Ruda na zielonym.

W niedzielę wykazałam się absolutnym brakiem oryginalności i poszłam na spacer. Wiecie - wybory, ładna pogoda, bla bla bla. Tłumy po prostu, czuć było tę potworną frekwencję. Dosłownie.

Ze szkolnego korytarza wyrwałam się do lasku, gdzie spotkałam rudą. Prawdopodobnie tę samą, na którą notorycznie wpadałam podczas zeszłojesiennych mini-wędrówek. Wiem nawet, w którym drzewie mieszka. Taka wiedza się przydaje. W sytuacjach konfliktowych, gdy już nie wiadomo jakiej groźby użyć, zawsze można zakrzyknąć: Wiem gdzie mieszkasz, ruda małpo!

Cykałam sobie właśnie milionową fotkę bunkra, gdy coś mignęło mi na lewo, pod drzewem. Patrzę - ruda. Ustawiam zooma i próbuję złapać francę. A ta się miota w trawie, kopie, szpera, węszy, śmiga po drzewie i kica.

Cyk.

Cyk.

Cyk.

Noż ustaw się cholero nieruchomo przez chwilę chociaż!

Danger! Danger! Intruz na dziewiątej! Wzmóc czujność!

Zostałam namierzona. Od tej chwili to ona była panią sytuacji.

Cyk.

Cyk.

Aha. Krecik tu był.

Cyk...

O cholera!

Coś mi się przywidziało, wszystko w porządku... wszystko w porządku...

Nie widzę jej, więc ona też mnie nie widzi...

Ha! Mam ją!

A dupę masz :)

I tak się bawiłyśmy kilkanaście minut, gdy wreszcie nadeszła parka z pieskiem i ruda zwiała na dobre. Oderwawszy wzrok od wyświetlacza aparatu miałam przez kilka chwil problem ze złapaniem ostrości. Taaak. Lekarz uprzedzał, że po czterdziestce okulary się z urzędu dostaje.

Potem przyszła inna, tej nie znałam.

Taka bardziej stabilna, zoom w oku nie oszalał. Może to wiewór był, nie uwłaczając.


Na powyborczy poniedziałek klejenie gifów z wiewiórką - jak miód na duszę. Dzięki, ruda!

Wciąż i niezmiennie... peace&love.

@wadera

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
23 Comments
Ecency