Pierwsze kroki w NFT

obraz.png

Na początku byłem bardzo sceptycznie nastawiony do NFT. Wydawało mi się mocno podejrzane, że ktoś wydaje setki (a nawet tysiące czy miliony) dolarów za cyfrowe obrazki, które i tak każdy może skopiować. W tej kwestii zresztą nic się nie zmieniło. Nadal jest to dla mnie co najmniej dziwne. Im więcej jednak czytałem o NFT, tym bardziej dostrzegałem ich sens na innych polach.

Istotą NFT (non-fungible token) jest to, że poświadczają one jakieś prawo. Nie mają one wartości samej w sobie. Wartość może mieć dzieło, które jest z nimi powiązane. Problem w tym, że licencja zawarta w NFT może być zarówno bardzo wąska, jak i bardzo szeroka. Jeden artysta da kupującemu prawo patrzenia, inny pozwoli na komercyjne użycie i reprodukcję. O ile zakup czegokolwiek bez możliwości pokazania tego publicznie uważam za fanaberię, o tyle NFT jako poświadczenie praw majątkowych uważam za sensowną opcję. Dla fotografa jest to całkiem ciekawa perspektywa - zrobić zdjęcie, wypuścić NFT i dać możliwość zakupienia praw do jego użycia. Zacząłem więc rozglądać się za odpowiednią platformą.

Co ciekawe, pierwszą stroną NFT o jakiej kiedykolwiek usłyszałem było NFT Showroom. Pamiętam nawet wystawę, którą zrobili podczas wirtualnego HiveFestu. Niestety prace w większości nie przypadły mi do gustu, postanowiłem więc szukać alternatyw. Szybko jednak okazało się, że wiele ich nie ma. Wszystkie największe oparte są na Ethereum, którego transfery sięgają sufitu. Pamiętam nawet jedną z rozmów na Clubhousie, podczas której jeden z entuzjastów NFT opowiadał jak dużo pieniędzy musiał wydać na zmintowanie swoich prac. Gdy jednak zadałem mu pytanie, ile już prac sprzedał, to odpowiedź brzmiała: "No... jeszcze żadnej". Czyli w plecy. Wolałem uniknąć takiego losu. ETH więc odrzuciłem na starcie. Potem trafiłem na Juungle.net, które bazuje na BCH. I w sumie wszystko byłoby super, bo zauważyłem tam nawet wystawiających się fotografów, ale lektura instrukcji skutecznie mnie zniechęciła. Wróciłem więc do punktu wyjścia, czyli do NFT Showroom.

Końcem ubiegłego tygodnia założyłem sobie konto, uzupełniłem profil i zgłosiłem się do weryfikacji. Ta nastąpiła pod dwóch dniach (głównie z mojej winy, bo nie zauważyłem wiadomości na Instagramie). Dziś dodałem pierwszą grafikę.

aga_nft_thmb.jpg

Proces mintowania przebiegł bardzo sprawnie. Żadnych upierdliwości na napotkałem. Głównie dlatego, że konto na Hive (z zinstalowanym Keychainem) już miałem, a nawet 5 Swap.Hive'ów, bo taki jest koszt stworzenia NFT. Wystawiłem tylko jedną kopię przekazując prawo do jej użycia komercyjnego. Może ktoś kupi, może nie...

Dla mnie był to przede wszystkim test procesu. Wypadł on całkiem nieźle. Szkoda tylko, że mało kto wie o takiej możliwości. We wszystkich dyskusjach o NFT przytaczałem przykład Hive jako alternatywy dla ETH. Nikt nie widział, nikt nie słyszał. Co prawda 5 HIVE'ów to nie jest najniższa stawka, ale z drugiej strony gdyby była 10 razy niższa, to zapewne zalew obrazków kiepskiej jakości byłby ogromny. Minusem jest też ograniczenie się do grafik i swoista dyskryminacja fotografii. Co prawda nie ma oficjalnego zakazu, ale przy zakładaniu konta pojawiła się sugestia, by zdjęć nie dodawać. Trochę szkoda, bo nie widzę dobrej alternatywy dla fotografów.

PS. Losy wystawionej dzisiaj grafiki można obserwować tutaj.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now