Zadanie na studiach. Temat do wystawy. Nigdy wcześniej nie pomyślałabym, że warto się z tym zmierzyć. Po co malować siebie? Co mi powie ta twarz znajoma, spoglądająca na mnie co dzień z lustra? Czy potrzebuję jej obecności też na płótnie? Chyba żaden temat, tak mocno mnie nie frapował. Mówić o sobie tak wprost? Bezczelnie patrzeć na widza, lustrować go nieustępliwym spojrzeniem, zmuszać do takiego kontaktu, takiego bez znaczeń i symboli? Tylko ja i on. Tylko ja i Ty. I sama już nie wiem czy bardziej się boję o Ciebie odbiorco, czy może jednak o siebie...
Postanowiłam się schować. Za tym co znane i bliskie. Za przedmiotami. Za starymi gratami znalezionymi w garażu. Niechciani, zakurzeni, zostawieni świadkowie upływającego czasu - Oto moi obrońcy. Brudne, zapomniane historie.
Bo nikt mi nie powiedział, że wolno się przyzwyczajać.
I nikt mi nie powiedział, że cokolwiek jest na zawsze.
I nikt mi nie powiedział, że gdziekolwiek w świecie, będę czuć się jak u siebie w domu.
To jedna z tych prac, którym poświęciłam najwięcej czasu. To jedna z tych prac nienasprzedarz, cenna dla mnie wartością emocjonalną. Obraz towarzysz. Bardziej prawdziwy niż każde odbicie.
Karolina Drygała, Autoportret , olej na płótnie, 80x90cm