Bezspoilerowa recenzja "Last Night in Soho"

POL oku.jpeg

Pamiętam, gdy pierwszy trailer wyszedł do sieci. Było mnóstwo spekulacji, teorii na temat tego, co zobaczymy, a nad tym wszystkim unosił się olbrzymi zachwyt nad jego klimatem i montażem. Osobiście obejrzałem go 3 razy, gdy tylko wróciłem do domu z pracy i mogłem to zrobić w godnych warunkach, będąc zrelaksowany a nie w trakcie pracy przy zbieraniu różnych newsów, o których często piszę. Należę do tej grupy nieszczęśników, która jedynie słyszała o "Baby Driver" i pozostałych produkcjach tego reżysera. Być może znam go z innych produkcji, ale nie chce mi się tego sprawdzać na potrzeby recenzji - może kiedyś, jak nabiorę ochoty na coś innego od Edgara Wrighta. A na pewno do tego dojdzie, bo "Last night in Soho", to mój osobisty kandydat do najlepszego filmu tego roku! Wątpię by cokolwiek w tym roku (przynajmniej z mainstreamowego kina) coś mnie zaskoczyło. Może jakaś mniejsza produkcja, która nie miała tak dobrego trailera ani mocnej kampanii promocyjnej. Tak czy siak, jeżeli zobaczę coś co zachwyci mnie jeszcze bardziej, to będę w dużym szoku.

1.jpg

8.jpg

Tak jak mówiłem, trudno coś powiedzieć o tym filmie po samej zapowiedzi. Nie będę tego porównywał do produkcji Marvela etc. bo to nie ta liga, a przede wszystkim nie ten gatunek. Nie mogę sobie przypomnieć filmu, który zaintrygował mnie w porównywalny sposób (pomijam tutaj poziom hype'u, bo nie o tym mówię), a nawet jeśli o jakimś nie pamiętam, to nie sądzę by takich przypadków było zbyt wiele. Trailer doskonale zarysował to, czego możemy się spodziewać, nie zdradzając przy tym wielu istotnych informacji. Mało tego! Dostaliśmy kilka różnych tropów, które choć mają miejsce w filmie i reklama nie kłamała (albo innymi słowy, bo się niektórzy przyczepią - tak reklamowała ten film, że pewne hasła można bez problemu nazwać kłamstwem), co zbyt często zdarza się w marketingu, to przez fakt ukrycia kilku istotnych szczegółów, mamy do nich zupełnie inne podejście do tego filmu niż w czasie, gdy mogliśmy sobie jedynie wyobrazić o czym będzie. Reżyser bardzo często nas zaskakuje - mocnymi scenami, pomysłowością, reżyserią, scenariuszem, montażem i innymi rzeczami. Uderza w nas językiem, dosłownością, pokazywaniem brudu w naszym życiu. Nie wiem jak Wy, zakładając że oglądaliście ten film, ale ja kilkukrotnie się czułem, jak Edgar Wright wylewa na mnie, jako na widza, wiadro pomyj. Czułem się jak podczas seansu "Czarnego Łabędzia" od Darrena Aronofsky'ego lub anime "Perfect Blue" od Satoshiego Kona (polecam oba tytuły, doskonałe obrazy - tylko ostrzegam, to będą ciężkie i wyczerpujące seanse, zwłaszcza PB moim zdaniem). Tylko to nie był gnój, jak od Zacka Snydera lub reżysera "Halloween Kills". To był ten rodzaj syfu, który jest doskonale przemyślany, a my czerpiemy przyjemność z oglądania tego, co widzimy. Żeby nie było, nie mówię o ludzkim cierpieniu, tylko o tym jak dobrze i artystycznie zostało to wymyślone i zrealizowane. Na dodatek wykorzystującym elementy ze świata prawdziwego, z czego nie wszyscy zdają sobie sprawę. Różni się to tyle, że reżyser doskonale to przełożył na język filmu, wykorzystując możliwości jakie daje mu ten typ sztuki.

2.jpg

3.jpg

Z tego też powodu, nie napiszę zbyt dużo o fabule i postaciach. Ten akapit będzie wyjątkowo krótki. Młoda i utalentowana Eloise, dostała się na studia do Londynu. Jest to taka typowa cicha myszka z charakteru - pochodzi z małego miasta, jej mama zmarła. Po przyjeździe do stolicy Anglii, błyskawicznie przekonuje się że życie w dużej aglomeracji odbiega od spokojnej rzeczywistości, w której dorastała. Mówiąc wprost - z racji swojej urody, figury i słodkiej, niewinnej buzi, dostaje propozycje od potencjalnych sugar daddy, którzy oferują jej seks za pieniądze. W akademiku nie jest ani trochę lepiej - jej koleżanki to fałszywe, rozpieszczone wredne baby. Wyjątkowo okrutne i dwulicowe na dodatek. Styl życia w domu studenckim również jej nie odpowiada - głośne imprezy, wszechobecny seks. Gdy jest w ciężkiej sytuacji, przypadkowo natrafia na ogłoszenie od starszej pani. Pokój jej się spodobał, właścicielka słucha tej samej muzyki co ona (generalne kapitalny wątek dotyczący tego, że niektórzy ludzie szczególnie uwielbiają minione dekady. Z racji, że sam uwielbiam przełom lat '80 i '90, to był on dla mnie wyjątkowo atrakcyjny), pozostałe warunki jej odpowiadają, więc zmieniła adres zamieszkania. Nie spodziewała się jednak, że ten wybór tak bardzo wpłynie na jej życie. A przynajmniej początek jej nauki o projektowaniu modnych ubrań.

4.jpg

5.jpg

Skoro nie mogę napisać nic na temat fabuły, to opiszę Wam piękno tego filmu na innych przykładach. Thomasin McKenzie i Anya Taylor-Joy doskonale wykonały swoje zadanie. Z uwagi na to, że świetnie zagrały + reżyser trzyma widzów w tajemnicy niemal do samego końca, a wcześniej dał kilka tropów, które sugerowały różne wytłumaczenia, byłem zachwycony przez cały seans. Oglądanie ich na jednym ujęciu lub interakcje między nimi, to była czysta przyjemność dla oka. Zostało to tak przemyślane i nakręcone, że będę musiał obejrzeć ten film przynajmniej jeszcze jeden raz, by wyłapać każdy kadr i smaczek, jaki umieścił Edgar Wright. Jeśli chodzi o resztę aktorów, to nie mam wobec nich żadnych zarzutów, jednakże nie mieli zbyt wiele miejsca dla siebie - stanowili jedynie dodatek do dwóch bohaterek. Gdybym miał je ocenić, to większe wrażenie zrobiła na mnie McKenzie i wydaje mi się, że lepiej zagrała od Taylor-Joy. Jakby to powiedzieć... Hmm, jestem trochę rozczarowany występem tej aktorki. Spokojnie, pamiętam o tym co chwilę temu napisałem, po prostu po jej występie w "The Queen's Gambit" spodziewałem się czegoś lepszego. Np. więcej różnorodnej mimiki, gry oczami, mowy ciała - pod tym względem jest wybitnie utalentowana. Może się mylę, ale wydaje mi się że w serialu Netflixa pokazała więcej emocji, różnych wyrazów twarzy oraz była bardziej magnetyczna. Żebyście mnie dobrze zrozumieli - zagrała tutaj świetnie, gdybym wcześniej nie zobaczył serialu o szachach, to zapewne byłbym zachwycony i miałbym autentyczny problem z powiedzeniem, która lepiej wykonała swoją pracę. Po prostu miałem wobec niej wyższe oczekiwania i spodziewałem się występu na poziomie 10/10, a dostałem 8.5/10. Pewnie część z Was uważa, że to pierdoła i czepiam się bez sensu - spoko, Wasze prawo. Uważam jednak, że stać ją było na więcej. Kończąc temat aktorek, wspomnę jeszcze że wcześniej nie znałem McKenzie. Kojarzę jej twarz z kilku filmów, ale nie byłbym w stanie ich wymienić bez zaglądania do IMDB. Jej występ mnie po prostu oczarował, mam nadzieję że wygra Oscara (no i przede wszystkim zostanie nominowana), bo zasłużyła. Stoi przed nimi fantastyczna przyszłość i mam nadzieję, że będę mógł śledzić rozwój ich karier przez kolejne dekady.

6.jpg

7.jpg

Jeśli chodzi o oprawę audio-wizualną, to mógłbym ją podsumować jednym zdaniem, które doskonale by oddało jej piękno oraz moje wrażenia - Pierdolone dzieło sztuki. Tak jak napisałem w recenzji, uwielbiam sztukę i kulturę z lat '80 i '90. Zdaję sobie sprawę, że nieco je idealizuję i moja perspektywa jest niepełna, ale w niektórych aspektach była lepsza (a w innych gorsza). Edgar Wright odnosi się do przemyśleń, które na pewno przeszły przez głowę ludzi, którzy mają pozytywne (lub negatywne) podejście do minionych czasów. Może źle pamiętam, ale wydaje mi się że chwaliłem każdą rozmowę między bohaterami na ten temat, nawet jeśli nie do końca była zgodna z tym, co dotychczas o tym myślałem. Rozwijając pierwsze zdanie z tego akapitu, mimo że film nie miał zbyt wielu efektów specjalnych, a jego budżet wynosił około 45 milionów dolarów, to byłem zachwycony jak "Avatarem" Jamesa Camerona lub porównywalnym show. Chłonąłem ten obraz - każdy jego detal, jak i całokształt. Być może moje pochwały są przesadne, ale dawno nie widziałem takiego dzieła sztuki. Cudownej kompozycji obrazu i dźwięku, połączenia wielobarwnych kolorów, które zostały obrzucone brudem w kontrolowany sposób. Niektóre sekwencje, to świetnie wyreżyserowane teledyski, z doskonale dopasowanym i wybranym udźwiękowieniem. Udźwiękowieniem w postaci szlagierów z czasów młodości naszych rodziców. Gdybym miał to do czegoś porównać, to powiedziałbym że wyszło lepiej niż w "Guardians of the Galaxy". Można narzekać na niektóre rzeczy w tym filmie, ale w tym aspekcie James Gunn zrobił dobrą robotę. Tutaj dodatkowo mamy stylizację na dawne czasy oraz pięknie sportretowany Londyn, co stanowi świetne uzupełnienie wobec soundtracku.

9.jpg

10.jpg

Reasumując, jestem zauroczony na wielu polach. Aktorstwa, reżyserii, scenariusza, efektów (nie mogę ich nazwać specjalnymi... Chyba. Jak obejrzycie, to zrozumiecie o co mi chodzi), gry kolorami, światłem, obrazem, montażem i sprytnym wykorzystaniem wielu świetnych tropów, jakie kino wymyśliło przez dekady. Tak, jest tu kilka, może nawet kilkanaście klisz zapożyczonych z innych produkcji, ale Edgar Wright przeniósł je tak dobrze do swojego filmu, że mogę się tylko niski pokłonić. Ma też drobne wady, ale za pierwszym razem prawie w ogóle mi nie przeszkadzały. Poza jednym wątkiem, którego nie zdradzę, by nie spoilerować. Może o nim napiszę w recenzji spoilerowej, po drugim seansie, o ile nie zapomnę. A ten na pewno nastąpi w ciągu 6 miesięcy, więc spodziewajcie się co najmniej jeszcze 1 tekstu. Może 2, bo wpadłem na pomysł napisania trochę seksistowskiego tekstu (a tak raczej uznają młode dziewczyny z lewicy i ich beta-chłopcy) na temat jednego wątku. Tak czy inaczej, to przyszłość, a na ten moment, oceniam ten film na 10/10. Może lekko naciągane, ale IMO zasłużone patrząc na całokształt. Było mi trochę smutno, gdy zajrzałem do Box-Office tego filmu. Jest już dość długo w kinach, a zarobił tylko 22 miliony (piszę te słowa 1 grudnia). Cóż, kolejny przykład na to, że dobra sztuka nie zawsze się sprzedaje (by nie powiedzieć - często się nie sprzedaje) i potrzebuje pomocy fanów oraz recenzentów, którzy wypromują ten wybitny tytuł. Jeszcze bym zrozumiał, gdyby to było jakieś niszowe kino, a nie tytuł z renomowanym reżyserem i dobrymi aktorkami... Cóż, trzeba będzie kupić kopię do domowej kolekcji, by wesprzeć zarobek filmu.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now