Nauka od Vikinga

Oglądając tydzień temu film Stanowskiego o Janoszek zwróciłem uwagę na mało subtelną reklamę cateringu Kuchni Vikinga. Niespecjalnie jednak zainteresowała mnie wtedy sama firma. Wróciła do mnie kilka dni później dzięki aferze, której bohaterem jest jeden ze współwłaścicieli. Działał kiedyś w środowisku kibicowskim i jest oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Nie przyznaje się jednak do postawionych mu zarzutów. Proces toczy się powoli, co jakoś mnie nie dziwi.

Sprawy prawdopodobnie by nie było, gdyby nie fakt, że Kuchnia Vikinga sponsorowała organizowaną przez Mentzena konferencję Everest 2023 (tę samą, za udział w której musiał przeprosić Szymon Marciniak). W tle oczywiście są pieniądze. Kuchnia Vikinga wpłaciła na organizację wydarzenia 60K PLN, przy czym sami zaznaczyli w oświadczeniu na FB, że jest to mniej niż 10% tego, co wydają na marketing. Myślę, że może to być prawdą, zważywszy, że mają milionowe przychody.

Swoją drogą, nie wykluczałbym w tej sprawie działania konkurencji. Sam mam znajomych, którzy rok temu byli blisko bankructwa przez to, że z inspiracji konkurencji pojawiła się w mediach społecznościowych informacja, że jeden z ich pracowników obsługi prawnej pracuje również dla Ordo iuris. I mimo iż firma zatrudniała ponad 150 osób o różnych poglądach i nikt nigdy nie czuł się dyskryminowany, to w wyniku "afery" strategiczny partner wycofał się ze współpracy. Z dnia na dzień wszystko się posypało... Wątpię by było tak w przypadku Kuchni Vikinga. Nie zmienia to jednak faktu, że w marketingu mogą mieć teraz pod górkę. Np. Stanowski zaraz po publikacji artykułu zrezygnował ze współpracy.

A dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo jak zwykle staram się wyciągnąć jakieś wnioski dla siebie. Niestety świat jest tak skonstruowany, że przy odpowiednich kontaktach bardzo łatwo jest nakłamać (zarówno na swój, jak i czyjś temat). Czasem zresztą nie trzeba nic zmyślać, bo ludzie w Polsce są tak podzieleni, że do fali hejtu wystarczy jakikolwiek związek z kimś/czymś kogo/czego nie lubią. Można więc budować coś przez lata i nagle wszystko się posypie, bo komuś będzie zależało na zrobieniu czarnego PR-u. To z kolei odciąga mnie od pokusy łatwych rozwiązań (a takim jest np. znalezienia jakiegoś bogatego sponsora dla KBK) i każe trzymać się obranej lata temu drogi. A ta droga to społeczność. Jeśli Królestwo będzie utrzymywane tylko dzięki wsparciu wielu osób, które je dobrze znają, to każdy potencjalny atak zakończy się fiaskiem. Żaden strategiczny sponsor dbający o PR się nie wycofa, bo go w ogóle nie będzie. Myślę, że warto mieć to na uwadze, nawet jeśli w tym momencie prawdopodobieństwo jakiejkolwiek dramy wokół Królestwa jest znikome.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now