O likwidacji prac domowych.

Źródło:
https://polskieradio24.pl/artykul/3358870,likwidacja-prac-domowych-przewodniczacy-akcji-uczniowskiej-to-dobra-decyzja

Photo is free for commercial use from pixabay.com.

Od 1 kwietnia w publicznych szkołach podstawowych w Polsce przestano zadawać prawie wszystkie prace domowe; rozmawia się także o usunięciu ich z liceów.

Sam robiąc przez 12 lat szkoły prace domowe, nauczyłem się je robiąc... niewiele, po prostu uczciwe słuchanie na lekcji wystarczyło, żeby zdawać wszystko na 5 i 6, a podręcznik i tak czytałem sam z pasji, więc 15 równań kwadratowych zadane do domu, robiłem, żeby nie dostać jedynki, a nie po to, żeby się nauczyć rozwiązywać równania, bo to umiałem z lekcji.

Czy w takim razie uważam, że dobrze, że likwiduje się prace domowe? Jak najbardziej nie. Tym bardziej w podstawówkach. Prace domowe są potrzebne przede wszystkim po to, żeby wyrobić w uczniach etykę pracy. Regularność, umiejętność szukania informacji, umiejętność proszenia o pomoc gdy się jej potrzebuje, umiejętność współpracy. Ale przede wszystkim etyka pracy. Paradoks Olimpiady Matematycznej polega na tym, że ze wszystkich przedmiotów ścisłych, materiał Olimpiady Matematycznej (czyli zadania z teorii liczb, geometrii euklidesowej i kombinatoryki) najmniej pokrywa się z odpowiadającym kierunkiem studiów, a już na pewno pod kątem przedmiotów obowiązkowych (geometrii euklidesowej nie ma obowiązkowej nigdzie [a jeśli gdzieś jest, to pewnie nie warto tam studiować matematyki], teoria liczb czy matematyka dyskretna - rzadko). Materiał OM został dobrany tak, aby uczniowie ćwiczyli logiczne myślenie na prostych obiektach, a nie czytali grube książki ze skomplikowanymi obiektami i wkuwali na pamięć twierdzenia. A mimo to, przynajmniej na tyle ile się zorientowałem, finaliści i laureaci OM mają chyba największą przewagę nad nie-uczestnikami, bardziej dominującą niż ludzie od Olimpiady Fizycznej czy Chemicznej (mimo, że w ramach Olimpiady Chemicznej, licealiści mają nawet pracę laboratoryjną i podobno przerabiają na Olimpiadę "licencjat w liceum" [dosłownie kiedyś w pociągu słyszałem, jak licealiści rozmawiali o nauce z uniwersyteckich podręczników do Olimpiady Chemicznej]). A wiecie dlaczego? Bo na studiach, i również w sensownej pracy, kluczem do sukcesu jest etyka pracy. W szkole słuchanie na lekcji komuś wystarcza na piątki i szóstki, na ambitnych studiach tej samej osobie samo słuchanie wykładu bez pracy własnej w domu nie wystarcza na 3. A Olimpiada Matematyczna, tak naprawdę nie uczy teorii liczb i geometrii. Ona uczy etyki pracy.

Oczywiście można gadać "jak ktoś sam od siebie nie wymaga to nikt go tego nie nauczy". Ale to są słowa o ludziach dorosłych. Dzieci stają się tym, czym uczynią je ludzie dorośli. Dziecko ma zbyt krótką percepcję, żeby zrozumieć, że trzeba się uczyć dla siebie, a jak ma rodziców, którzy mu kupują iPhony, Netflixy i wszystko inne za nic, to już w ogóle (kupowanie w nagrodę za coś jest okej, ale nie tak "na codzień" za nic).

Argumentów może być więcej. Brak ocen z prac domowych? No to będzie więcej ocen z odpowiedzi ustnych, niech dzieciak wie, że jak nie będzie czegoś wiedział, to będzie poniżony, a 20 kolegów będzie się z niego śmiać, na pewno to zredukuje jego stres i sprawi, że jego życie będzie lepsze (przy okazji dzieci mniej się nauczą na lekcjach, bo więcej lekcji będzie zużyte na odpowiedzi ustne). Zamiast dwóch kartkówek w semestrze będą trzy. I tak dalej.

A już największym absurdem jest zlikwidowanie prac domowych w podstawówce, a zostawienie w liceum. To już z dwojga złego, lepiej byłoby zrobić dokładnie odwrotnie. Licea są profilowane i przynajmniej w teorii, nastolatkowie uczą się głównie tych przedmiotów które lubią. A skoro je lubią, to mniej potrzebują formalnych prac domowych do ich nauki.

Głownym argumentem za likwidacją pracy miał być spadek stresu i więcej wolnego czasu. Ale czy tego nie miała już wywołać odchudzona podstawa programowa? Może takie działanie (z którym bardziej się zgadzam) byłoby wystarczające.

Moim zdaniem uśmiechnięty rząd zlikwidował prace domowe głównie dla siebie, aby zyskać głosy rodziców, którym nie chce się pomagać dzieciom i od nich wymagać (żeby nie było, rząd PiS również stosował takie manipulacje, np. w czasie covid była raz taka akcja, że "dzieci z klas 1-4 stacjonarnie, dzieci z klas 5+ zdalnie". Dlaczego? Bo mniejszych dzieci rodzice nie mogliby zostawić samych w domu na cały dzień, a 11-latków i starszych już można). No ale co tam, za rok się usunie matematykę z obowiązkowych na maturze, i będzie się ogłaszać, że polskie dzieci coraz mądrzejsze, bo maturę będzie dostawać ponad 90% zdających.

<na koniec miałem ochotę wstawić zdjęcie tańczących posłanek w Sejmie, ale nie posiadam licencji na takie zdjęcia, więc musicie je sobie tylko wyobrazić lub wyszukać samemu>

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center