Czy w przyszłości będziemy musieli wprowadzić totalitaryzm lub drastycznie ograniczyć ludzką wolność? Feat. Opowieść Podręcznej.

page POL.jpg

Możemy się śmiać z Grety Thunberg, możemy ignorować fakt głupoty ludzkości, możemy być ślepi na nadmierną rozpustę seksualną ludzi, możemy negować fakt, że kapitalizm (raz z powodu krótkowzroczności i głupoty prawicy, a drugi raz z głupoty i krótkowzroczności lewicy) coraz bardziej drenuje naszą planetę, ale kiedyś przyjdzie nam za to zapłacić. W niektórych sytuacjach płacimy już dzisiaj. Jak to kiedyś powiedział wątpliwej jakości dziennikarz - "Ludzie nie są tacy głupi jak nam się wydaje, są dużo głupsi.". Przez naszą krótkowzroczność, chciwość, niezdrowo rozwinięty egoizm i parę innych wad, być może nie damy rady sami z siebie wprowadzić na siebie ograniczeń. Jeżeli zabrniemy za daleko z naszą działalnością, to być może zbawiennym rozwiązaniem okażą się rządy twardej ręki (w ekstremalnej formie) lub miękka dyktatura. Coś w rodzaju dzisiejszej paranoi w związku z Covidem (w niektórych aspektach). Wyobrażam to sobie jako prawne i siłowe narzucenie pewnych zmian, jak np. Konwencja Wiedeńska z marca 1985, w której państwa zobowiązały się do pewnych ograniczeń w związku z wykorzystywaniem freonu, by nie zniszczyć naszej warstwy ozonowej.

TH1.jpg

Można to odnieść do lewicowców, którzy przejawiają większą ochotę, by co roku mieć nowy telefon, laptop i inne przedmioty, które nie zawsze są nam potrzebne, bo jeszcze nie zużyliśmy do końca starych modeli. Warto byłoby rozpatrzyć wprowadzenie ograniczeń na kupowanie nowych telefonów i komputerów, bo po co kupować coś nowego, jeśli nie pojawiła się naprawdę duża zmiana? Bo ma tęczową flagę? Bo jesteście leniwymi świniami, które nie umieją prosperować bez świeżych wyzwalaczy? Bo nie umiecie się cieszyć rzeczami, które już posiadacie? Bo nie chce się wam dbać o to, co aktualnie macie? Tak, częściowo to zasługa bogaczy i korporacji, którzy produkują mnóstwo rzeczy. Tak, kapitalizm nie jest bez winy, bo rozbudza w nas egoizm i chęć kupowania, ale winni są przede wszystkim ludzie, którzy dają się złapać na te ewidentnie widoczne manipulacje oraz sami ich motywują do produkcji nowych rzeczy, gdy nie ma takiej potrzeby. Dlatego też trzeba będzie coś z tym zrobić. Ci sami ludzie masturbują się się do Grety, nie dostrzegając faktu, że takie osoby jedynie ośmieszają sprawę (bo trudno traktować na poważnie dziewczynkę, która jest medialnym produktem wypromowanym za grube pieniądze i mówi o truciu Ziemi, gdy jednocześnie lata samolotami na spotkania z przedstawicielami innych państw). Zagrożenie wynikające z ignorowania ekologii jest realne i dotyczy ono wielu krajów - niektóre mogą zostać zalane pod wodą, jak temperatura nadal będzie rosła. Jeśli chodzi o mój kraj, to wiele wskazuje na to, że niektóre obszary Polski będą bardzo suche (na szczęście ja mieszkam w takim miejscu, że mnie ten problem nie dotknie w sposób bezpośredni). Sam lubię drwić z lewicy, ale w tym przypadku ich troska o dobrostan naszej planety jest uzasadniona. Łatwo się mówi o ekologii i oszczędzaniu Ziemi, trudniej się to robi. Jeszcze w kwestii energii atomowej (umieszczam to w akapicie dotyczącym lewicy, choć problem dotyczy również ludzi o prawicowych poglądach) - możecie mówić sobie co chcecie, ale badania naukowców jasno pokazują, że to najbezpieczniejszy i najlepszy sposób na pozyskiwanie energii. Fakt, było takie wydarzenie jak Czarnobyl, ale jak na ironię, to dzięki niemu prawdopodobnie nie doszło do większej katastrofy. Czarnobyl spowodował, że wprowadzono wiele procedur bezpieczeństwa. I tak, była Fukushima, ale to zdarzenie było błędem na poziomie konceptualnym - zbudowano tę elektrownie na bazie planów Amerykanów, które uwzględniały ich zagrożenia, a nie te z Japonii.

TH2.jpg

Można to odnieść do prawicowców, którzy negują problemy z ekologią, wzrost temperatur i uważają, że człowiek nie ma aż takiego dużego wpływu na zmiany klimatyczne. Powiem tak, nie będę podawał konkretnych przykładów, bo brakuje mi wiedzy i nie byłbym tego w stanie merytorycznie uzasadnić, ale widziałem niektórych naukowych YouTuberów, którzy zrobili to za mnie. Nawet jeśli część z nich mówi brednie, bo płacą im za to (co nie jest niczym nowym - często to wynika z interesów dużych korporacji lub organizacji, które działają podobnie jak niektóre grupy mieszkańców Izraela, które nie lubią, gdy porusza się niewygodne dla nich tematy), to niektórych argumentów i dowodów nie sposób zignorować. Choćby tego, że już podnieśliśmy średnią temperaturę Ziemi o 1*. I nie, nie ma to związku z tym, że w historii Ziemi były nieraz gorące lub chłodne okresy. W historii naszej planety epoki lodowcowe miały charakter lokalny (na zasadzie - w jednym rejonie jest chłodniej, w innym cieplej, wynika to z sumy różnych czynników). Poza tym, teraz jesteśmy od kilkunastu lat w momencie gdy powinno być coraz chłodniej, a nie jest. Warto też dodać, że wzrost ilości CO2 powoduje zakwaszenie się oceanów oraz CO2 zacznie się uwalniać z tychże wód przez wzrost ich temperatury. Kończąc ten temat, jedna z hipotez dotycząca powstania małej epoki lodowcowej w XVI wieku, mówi że zmniejszenie zaludnienia Ziemi miało na nią wpływ (w Europie mieliśmy epidemię dżumy, a kolonizatorzy z naszego kontynentu, dokonali siłowej depopulacji Ameryki).Tak samo prawicowcy negują sens edukacji seksualnej. Oczywiście, absolutnie sprzeciwiam się lewicowej propagandzie w tej kwestii (tak samo prawicowej), która mówi że nie ma nic złego w przygodnym seksie etc. oraz przesadnej propagandzie klimatów LGBT, np. w kwestii swobodnego dostępu do blokerów hormonalnych dla każdego, czy propagowania zabiegu korekty płci bez dogłębnych badań (co nie znaczy, że powinno się ją wyrzucić do kosza - po prostu powinno się uczyć o niej faktów, tak samo o wychowaniu do życia w rodzinie, która powinna być elementem edukacji seksualnej), ale... Sama edukacja w tej kwestii jest ważna. Jak najbardziej, rodzice powinni mieć prawo wyboru, jednakże ilość niechcianych ciąż, dramatów oraz zwyczajna niewiedza wśród młodzieży jest dla mnie dostatecznym argumentem. Moja dobra koleżanka pracowała w jednej ze szkół i opowiadała mi część przypadków od których robiło mi się autentycznie smutno. Ignorancja niektórych rodziców w tych sprawach powoduje wiele ludzkich dramatów, których można byłoby uniknąć.

https://news.stanford.edu/news/2009/january7/manvleaf-010709.html - polecam ten link w kwestii ekologii.

TH3.jpg

Jeśli chodzi o głupotę, to pomijając tutaj błędy, które popełniamy każdego dnia (podejmując zbyt szybko decyzje, powtarzając te same błędy, skupiając się za bardzo na swoim ego, a za mało na tym, co nas otacza), to wraz z rosnącym poziomem życia i postępem technologii, która ułatwia nam życie, stajemy się coraz głupsi i naiwni. Jakkolwiek bym nie krytykował religii, a jeśli czytacie mojego bloga już jakiś czas, to wiecie że mam wobec niej krytyczny stosunek, to w Europie Zachodniej, gdzie wyrwano religię wraz z korzeniami, zaczęły wzrastać tendencje do wiary w różne gusła i czary-mary. Faktem jest to, że katolicyzm mimo swoich wad, jest nie tylko konieczny, ale równocześnie jest najlepszą ze wszystkich dostępnych mainstreamowych religii. Inny przykład - kiedyś na zamkniętej grupie na Facebooku, pojawił się temat dotyczący dwóch młodych dziewczyn ze Szwecji lub Norwegii. Dwie studentki poleciały chyba do Hiszpanii, Grecji lub innego ciepłego, Europejskiego kraju, by spotkać się z grupą czarnoskórych ludzi, których znali z jakiejś tam gry online. Dla ułatwienia przyjmijmy, że to było "World of Warcraft". Nie poleciały na publiczny konwent, nie był to wyjazd w obrębie ich kraju, domek do którego je zaprosili, znajdował się na uboczu miasta. Nie znały ich wcześniej, tylko przez kilkuletnią znajomość w grze, poprzez pisanie i jakieś voice-chaty. Zostały tam zgwałcone, a później zabite. Do tego doprowadziły w dużej mierze ich decyzje, naiwność oraz nadmierna ufność względem ludzi. Fakt, bezpośrednią winę ponoszą winowajcy i pisanie rzeczy w stylu "same są sobie winne", to gruba przesada, ale nikt i nic nie zmieni faktu, że gdyby nie decyzje, które podjęły, to nic takiego by się nie stało. Pewnie niektórzy się oburzą na to porównanie, ale to mniej więcej tak, jakby ludzie przychodzili do grupy, która daje uzasadnione powody, by do niej nie przychodzić, bo może się to źle skończyć. I tak, okłamali je, ale każdy myśli sam za siebie. Albo stosunek progresywnej lewicy do masowego przyjmowania ludzi z zupełnie innego kręgu kulturowego, gdzie stosunek do kobiet, krzywdzenia ich lub dzieci jest delikatnie mówiąc, odmienny od naszego. Dawniej ludzie tak samo byli naiwni i przez wieki się to nie zmieniło, ale obecnie daje się na to przyzwolenie, wychowując dzieci bez poczucia ryzyka i brania odpowiedzialności za swoje decyzje.

TH4.jpg

Wybaczcie ten długi i ogólny wstęp. Chciałem podać różne przykłady z naszego codziennego życia, by przybliżyć ten temat. Mogłem to zrobić lepiej, w bardziej zwartej formie, użyć innych argumentów, ale uznałem te przykłady za najlepsze. Zatem, tak jak pisałem w recenzji serialu "The Handmaid's Tale", ten system totalitarny wbrew pozorom, może mieć kilka zalet. Może też być koniecznością, jeśli ludzie dalej tak będą postępować. Oczywiście, nie bronię go (co wyraźnie podkreślam, by nie było niedomówień), bo narzucanie swoich zasad innym i odbieranie ludziom wolności, to skurwysyństwo. Także cokolwiek nie napiszę, to nie traktujcie tego jako moje zdanie. Jednakże ludzie popełniają zbyt wiele błędów i być może nie będzie innego rozwiązania problemów, które na nas czekają w przyszłości. Oczywiście, są inne, lepsze metody, wcale też nie jest powiedziane, że tak to się skończy, ale ludzie często sięgają po te najprostsze, a zarazem najskuteczniejsze metody (względnie takie, które mają najlepszy bilans czas-skuteczność). Fakt, wiele ustrojów totalitarnych i tyranii upadło mimo, że wydawały się być wszechpotężne lub ich koniec uważano za niemożliwy (tak samo jak hegemonów przed erą Wielkiej Brytanii, czy być może schyłku obecnej dominacji USA). Fakt, prawdopodobnie również i ten upadnie (o ile do niego dojdzie), ale nim to się stanie, to czeka nas wiele cierpień i rozlewu krwi. Ponadto, władcy tego świata jeszcze nie mieli takich możliwości w kwestii kontrolowania i inwigilacji społeczeństwa, zapewne też odrobili przynajmniej część lekcji po swoich poprzednikach, więc może to potrwać trochę dłużej.

TH5.jpg

Jak powiedział Benjamin Franklin: "Gdy dla tymczasowego bezpieczeństwa zrezygnujemy z podstawowych wolności, nie będziemy mieli ani jednego, ani drugiego." Historia zna dostatecznie wiele takich przypadków, za naszego życia mieliśmy przynajmniej 2 takie sytuacje (1 zamach na WTC i jego konsekwencje w postaci różnych ograniczeń i wzmożonej kontroli, 2 aktualna sytuacja z Covidem. O ile początkowo popierałem lockdown, który wg mnie był jak najbardziej zasadny na początku pandemii, o tyle część późniejszych akcji uważam za zwyczajną paranoją). Tak samo jest w tym serialu. Sam widziałem kilkukrotnie, jak ludzie z mojego miasta, chcieli zainstalować kamery w całym mieście ze względu na drobną przestępczość (mimo, że ich działalność ograniczała się do małych kradzieży lub dewastacji parku) i kompletnie nie rozumieli, że to nie jest do końca dobre. Oczywiście, popierałem zamontowanie ich w parku oraz najważniejszych miejscach ze względu na niszczenie ławek i rzeczy na które płacimy my wszyscy (tj. ja i pozostali mieszkańcy), ale to nijak się ma do w/w pomysłu. Także jestem sobie w stanie wyobrazić, że ludzie w naszym świecie wybraliby podobnych polityków, jak w "Handmaid's Tale", gdyby doszło do analogicznejkatastrofy. Jakkolwiek na to nie spojrzeć, działało to w dawnych społecznościach, gdy przetrwanie danej zbiorowości zależało od ilości zdrowych obywateli, którzy w wypadku konfliktu, byliby gotowi sięgnąć po broń. Przyzwolenie na homosekualizm, czy bycie wiecznymi dziećmi (w tym przypadku wychodzi na to samo, bo człowiek nie chce mieć dzieci) bez spłodzenia swoich, czyli życie bez dodatkowego stresu lub zobowiązań, byłoby w tym przypadku katastrofalne. Oczywiście, daleko mi do promowania takich rozwiązań, ale może warto byłoby promować posiadanie dzieci (lub przynajmniej posiadanie kogoś bliskiego, zamiast promocji indywidualizmu) zamiast skupiać się na ciągłej zabawie, co nie sprawdza się w przypadku większości ludzi. Wiadomo, każdy chce mieć jak najwięcej radości w życiu, ale dzisiejsza narracja sprytnie zastąpiła satysfakcję na tymczasowe poczucie szczęścia, co w dłuższej perspektywie nie jest dobre. Jednocześnie nie powinno się potępiać ludzi, którzy z różnych przyczyn nie chcą mieć potomstwa - mają do tego prawo. Ich wybór, ich konsekwencje.

TH6.jpg

Nie widzę powodu, dla którego miałoby to nie zadziałać dzisiaj - w końcu od paru lat coś podobnego działa to w Chinach, a politycy z USA, czy Europy chętnie by to wprowadzili u siebie (a niektóre być może zaczęły to już wprowadzać - w UK ogranicza się to tylko do zdolności kredytowej, ale państwo może mieć chrapkę na kolejne kroki w tej kwestii. Dla uczciwości dodam jednak, że póki co nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy idą w tym kierunku, czy nie). Chodzi o System Zaufania Społecznego lub Chiński system kredytu społecznego, to ma różne nazwy, ale chodzi o to samo. W skrócie - obywatele mają punkty jak w grze komputerowej. Za "dobre" aktywności dostajemy dodatkowe punkty, za "złe" aktywności są nam one odbierane. Jak obywatel straci zbyt wiele punktów, to jego życie jest kurewsko ograniczane - nie będzie mógł skorzystać z publicznego transportu lub zjeść w restauracji. Wystarczy odpowiednio urobić mieszkańców danego państwa, dać im realny powód do strachu lub wprowadzenia tego gówna (co nazywa się procesem gotowania żaby). Już teraz w Polsce widzę ludzi, którzy mówią wprost, że jak przejmą władzę, to trzeba będzie wrzucić tych ludzi do obozów reedukacyjnych lub po prostu pozwolić im gnić. Na szczęście ich poparcie to margines. Oczywiście, póki co daleko Europie i USA do tego, ale warto spojrzeć na to, co się dzieje w Australii. Sam jestem po środku pandemii - uważam, że niektóre środowiska i media przesadzają, ale z drugiej strony, zbyt wielu ludzi ignoruje tego wirusa i podstawowe zasady higieny (nie wspominając o politykach, którzy popełniają takie błędy, że gdyby pracowali na naszym stanowisku, to by zostali wyrzuceni z pracy). Niemniej, to co się tam dzieje, to jest istny horror i państwo działa na szkodę obywateli. Mówiąc delikatnie.

TH7.jpg

Jeśli chodzi o seksualność, to gdyby ktoś chciał w sensowny sposób zakazać bannerów, reklam, elementów z gier, komiksów, filmów (pomijając te przeznaczone dla dorosłego odbiorcy) etc. gdzie byłaby eksponowana nadmierna seksualność (zarówno w przypadku heteroseksualistów, jak i homoseksualistów), to jestem za. Oczywiście z zastrzeżeniem, że zostałoby to dobrze napisane i nie byłoby podyktowane religijnymi lub konserwatywnymi argumentami. Dostępu do pornografii nie da się ograniczyć bez drastycznych środków, ale można przynajmniej ograniczyć ilość triggerów, która na nas wpływa. Samo to powinno już dużo dać. Sam jestem hedonistycznym liberałem, ale widzę jak źle to wpływa na ludzi i jak wpłynęło na mnie. Szczegóły sobie daruję, bo seks podobnie jak religia i światopogląd, to prywatne sprawy każdego człowieka, ale nie jestem w tym przypadku odosobniony i do podobnych wniosków doszli moi koledzy, koleżanki, przyjaciółki i przyjaciele. A moje pokolenie nie miało takiego nieskrępowanego dostępu do filmów porno, jak obecne. Dorastaliśmy na szczęście w świecie bez szerokopasmowego internetu i jak pokazała ostatnia awaria Facebooka, nie zesralibyśmy się ze strachu, jak influencerzy i influencerki oraz dzieci i nastolatki, które bez social mediów żyć nie mogą. Tak samo panie z gier (lub muzycznych teledysków z MTV - panie zakrywają coraz mniej ciała, podobnie w filmach, anime, które mają coraz więcej seksualnych elementów) z naszego dzieciństwa i wieku nastoletniego nie wyglądały tak atrakcyjnie jak dziś z uwagi na ograniczenia technologiczne. Nie zrozumcie mnie źle, jak już mówiłem, nie jestem purytaninem, po prostu te wszystkie rzeczy nie są bez znaczenia.

TH8.jpg

Nie jestem też ignorantem i wiem, że w historii ludzkości zdarzały się różne okresy (np. w Warszawie w okresie międzywojennym, relacje międzyludzkie były bardzo liberalne, mówiąc wprost - ludzie się ostro ruchali i nie jeden człowiek z dzisiaj mógłby się zdziwić. Tak samo były momenty, gdy ludzie byli bardzo pruderyjni.). Ba, lata '90 w komiksie były bardzo EXTREME, ale nie byliśmy aż tak bombardowani triggerami, przez co nie było to aż tak bardzo odczuwalne. Niektórzy ludzie podczas jednej sesji na PornHubie widzą więcej cycków niż mój, czy Twój dziadek i pradziadek przez całe życie, zakładając że byli Chadami. Nie wiem, co mają w głowach współczesne nastolatki, ale szczerze im współczuję, bo być może będą mieli więcej problemów do rozwiązania u psychologa niż ja. Porno i gry, jeśli są nadużywane (zwłaszcza w połączeniu z zaburzoną moralnością, upadkiem niektórych zasad międzyludzkich), mogą sprawić że ludzie stają się bardziej smutni, wyalienowani, zamknięci w swojej bańce oraz stają się bardziej podatni na różne pokusy. Odstawienie ich, a konkretniej ograniczenie strzałów dopaminy do mózgu, daje pozytywne skutki - zwiększa koncentrację, ludzie nie są tak mentalnie rozproszeni i bardziej skupiają się na pracy. Można się z tego naśmiewać, ba - sam to robiłem, ale widzę że pogłębia to problemy lub je generuje. Z kolei ograniczenie "przyjemności", która ma tyle wspólnego z "satysfakcją", co fast-foody z pełnowartościowym pożywieniem, pozytywnie wpływa na ludzi. Ponownie, sam nie jestem święty, ale jak się dłużej zastanowiłem nad pomysłami polityków Gilead, to nie są one pozbawione sensu. Zaznaczam też, że problem jest znacznie bardziej złożony i nie zwalam winy wyłącznie na powyższe czynniki, jednakże powodują one opóźnienie w dostrzeżeniu problemu. Im człowiek starszy, tym czas szybciej płynie, a zmiana przyzwyczajeń może być boleśnie trudna lub wręcz niemożliwa, przez co obudzimy się z ręką w nocniku.

TH9.jpg

Zwłaszcza w przypadku pracy. Jak napisałem w akapicie wyżej, z uwagi na rozwój technologii i postępującą robotyzację, czy cyfryzację środowiska pracy, coraz więcej prostych zadań zanika. Co za tym idzie, wykonują je roboty lub programy komputerowe i skrypty, a zwykli ludzie muszą uczyć się innych zawodów. Ponownie - to nic nowego w historii ludzkości, podobne dylematy i problemy były znane już wcześniej (dawniej np. rolnicy potrzebowali mnóstwo rąk do pracy przy sianiu lub zbieraniu plonów, potem ich robotę wykonywały kombajny i traktory, które były obrzucane kamieniami przez sfrustrowanych wieśniaków, którzy przez to zostali bezrobotnymi), jednakże im bardziej się rozwijamy, tym praca staje się coraz bardziej wymagająca intelektualnie, z czym może sobie poradzić coraz węższa grupa ludzi. Oczywiście, młodzi będą mieli z tym łatwiej - doskonale pamiętam, jak 10-letni ja robił z komputerem rzeczy, które wg książek z informatyki czy poradników do obsługi Windowsa, mogli wykonywać tylko wykwalifikowani i inteligentni ludzie, ale starszych będzie to przerastać coraz bardziej. Z wiekiem trudniej jest się zaadaptować, a co więcej - zmiany zachodzą coraz szybciej.

TH10.jpg

Nie wiem, jak było zagranicą, ale w warunkach Europy wschodniej, jeśli nie doszło do jakiegoś kataklizmu (lub innej wojny, która podobnie znacząco utrudniała życie), to spokojnie mogliśmy się utrzymać za pomocą jednej lub kilku zbliżonych do siebie umiejętności. Moje pokolenie musi być dobre w kilku aspektach i umieć się elastycznie dopasowywać do nowych warunków (mówiąc na swoim przykładzie - mógłbym być redaktorem w jakimś serwisie kulturalnym, politycznym, mógłbym prowadzić social media - mam doświadczenie na kilku stronach www i profilach na FB, być może mógłbym pisać książki, pisać scenariusze, być kucharzem, prowadzić własną restaurację, tworzyć jakieś rękodzieło i nim handlować) lub posiadać odpowiednie umiejętności, np. rozwiązywanie problemów i tego typu sprawy. Nie znam tego tematu, ale z tego co słyszę od koleżanek z branży, to podobno tego typu skille są coraz ważniejsze na rynku pracy. Tak czy siak, warto rozwijać u siebie różne umiejętności, jeśli zauważymy że idzie nam to dobrze. Nie wiem na ile jest to prawdziwe, ale jest w tym co najmniej ziarno prawdy (widzę to po sobie, pisanie wymaga u mnie coraz mniejszej koncentracji, szybciej przelewam myśli na papier, popełniam mniej błędów, łatwiej mi pisać na różne tematy, mój umysł jest kreatywniejszy). Chodzi o regułę 10 tysięcy godzin Malcolma Gladwella - w skrócie, jeśli poświęcimy na coś odpowiednio dużo czasu i robimy wszystko dobrze, to po 10 tysiącach godzin osiągniemy poziom mistrzowski. Jak mamy talent. to zajmie nam to mniej czasu. Jeśli tempo zmian nie ulegnie zmianie lub coś nie spowoduje, że ono się zatrzyma, to kolejne pokolenia będą miały jeszcze trudniej. Będzie jeszcze gorzej, jeśli Chiny jeszcze bardziej się wzmocnią i pokażą środkowy palec Europie i USA, które przeniosły tam dużą część swoich fabryk etc. Zrobiliśmy to w zamian za lepsze powietrze i niższe koszta (a jednocześnie zwiększając bezrobocie), co się przez jakiś czas opłacało, ale prawdopodobnie finalnie na tym stracimy - fabryki zostaną w 100% przejęte przez nich, a Europejczycy będą musieli od nich kupować. Być może lżej to odczujemy ze względu na decyzję Donalda Trumpa, który przywrócił część miejsc pracy do USA, o ile rzecz jasna nasi politycy wzięli z niego przykład.

TH11.jpg

Zakończę ten tekst akapitami o głupocie. Tak, w tej kwestii ludzie zawsze nie byli ideałami, ale jak słusznie zauważył mój przyjaciel Krystian - dawniej ludzie bardziej zdawali sobie sprawę ze swojej ignorancji i gdy mieliśmy problem, którego nie byliśmy w stanie rozwiązać, to udawaliśmy się częściej do eksperta. Fakt, obecnie mamy większy dostęp do wiedzy, ale jest to miecz obosieczny - łatwiej jest nam się przekwalifikować, mamy w internecie pełno instrukcji, które krok po kroku nam wyjaśnią, jak co zrobić, ale ze względu na niższy poziom trudności, jak i technologię, która ułatwia nam życie jak nigdy wcześniej (+ dodatkowo dzięki internetowi możemy zarobić nawet, jeśli nasz talent jest unikalny i/lub nie ma na niego zbyt dużego rynku zbytu w najbliższej okolicy), to poziom głupoty rośnie coraz bardziej, a krytyczne myślenie coraz bardziej zanika. Coraz więcej osób wypowiada się na dany temat z perspektywy eksperta, a ignoranci mogą łatwiej powielać jego nieprawdziwe informacje. Nie bez znaczenia pozostaje również spadający poziom edukacji, do którego przyczyniają się pośrednio również gry, porno, czy inne rzeczy odwracające naszą uwagę od rzeczy ważnych - jak już pisałem, wpływają na nasze zdolności poznawcze i zabierają nam czas. Wpływa na to również rosnące przyzwolenie na ignorancję, coraz większa krytyka konserwatyzmu (można mieć wobec niego wiele zastrzeżeń, sam również je mam, ale nie bez powodu wielu lewicowców, muzułmanów, generalnie ludzi niespecjalnie związanych z kościołem, wysyła swoje dzieci do katolickich szkół - trudno o lepszą rekomendację, zwłaszcza w sytuacji, gdy religia katolicka jest tak bardzo wyśmiewana w mainstreamie) i coraz mniejszy rygor względem uczniów.

TH13.jpg

Last but not least, dzisiejsze dzieci startują z wyższego poziomu niż my, a zwłaszcza nasi rodzice, o dziadkach nie wspominając. Im jest prościej, tym mniej trzeba się starać i myśleć, jakby tu poprawić nasz poziom życia. Powiedzenie "No pain no gain" nie wzięło się znikąd - wielu ludzi, którzy do czegoś doszli, musieli się wykazać i ciężko pracować (dlatego mądrzy bogaci rodzice, nie dają zbyt dużo pieniędzy dzieciom na start i wysyłają ich do szkół, w których kładzie się większy nacisk na dyscyplinę). Wynika to z tego, że mózg jest wtedy bardziej nastawiony na pracę i myślenie - spotkałem dostatecznie wielu rozpieszczonych rówieśników, którzy jeszcze bardziej mieli wszystko podstawione pod nos niż ja i widziałem, jak trudno im było robić rzeczy, które mi przychodziły bez trudu. Zresztą, to samo widziałem będąc na ich miejscu, gdy moi starsi lub młodsi koledzy umieli więcej niż ja (co nie zawsze wynikało z powodu inteligencji, a częściej z dorastania w gorszych warunkach). Gdy teraz patrzę z perspektywy obecnych uczniów, moich czasów i realiów, w których dorastali moi rodzice, to trudno nie przyznać racji ludziom, którzy krytykują współczesne podejście względem uczniów. Pamiętam jak problem był dostrzegalny już w czasach, gdy chodziłem do podstawówki - moja wychowawczyni słusznie zauważyła, że uczniowie mają zbyt dużo przywilejów względem obowiązków. Niedawno temu w "Legend of the Galactic Heroes", czytałem wypowiedź Merkatza, w której krytykował arystokrację z podobnego powodu. Mówił, że przywileje i zbyt lekkie życie to trucizna, która powoli niszczy każdego człowieka i narasta wraz z kolejnymi pokoleniami, w efekcie tworząc ludzi totalnie ogłupionych, którzy nie są w stanie się odnaleźć w normalnych dla większości warunkach. Widać to np. w porównaniu mieszkańców UK do Polaków - ci pierwsi umieją znacznie mniej rzeczy, mają zdecydowanie mniej zainteresowań i trudno z nimi pogadać na inne tematy niż piłka nożna i alkohol. Oczywiście nieco to upraszczam, ale po 3.5 letnim pobycie w tamtym kraju, widzę znaczącą różnicę między nami, a nimi w tym aspekcie. I mówię to jako leniwa osoba o dwóch lewych rękach do wykonywania zbyt wielu typów pracy.

No i to tyle. Mam nadzieję, że przyjemnie się czytało mimo długości tego tekstu. Mam jeszcze większą nadzieję, że to co wyżej napisałem, to zwykłe czarnowidztwo i przyszłość nie będzie aż tak zła, jak przedstawiłem w tym tekście, ale śmiem wątpić. Ile to razy już tak było, że myśleliśmy iż ktoś się do czegoś nie posunie, a mimo to robił to?

Dziękuje Ci Karol za pomoc w kwestiach ekologii.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center