“Touch Me Not” wygrywa Złotego Niedźwiedzia

MV5BZTY2MjdkYjItMGVlNy00ZTA2LWJjYTMtZWVmN2U2YmI5YTk0XkEyXkFqcGdeQXVyMTMxODk2OTU@._V1_SY1000_CR0,0,666,1000_AL_.jpg
Jedną z charakterystycznych cech pracy rumuńskiej reżyserki jest kliniczna estetyka. Wszechobecna biel i odcienie szarości, minimalistyczna dekoracja (głównie w postaci białych sal szpitalnych i modnie prostego, nowoczesnego mieszkania) i proste, kontrastowe stroje — głównie czerń, biel i szarość — pozwalają w pełni skupić się na bohaterach. Owszem, wiele z tych scenograficznych decyzji daje nam wskazówki na temat oglądanych postaci, jest tych śladów jednak dość niewiele. Nie interesuje nas z resztą praca ani historia Laury czy Christiana, bo zabierają nas oni od razu w bardziej intymne i nieznane miejsca.

Laura zmaga się na naszych oczach ze strachem przed dotykiem, bliskością, wzrokiem innych na swoim nagim ciele. Jako 50-latka stawia przed sobą wyzwanie — chce, żeby pozostałe dekady w jej życiu były pełne, pozwalały jej się rozwijać i czerpać przyjemność. Niewyjaśnione historie z dzieciństwa i skomplikowana relacja z ojciem, zasygnalizowana przez pełne napięcia wizyty w szpitalu, utrudniają jej otwarcie na inne osoby. Próbuje przed nami wielu rzeczy — płaci za chłopaka, który masturbuje się na jej oczach. Zaprasza do domu osobę trans, która opowiada jej o przyjemnościach bycia oglądanym przez innych i o tym, jak cudownie czuje się ze swoim niedoskonałym ciałem. Spotyka się z couchem, który stopniowo zmniejsza jej opór na dotyk. Widać, jak ciężko przychodzi jej ta zmiana, ale czuć też determinację, zakończoną małym sukcesem.

Myślę, że wiele kobiet utożsamiałoby się z tą bohaterką, niezależnie od wieku i momentu w życiu, w jakim się znajdują. Nasza (pozwolę tu sobie na utożsamienie z kobiecością w ogóle) relacja z własnym ciałem jest skomplikowana przez społeczne i kulturowe ograniczenia, brak edukacji, wiedzy na temat anatomii, stygmatyzacji przyjemności, religijnie motywowane ograniczenia, takie jak wstrzemięźliwość czy trudny dostęp do aborcji. Wiele z nas nie potrafi osiągać orgazmów, ma mało satysfakcjonujące życie seksualne, niewiele wie na temat anatomii własnego ciała, do tego zwykle wstydzi się go za to, że odbiega ono od wyśrubowanych norm. I chociaż Laura jest ekstremalnym przypadkiem dyskromfortu, stanowi ona całkiem udaną metaforę kobiecego doświadczenia intymności — obawy przed dotykiem, oceną, poniżeniem, wykorzystaniem, presją, rodziną, księdzem, kochankiem. Już samo zainteresowanie przełamaniem tych barier wielu może zdziwić — w tym wieku? Z takimi dziwolągami? Kobieta po menopauzie powinna czekać na spokojną emeryturę i zajmować się wnukami, tymczasem Laura zaprasza wytatuowanych młodzieńców do swojego mieszkania.

Z drugiej strony mamy równie poruszającą historię Christiana, dotkniętego rdzeniowym zanikiem mięśni. Jego samoakceptacja jest wyzwaniem dla naszej optyki. O ile Laura, atrakcyjna i “normalna”, boi się nagości i wzroku innych, to sparaliżowany i zdeformowany Christian opowiada nam o tym, co lubi w swoim ciele (bardzo dużo) i o swoim wspaniałym życiu seksualnym. W przeciwieństwie do pierwszej bohaterki, nie ma problemów być nago w miejscach publicznych, a jego choroba daje mu paradoksalnie więcej powodów do radości i czerpania z życia. Rzadko widzimy tak szczere i intymne historie par z niepełnosprawnościami. Świetnie, że “Touch Me Not” bezkompleksowo i otwarcie podchodzi do tego tematu.

Wreszcie na dalszych planach rozgrywają się sceny w seks klubach, gdzie króluje BDSM, są elementy przemocy i seks grupowy. Te fragmenty historii nie do końca udanie wplata Pintilie w całość, chcąc trochę na siłę eksplorować na ekranie większą ilość kinków i rodzajów intymności. Jest też słabo oddana historia nieszczęśliwej miłości Islandczyka, który śledzi swoją byłą dziewczynę w sklepach, kawiarniach i klubach. I trochę mało przekonująco łączą się te wątki w sterylnie białych przestrzeniach szpitala.

Film nie kończy się epifanią, ale daje nadzieję — tańcząca nago Laura jest ucieleśnieniem optymizmu, możliwości przełamania barier i zmiany. Nie jest to też film radykalny — tysiące godzin queerowego kina i feministycznej pornografii od lat walczą z podobnymi ograniczeniami w dużo bardziej eksperymentalny i ekstremalny sposób. Ale moderacja i prostota tej historii, empatyczne podejście do bohaterów i wielkie ciepło, z którym są oni pokazywani i pozwalają nam się oglądać, jest być może udanym kluczem do rozpoczęcia ważnych rozmów z szerszą publiką.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
Join the conversation now