Przeczytane: Stanisław Lem - „Ze wspomnień Ijona Tichego” (1983) - Wydawnictwo Cyfrant

5e814ed05fcd5.jpeg

https://woblink.com/ebook/ze-wspomnien-ijona-tichego-stanislaw-lem-6594u

Marzec roku pańskiego 2024 rozpocząłem tradycyjnie od lektury Stanisława Lema, a mianowicie od „Ze wspomnień Ijona Tichego". Oczywiście mam wersję kupioną w postaci cyfrowej na Woblinku z wydaniem od Wydawnictwa Cyfrant, które ukazało się w okolicach roku 2012-2013. Ja posiadam wydanie drugie poprawione. Strona główna okładki przedstawia twarz Stanisława Lema i jest to zdjęcie autorstwa Piotra Jaskowa, natomiast projektem okładki zajęła się pani Anna Maria Suchodolska.

W skrócie można tę książkę streścić tak, że są to opowiadania o Ijonie Tichym, które nie znalazły się w „Dziennikach gwiazdowych". Opowiadania te powstawały na przełomie około 20 lat. Większość głównie w latach 1961-1964. Pierwsze z nich jest datowane na rok 1961, a ostatnie na wrzesień roku 1983. Opowiadania te opisują perypetie Ijona Tichego głównie pomiędzy podróżami miedzygwiezdnymi podczas pobytu na Ziemi, choć ostatnie opowiadanie „Pożytek ze smoka" opowiada o podróży na inną planetę podobną do Ziemi. Są to opowiadania, które nie wpisują się w kanon opowiadań zatytułowanych „Podróż X”, choć ostatnie opowiadanie „Pożytek ze smoka” powinno nosić jakiś numer podróży.

! [Hidden Spoiler Text] This is the spoiler content.
Optionally with more lines

Sama książka składa się z dziesięciu opowiadań, a moim ulubionym jest opowiadanie V zatytułowane podtytułem „Tragedia pralnicza” opowiadające o tym jak inteligentne pralki zyskują samoświadomość i myślą, że są żywymi istotami (normalnie bunt maszyn albo „Detroit Become Human”). Normalnie tarzałem się ze śmiechu czytając to opowiadanie (dop. red. tak Cię to śmieszy?). Z jednej strony to i śmieszne i straszne. Bardzo dobre było poprzednie opowiadanie zatytułowane rzymską liczbą IV bez podtytułu. Opowiada ono jak niejaki fizyk Molteris odwiedza Ijona Tichego i pokazuje mu maszynę do podróży w czasie, dzięki której ekspediuje w przeszłość o jeden dzień jedną z książek Tichego. Stąd Tichy (ogromny pedant) wiedział skąd wczoraj w rogu pokoju znalazła się książka. Następnie doktor chce się wysłać w przyszłość o 25 lat i przekonać się czy jego wynalazek zadziałał (skądś to znam). Doktor wysyła się w przyszłość, ale najprawdopodobniej nie przeżywa podróży, gdyż podczas startu maszyny zaczął się gwałtownie starzeć. Dobre jest też pierwsze opowiadanie zatytułowane „Skrzynie doktora Corcorana" opowiadające o tym jak Ijon Tichy odwiedza tytułowego doktora Corcorana, który pokazuje naszemu bohaterowi skrzynie, w których umieszczone są... mózgi elektronowe, które żyją w iluzji i myślą, że są żywymi ludźmi i mieszkają tak jak my. Normalnie „Matrix”. Ostatnie opowiadanie „Pożytek ze smoka" opowiada o podróży Ijona Tichego na obcą planetę podobną do Ziemi, na której jest jeden kontynent podzielony na 89 państw, a na północy żyje ogromny smok (a raczej wielki kosmiczny Blob, którego nazywają smokiem). Bardzo żarłoczne bydlę, dzięki któremu rozwinął się przemysł i gospodarka na tej planecie i obie strony dzięki podpisanym umowom czerpią korzyści. Opowiadanie to powstało w 1983 roku, ale przez 10 lat nie było publikowane w Polsce, tylko na zachodzie. W Polsce w druku ukazało się dopiero w roku 1993. Opowiadanie to jest metaforą Związku Radzieckiego (smok) i państw wschodniej Europy (reszta kontynentu). Później sprawdziłem to w różnych opracowaniach i zgadłem. Bardzo dobre jest opowiadanie Ijona Tichego zatytułowane „,Ratujmy kosmos (List otwarty Ijona Tichego)" opowiadający o zanieczyszczeniu kosmosu i apel o opamiętanie się. Ale chyba wiadomo o co chodzi w tym opowiadaniu i czego kosmos jest metaforą. Fajne jest opowiadanie zatytułowane „Zakład doktora Vilperdiusa” opowiadające o szpitalu psychiatrycznym dla... robotów. Ijon Tichy przez wizytę u dentysty i wystawieniu metalowego zęba, został wzięty w sklepie za... robota. Dzięki wstawiennictwu swojego przyjaciela, profesora Tarantogi udał się do szpitala przemienie... to znaczy dla obłąkanych robotów. Tam spotyka doktora, potem przechadza się po dziedzińcu szpitala i spotyka różne roboty z różnymi dolegliwościami, rozmawia z nimi, a potem... idzie do domu. Koniec opowiadania.

Pod względem spójności „Ze wspomnień Ijona Tichego" są dosyć nierówną lekturą. Niektóre opowiadania są lepsze, niektóre mniej udane. Te, które najbardziej mi się podobały, opisałem wcześniej. Myślę, że zbiór tych opowiadań można traktować jako sequel „Dzienników gwiazdowych”, gdyż większość z nich rozgrywa się tutaj na Ziemi pomiędzy kosmicznymi przygodami Ijona Tichego (na przykład ta heca ze zbuntowanymi pralkami działa się po powrocie z „Podróży 11”, gdzie Ijon Tichy poleciał na Karelirię w poszukiwaniu zaginionej załogi statku „Bożydar II” i musiał tam udawać robota). Choć nie brakuje tutaj satyrycznych i wręcz groteskowych opowiadań, to praktycznie całość przedstawia się o wiele bardziej poważnie niż „Dzienniki gwiazdowe”. Większość z opowiadań ma jakiś morał, którego nietrudno się domyślić.

Całość zajmuje około 200 stron. Opowiadania są dosyć krótkie, a jest ich 10, więc średnio wychodzi 20 stron na opowiadanie. Naprawdę opowiadania te czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Ja je zdążyłem przeczytać praktycznie w jedno (piątkowe 1 marca) popołudnie. Myślę, że próg wejścia nie jest wysoki i myślę, że mogłaby to być jedna z pierwszych książek, jakie bym polecił do przeczytania osobie, która dopiero co zaczyna swoją przygodę ze Stanisławem Lemem. Nie wiem jak ocenić tę książkę. Opowiadania zawarte w niej są nierówne, niektóre są świetne, niektóre mniej udane. Myślę, że taką mocną 8 mógłbym dać.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now