness could have brought a lot of surprising moments.
Episode 2 focuses on Steven's escape from evil and his attempt to reconcile with his wife. Everything seems simple for Steven until it turns out that his other identity is his true self, which is locked away. Marc is rich, lives a life on the edge finding artifacts and has a wonderful wife. But things get complicated when the self takes over for Steven and he discovers he has a scarab that the cult needs to find the crocodile-headed goddess.
In the second episode we get a lot of effective action scenes and finally two full transformations, until you wanted to watch Moon Knight's showdown with the spawn of hell.
The second episode ends mysteriously with Steven/Marc having to find the temple before the mysterious sect does.
The second episode is more open, all viewers already know, so the mystery ceases to exist as in the first episode, and I regret the psychological thread, if in the first it was neatly presented and tried to give the opportunity to go in this way, but the second episode cancels everything in a few scenes, which is a pity. I hope the psychological thread will come back and will have an interesting role to play.
I still like the series and I look forward to the next episode, I hope that it will be more interesting and will focus more on the plots that they abandoned than on the internal dialogues that are only to amuse the audience a little.
I rate episode 2 at 7/10.
2 odcinek Moon Knight
Po pierwszym odcinku byłem wręcz oczarowany, jak dobrze twórcy realizują projekt i jak mocno są konsekwentni. Kilka dni temu obejrzałem 2 epizod i z jednej strony ogląda się dalej bardzo dobrze, z drugiej moim zdaniem na razie wątek psychologiczny jest mocno spłycony i zamieciony pod dywan, a szkoda. Teoretyczna choroba psychiczna Stevena mogła by wnieść dużo zaskakujących momentów.
2 odcinek skupia się na ucieczce przed złym oraz próba pojednania z żona. Wszystko dla Stevena wydaje się proste poki nie okazuje się, ze jego druga tożsamość to prawdziwa jaźń, która jest zamknięta. Marc jest bogaty, wiedzie życie na krawędzi odnajdując różne artefakty i ma wspaniała żonę. Jednak wie się komplikuje kiedy jaźń przejmuje Steven i odkrywa, ze ma skarabeusza który jest potrzebny sekcie by odnaleźć bogini o krokodylej głowie.
W drugim epizodzie dostajemy wiele efektywnych scen akcji oraz wreszcie dwie pełne przemiany, aż chciało się oglądać popis Moon Knighta, który walczył z pomiotem piekieł.
Drugi odcinek kończynie tajemniczo Steven/ Marc musza odnaleźć świątynie nim zrobi to tajemnicza sekta.
Drugi odcinek jest bardziej otwarty, wszystko widzowie już wiedza, wiec tajemniczość przestaje istnieć tak jak w pierwszym epizodzie i ubolewam wątku psychologicznego, o ile w pierwszym było to zgrabnie zaprezentowane i starano dać możliwość pójścia w ta drogę, tak drugi epizod wszystko niweluje w kilku scenach, a szkoda. Mam nadzieje ze wątek psychologiczny jeszcze wróci i będzie miał ciekawa role do odegrania.
Serial dalej mi się podoba i czekam na kolejny odcinek mam nadzieje, ze będzie ciekawszy i bardziej skupia sie na wątkach które porzucili niż na wewnętrznych dialogach które maja tylko lekko rozbawić widownię.
Odcinek 2 odcieniem na 7/10