Ciągła walka, wojna

Ciągła walka, wojna – jak to słusznie podkreślał Spengler – jest wyróżnikiem świata zwierząt. A z kolei mafiozi lubią walki zagryzających się psów. Lewicy z prawicą. Tak miło trzymać projektor… A bijący się? Oni biją się o projekcje swoich panów wyświetlane im 24 h na dobę. Nieziemski ubaw… za projektorem. Ubaw z dziobiących się kogucików. Ale to tylko wojna wewnętrzna. Ona jest wtórna. Pierwotną jest WOJNA Z IDEĄ WROGA.

Wojna musi być GLOBALNA a wróg musi być fikcyjny, czy też mówiąc precyzyjniej – płynny, redefiniowany w trakcie wojny, niewidzialny, nieuchwytny, niekonkretny a jednak w każdej sekundzie grożący w przechwyconej podświadomości śmiercią, by mobilizować stado, jego okrzyki i odruchy. Wojna z ideą wroga, czyli z terroryzmem, zmianami klimatu i wirusem. Ważne jest tylko, by wszystkich zmobilizować trzymając bicz treserski i magnes przyciągający klucze do skarbców, zaś samodzielnie myślących napiętnować, a następnie zneutralizować. Internować na marginesie. Na wojnie wszak samodzielne myślenie dezorganizuje żołnierza, wytrąca mu broń z ręki. Oni marzą o nas jako armii. Mianowani przez naszą małość, naiwność i tchórzostwo pseudo-Napoleonowie.

Dają nam UNIFORMY, póki co jeszcze za darmo – niedługo będziemy umundurowanie i broń na te wymyślane nam przez nich wojny – kupować za swoje oszczędności dziękując za tę możliwość pocałunkami w rękę (w pilota TV). A ludzie zmobilizowani do fikcyjnej wojny? Tłumy pałające świętym oburzeniem na niezaszczepionych morderców? Są w pełnej gotowości by przejść już do całkiem realnej agresji. W zwartym szyku.

Kiedy żył Orwell już można było przewidzieć tę najbardziej wyuzdaną formę tyranii. Jednak uruchomienie projektu wymagało skrupulatnej logistyki na kilku planach. Przygotowania musiały potrwać. Za pulpitami musieli stanąć odpowiedni tramwajarze czasu oszustwa, Macron, Draghi, Morawiecki…itp. Łudzenie się, że projekt TAK KUSZĄCY, tak poręczny i prosty w obsłudze nie zostanie uruchomiony – było infantylne. Natomiast oczekiwanie, że będą wystawione na widok publiczny ogony i rogi organizatorów diabelskiego teatru – jest już nie tylko naiwnością, lecz zbrodnią przeciwko rozumowi.

Pragmatycznie rzecz ujmując jest oczywiste, że organizatorzy czarciego spektaklu muszą wyjść w śnieżnobiałych, anielskich szatach. Po czym więc ich rozpoznać? Po owocach! Głosiciele WIECZNEJ WOJNY obiecują wieczne zdrowie i wieczne… powracanie do tego, co zrabowali, czyli do normalności. Jeden jest tylko warunek: trzeba złożyć swój podpis i pokłonić się. (Oczywiście, WIECZNE POWRACANIE – jak sama nazwa wskazuje – nigdy nie kończy się powrotem. Circulus vitiosus. A trick of the tail…)

Kto ogłasza wojnę nie musi rządzić. On tylko zarządza zasobami walczącymi, menażką i grochówką i szczekaczkami (chociaż dzisiaj grochówka by nie przeszła z powodu… nadmiernego śladu węglowego) oraz kolejnością okrzyków wznoszonych przez “generalicję” nad rozległą mapą sztabową.

A wojna z cieniem? Wojna z ideą wroga, z wrogiem abstrakcyjnym, dowolnie malowanym, definiowanym i wyświetlanym tłumom podekscytowanym swoimi atawizmami w kowidowym WHOllywood? Ta wojna to ich raj. W środku tej wojny z cieniem czują się jak grube ryby w wodzie…
Wojna z fikcją to marzenie malutkich tyranów i złotustych miernot. Prezesów rady ministrów, prezydentów, posłów. Ideał współczesnego władcy, pole do popisu dla jego artystowsko-szalbierczych inwencji.

Truman Show

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center