The Sinking City - to mogła być jedna z czołowych gier dekady

Witam.
Gorzkie rozczarowanie przy obcowaniu z jakimś filmem, czy grą zdarza się niestety często i gęsto. Aktualnie aż wyparowała ze mnie energia, bo tak gorzkim rozczarowaniem okazało się "The Sinking City". Dzieło to jest produkcją Frogwares, studia znanego z gier o Sherlocku Holmes'ie. Ten ich tytuł jest znany z dwóch rzeczy - rewelacyjnego, obłędnie klimatycznego zwiastunu, do którego link jest umieszczony poniżej.

Oraz ogromnego konfliktu z wydawcą, przez to który dwukrotnie była usuwana ze steama. W samej już grze wcielamy się w Charlesa Reeda, prywatnego detektywa, który przybywa do miasteczka Oakmont w celu zbadania sprawy tajemniczych snów oraz powodzi, która to nawiedziła miasto i która to zarazem przywiodła do miasta hordy potworów. Gra ma naprawdę świetny klimat i przez większość gry świetnie rozegraną główną ścieżkę fabularną, w której boli jedynie banalność zakończeń. Miasto jest skąpane w mroku, dzielnice w większości są poniszczone, wszędzie widać zrujnowane ślady dawnej chwały. W tym wszystkim zagęszczają się napięcia międzyrasowe i mnożą niebezpieczne sekty, wabiące nieszczęśliwą i zdesperowaną biedotę. To mógłby być świetny film lub serial, kurde.

the-sinking-city_20190701174417.jpg

Wszystko psuje biedatoporność rozgrywki i jej niesamowita powtarzalność. Gracz non stop albo koślawo walczy, szuka wskazówek w poszczególnych lokacjach, czy na temat kolenych miejsc do sprawdzenia i układa poszlaki w całość w formie ala'parapsychicznych seansów "flashbackowych". Za mało przy tym jest porządnego szaleństwa, to co najlepsze w produkcji jest za mało eksponowane, za to wszędzie bije bieda. Wszystko inne też jest powtarzalne: budynki, modele, potwory, a grafika, no... dałaby radę w roku 2014, nie zaś tuż przed wyjściem najnowszej już aktualnie generacji. Dużo też mechanik nie zostało nawet specjalnie przemyślanych. Są np. w grze kawałki miasta okupowane przez potwory, gdzie jest dużo skrzyń z lootem w postaci amunicji, części do niej itd. Wszystko super, ale wybicie tamtejszych potworów wymaga znacznie większej ilości zasobów, niż gracz w takich sferach odnajduje. Dosłownie wchodzenie tam jest totalną stratą czasu.

000BB17PE5KEBCS1-C122-F4.jpg

Jest też w tej grze system rozwoju postaci i... no... jest on niemal bezużyteczny. Można go użyć raz i totalnie o nim zapomnieć na resztę gry, ponieważ nie ma potrzeby wchodzenia tam. Poziom trudności nie rośnie specjalnie wyraźnie w czasie postępu w fabule, co by sprawiało, że stosowanie go byłoby jakkolwiek ważne dla gracza. Rzeczy nie do końca przemyślanych i niedopracowanych serio znajdzie się niemało. Ale kurde, wciąż to ma świetny klimat, opowieść ma swoje momenty, urywki, w czasie których czuć, że "to jest to". Kurde, pisanie tego mnie aż boli i nie mam bladego pojęcia, czy mogę tą produkcję polecić, czy nie.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now