Niegospodarny poseł Winnicki u Mazurka

Redaktor Mazurek w rozmowie z Robertem Winnickim o jego oświadczeniu majątkowym dziwi się, że ten nic nie odłożył. Przecież zarabia 11 tysięcy złotych!

TAKIE OGROMNE PINIONDZE I NIC PAN NIE ODŁOŻYŁ PANIE POŚLE, PAN JESTEŚ NIEGOSPODARNY xD

W sumie to nie wiem do kogo ten buc kieruje swój prymitywny przekaz, czy jak bardzo jest oderwany od rzeczywistości. Za 11 tysięcy można w miarę dobrze żyć jedynie jako singiel (lub pracująca para bez dzieci). To znaczy żyć na poziomie klasy średniej – w miarę wygodne mieszkanie, czasem obiad w restauracji, ale głównie w domu, jakieś wczasy pod palmami i nowe auto niższej klasy co 5 lat. Dla czteroosobowej rodziny w Warszawie to jest kwota ledwo wystarczająca na bieżące potrzeby, zwłaszcza gdy dzieci są małe i tylko jedna osoba w rodzinie pracuje (lub może się w pełni poświęcić pracy). Owszem, jest to 3x więcej niż mediana wynagrodzeń w Polsce, ale to oznacza tylko tyle, jak nędzne są zarobki w naszym kraju, że ktoś, komu udaje się wykarmić żonę i dwoje dzieci w dużym mieście uchodzi za wielkiego bogacza. Wynajem średniego mieszkania w Warszawie to 4000 zł (albo podobna rata kredytu), wyżywienie każdego członka rodziny to minimum 800 zł, zostaje 4000 zł na ubrania (a w pracy posła obowiązuje dress code), inne zakupy, dojazdy, leki i usługi medyczne, jakiekolwiek wakacje, jakiekolwiek drobne rozrywki (czyli w sumie 1000 zł na głowę). A gdyby jeszcze tej rodzinie zachciało się posłać dzieci do nieco lepszej szkoły, niż ten państwowy beton z pruskimi dzwonkami tresującymi przyszłych robotników fabrycznych...

Natomiast owszem, Mazurek może się dziwić, ponieważ wielu innych posłów (nawet i z opozycji) czy członków rządu przy takich zarobkach odkłada całkiem sporo. Powstaje pytanie: czy ci inni posłowie to mają inne wydatki? Jedzą szarańczę i miód dzikich pszczół (lub szczaw i mirabelki)? Chodzą na co dzień we włosienicy i śpią w wynajętym garażu za miastem? Czy może mają jakieś inne źródła dochodów, o których oficjalne oświadczenia milczą i muszą oni ich owoce przypisywać tej nieszczęsnej diecie poselskiej, która po prawdzie to wystarcza im ledwo na waciki. Tylko ci z Konfederacji jacyś tacy niezaradni.

A tutaj inny wywiad - już sprzed 4 lat, zachował mi się w pamięci, bo mnie urzekł: jak przeprowadzić rozmowę w radiu o bieżących sprawach politycznych z małym, ciekawym świata dzieckiem na kolanach, nie tracąc ani chwilę wątku i to jako facet 🙂

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now