Modernizm, zima i kolejki - wstrząśnięte, nie zmieszane.

Formalności firmowe ściągnęły mnie wczoraj do centrum Nowej Huty, dawno mnie tam nie było.

Rozliczenia składek w ZUS robię przez internet, ale interface portalu jest tak nieprzyjazny dla oka i archaiczny, że przy grubszej sprawie już wolę się przejść do urzędu. Tym bardziej, że na obsługę w rejonowym oddziale nie mogę narzekać. Zawsze załatwiam wszystko szybko i w sympatycznej atmosferze - tak tak! Wczoraj wprawdzie kolejka wyszła aż na zewnątrz, ale okazało się, że obowiązywała tylko do okienek obsługujących renty i emerytury. Nie wiedząc o tym stałam chwilkę razem z resztą i muszę powiedzieć, że duch w narodzie nie ginie. Błyskotliwe komentarze i szydercze heheszki rozchodzące się wśród seniorów kazały mi zadać sobie pytanie - to gdzie ten ciemnogród ja się pytam?

Ciągle myślę, że żyję w jakiejś bańce, ale może jest inaczej? Zdaje się, że nas, bańkowiczów, jest całkiem sporo. Gunwo jest malutkie, ale że strasznie śmierdzi, to wydaje się jakby było wszechobecne.

1642603102319.jpg

Przy okazji wreszcie zaliczyłam lokal przy Placu Centralnym, który otwarto już jakiś czas temu. Tyle razy przechodziłam obok latem i jesienią, ale zawsze coś mnie odpychało od tego miejsca. Siedząc przy stoliku przypomniałam sobie, w czym rzecz. Była tutaj kiedyś duża księgarnia, jedna z tych nielicznych w NH, w których za czasów słusznie minionego ustroju można było się zaopatrzyć w podręczniki szkolne. Działała od lat 50-tych i zamknięto ją jakieś 7 lat temu. Gdy chodziłam do podstawówki, to rok w rok na początku września rozgrywały się tu dantejskie sceny. Przynajmniej ja to tak pamiętam - mam jakieś 10 lat, stoję w tłumie dzieciaków i rodziców, czujna, by ktoś się nie wepchał. W stresie, czy podręczników starczy i dla mnie. Czasem nie starczało i trzeba było objeżdżać wszystkie alternatywne księgarnie i swoje odczekać. Nie znosiłam tego, ale dzięki temu dzisiaj nie irytuję się w kolejce w Lidlu.

Księgarnia Skarbnica była ogromna, więc została podzielona na trzy lokale, jednym z nich jest kawiarnia/bistro Skarbnica Smaku

1642603102329.jpg

Kiedyś lada z książkami ciągnęła się od samego wejścia po nieskończoność.

1642603102338.jpg

1642603102340.jpg

Postanowiłam, że czas najwyższy powiązać z tym miejscem lepsze wspomnienia. Tym bardziej, że lokalik jest bardzo przyjemny. Klimatem nawiązuje do księgarni i do czasów, w których przeżywała swą świetność. Taki lukrowany PRL z wyidealizowanych wspomnień.

1642603102368.jpg

1642603102359.jpg

1642603102357.jpg

1642603102349.jpg

Wybrałam stolik przy oknie i choć widok na Plac Centralny to nie to samo co na Rynek Główny, to wygodny fotel i słońce grzejące przez szybę zrobiły swoje. Zostałam na dłużej.

1642603102365.jpg

1642603102379.jpg

Pokrzepiwszy się kawą ruszam dalej - w stronę Zalewu Nowohuckiego. Lubię tutejszą architekturę, jest geometryczna i harmonijna, w dużej mierze monochromatyczna - oczy mi odpoczywają, wnętrze się uspokaja.

1642603102324.jpg

1642603102307.jpg

Ale stara NH to nie tylko socrealizm, trochę też eksperymentowano! Mamy tu na przykład wybudowany pod koniec lat 50. blok szwedzki, bardzo nowoczesny jak na owe czasy. Na zdjęciu widać fragment jednego boku - budynek załamuje się pod kątem, łącznie ma około 260 metrów długości.

1642603102295.jpg

Naprzeciwko niego po drugiej stronie ulicy zbudowano nieco później blok francuski.

1642603102299.jpg

1642603102305.jpg

Oba bloki są uznawane za ważne przykłady krakowskiego modernizmu. Natomiast sąsiednie budynki wzniesione ledwie kilka lat wcześniej to jeszcze socrealizm.

Podobają mi się osiedla w ścisłym centrum NH - każde tworzy odrębną wieloboczną i zamkniętą strukturę z bramami. Są jak nowoczesne fortyfikacje i taką też miały ponoć funkcję - w razie wojny ze zgniłym zachodem mogły zamienić się w niezależne punkty oporu. Pod nimi budowano schrony - szacuje się, że w NH jest ich około 250. Na zewnątrz można czasem zauważyć charakterystyczne budki wentylacyjne.

Ja szczególnie lubię bramy i to, jak operuje w nich światło w zależności od pory dnia.

1642603102291.jpg

1642603102260.jpg

1642603102278.jpg

1642603102284.jpg

1642603102272.jpg

1642603102267.jpg

Zbliżam się do głównej rekreacyjnej atrakcji w okolicy i mijam Piszczałki. Bardzo dawno temu napisałam posta na temat nowohuckich rzeźb, mogę więc zacytować samą siebie:

Nad zalewem, od strony ul. Bulwarowej, od 1977 roku stoją dobrze znane mieszkańcom "Piszczałki" - nikt nie używa oficjalnej nazwy Wzlot. Autorem rzeźby jest Stanisław Małek, a wykonawcą pracownicy Huty im. Lenina - bo właśnie w kombinacie, pod nadzorem pana Stanisława, powstała. Pierwotnie miała się składać z rurek o przekroju prostokątnym, ale że akurat w hucie produkowano okrągłe...

1642603102247.jpg

Zalew prawie w całości skuty jest lodem i to mnie w pierwszej chwili zaskakuje. Ale przecież to styczeń kobieto, heloł.

Zamiast budki z piwem - kaczy bufet i jego klienci.

1642603102240.jpg

1642603102233.jpg

Podoba mi się zimowa wersja tego miejsca.

1642603102225.jpg

1642603102203.jpg

1642603102185.jpg

Jest tak przyjemnie i ciepło, że siadam na chwilę. Podglądam Psa i jego Człowieka. Pies podejrzliwie obcina mnie wzrokiem, ale wkrótce rozpoczyna negocjacje ze swoją panią. Chodzi zdaje się o jakieś przekąski.

1642603102152.jpg

1642603102148.jpg

1642603102144.jpg

1642603102136.jpg

Ej, chodźmy już mamo.

1642603102106.jpg

I ja też ruszam dalej - do domu.

Kolejny podobny do innych spacer, podobny do innych dzień. Podobny, ale inny.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now