Cześć kochani!
Mieszkam na wsi ale nie takiej całkiem typowej. Owszem ludzie mają tu zwierzęta gospodarskie: kaczki, kury, gęsi niektórzy nawet kozę i krowę a drogą przed moim domem nieraz jedzie wóz który ciągnie koń z takimi pięknymi czerwonymi frędzlami przy pysku. Większość ludzi jednak pracuje w urzędach, firmach albo sami mają firmy.
Inwałd to dość duża wieś bo mieszka tu 3364 mieszkańców, ale takie wsie to w tym regionie nic niezwykłego.
Poprzednio mieszkałam w Kobiernicach -także wieś 3426 mieszkańców.
Całkiem niedaleko jest także najludniejsza wieś w Polsce. Są to Kozy i mają 12 744 mieszkańców.
Nie mieszkam w opustoszałym miejscu i mam obok siebie sąsiadów. Jest tu dużo pól uprawnych i pastwisk, a z okna widać niskie góry i las.
Dzięki temu bardzo często widzę dzikie zwierzęta.
Dzisiaj udało mi się sfotografować moich porannych gości. Nietety zdjęcia nie wyszły pięknie.
Przychodzą rano i nieskrępowanie przechadzają się podgryzając trawę w ogrodzie. Latem zdecydowanie wolą moje maliny ;-P. Wszystkie są wtedy ścięte na wysokość koło 1m (pewnie nie chce im się schylać). Początkowo się na nie zawsze gniewam ale szybko mi przechodzi. W tym roku jeden rządek im zostawię a resztę zabezpieczę, chociaż nie wiem jeszcze jak.
Regularnie odwiedzają nasz ogród dwie rodziny tych ssaków, prawdopodobnie nawet każdego dnia.
Jedna uwieczniona na zdjęciu. Koza- bo tak nazywa się samica i dwoje jej młodych ( pamiętam jak przychodziły na maliny latem). Jedno z młodych to kozioł - czyli samiec sarny, a drugie koza. inna rodzina odwiedzająca nasz ogród składa się z dwóch kóz.
Sarny podeszły bardzo blisko tarasu, zainteresowanie dzieci jednak je przepłoszyło. Dostojnym krokiem odeszły pokazując swoje białe ogonki.
Uwielbiam obserwować dziką przyrodę. Mieszkając w domu parterowym mam okazję robić to niemal codziennie. I wiecie co? Zachwyca mnie to każdego dnia.
Dziękuję że poświęciłeś czas na przeczytanie mojego wpisu.
Hi everyone,
I live in the countryside, but not entirely typical. People have farm animals here: ducks, chickens, geese, some people even a goat and a cow. Front of my house there is often a cart that pulls a horse with such beautiful red fringes by its mouth.
Most people, however, work in offices, companies or own companies
Inwałd is a large village because 3,364 inhabitants live here, but such villages here are nothing unusual in this region of Poland.Before that, I lived in Kobiernice - also a village with 3,426 inhabitants.
The most populated village in Poland is also nearby. It's Kozy and have 12,744 inhabitants.
I don't live in a deserted place and I have neighbors next to me. There are a lot of farmland and pastures here, and from the window you can see low mountains and a forest.
Thanks to this, I see wild animals very often. Unfortunately the photos did not turn out beautifully
Today I managed to photograph my morning guests. They come in the morning and walk freely, nibbling on the grass in the garden. In summer they definitely prefer my raspberry bushes ;-P. All the raspberry bushes are then trimmed to a height of about 1m (they probably don't want to bend down).
The roe deers always annoy me then, but they pass quickly. This year I will leave them one row and secure the rest, though I don't know how yet.
Two families of these mammals visit our garden regularly, probably even every day.One is pictured. Doe- because that is the name of the female and her two fawns (I remember when they used to come for raspberries in the summer).The young are the buck - the male of the roe deer and the doe. And the second family consists of two does.
The roe deers came very close to the terrace, but the children's interest scared them away. They walked away with a dignified step, showing white tails.
I love watching wildlife. Living in a one-story house, I have the opportunity to do it almost every day. And guess what? It amazes me every day.
Thank you for taking the time to read my post and I apologize in advance if I mistook something with the translation.
