Ogródki przyblokowe – chluba mieszkańców czy kość niezgody?


Mieszkańcy miast, cieszący się doskonałym dostępem do infrastruktury m.in. dróg, komunikacji miejskiej, centrów kultury i sztuki czy tez sklepów oraz pozostałych przywilejów mieszkania w dobrze rozwiniętej części aglomeracji, bardzo często narzekają na brak wystarczającej ilości zieleni. Parki i miejskie ogrody nieraz nie wystarczają tym, którzy spragnieni są wyżycia się w sztuce ogrodniczej. Nie każdy bowiem mieszkający w mieście jest szczęśliwym posiadaczem prywatnego ogrodu. I choć z pomocą przychodzą balkony i tarasy, to jednak nadal są wśród nas poszukiwacze miejskich zakątków zieleni. Ci właśnie, najczęściej mieszkający na parterze w bloku, przysposabiają tereny zielone przypisane budynkowi, w którym mieszkają i tak powstają ogródki przyblokowe.

Zielony pas biegnący pod oknem parterowego mieszkania może stać się chlubą mieszkańców całego bloku. Wielu lokatorów zajmujących ww. mieszkania często decyduje się na zagospodarowanie niewielkiego kawałka wolnej przestrzeni. Ta zielona namiastka prawdziwego ogrodu bywa niestety również często kością niezgody między mieszkańcami jednego bloku.

Z jednej strony ktoś poświęca swój czas, by zadbać o miejską zieleń, aranżuje teren przyblokowy, sadzi na nim rośliny, dba o nie. Z drugiej zaś rozporządza terenem wspólnym, by po swojemu go zaadoptować. Jak ta sytuacja wygląda z punktu prawnego? Czy samozwańczy ogrodnik ma prawo wydzielać „swój” ogród?

 

alt

 

Okazuje się że, o ile nie ma w umowie zawartej przy zakupie mieszkania zapisu o przynależności „ogródka” do tejże nieruchomości, obszar ten jest tzw. nieruchomością wspólną. Brak adnotacji w umowie oznacza, że teren nie służy wyłącznie do użytku właścicieli lokalu, a tym samym grunt wokół budynku jest przedmiotem współwłasności wszystkich mieszkańców — dysponować nim może każdy mieszkaniec bloku.

Prawdą jest, że ustawa o własności lokali nie reguluje precyzyjnie statusu „ogródka”, w przeciwieństwie do np. piwnic, garaży czy strychów, które można uznać za element składowy lokalu (są tzw. pomieszczeniami przynależnymi). Jednakże odpowiedzi na pytanie, kto i jak może gospodarować obszarem przylegającym do parterowych okien i balkonów, warto szukać w regulaminie konkretnej spółdzielni mieszkaniowej. Może się bowiem okazać, że piękny, zadbany ogródek, do którego zabrania wstępu sąsiadka spod dwójki, powinien być miejscem ogólnodostępnym.

alt

 

Warto jednak zatrzymać się w tym miejscu i zastanowić, czy faktycznie zależy nam na wypoczywaniu w tym konkretnym miejscu czy też bardziej chcemy utrzeć nosa samozwańczej ogrodniczce, która nie spytała nas o zdanie?

 

alt

 

Czy powinniśmy likwidować powstałe miejsca? Patrząc na przyblokowe ogródki w naszej dzielnicy uważamy, że nie. Stawiamy jednak na to, że pięknie opiekujący się zielenią ogrodnicy zaproszą do stworzonych przez siebie enklaw innych zainteresowanych wypoczynkiem wśród zieleni, bowiem oni również mają prawo korzystać z tej wspólnej przestrzeni. Co więcej kultura osobista i życie we wspólnocie sąsiedzkiej zobowiązuje do współdecydowania o częściach wspólnych.

 

JK


Posted from my blog with SteemPress : https://mieszkaniectargowka.pl/index.php/2018/04/24/ogrodki-przyblokowe-chluba-mieszkancow-czy-kosc-niezgody/

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now
Logo
Center