This content was deleted by the author. You can see it from Blockchain History logs.

Dlaczego soki w kartonach i napoje kolorowe to syf - wspomnienia technologa

W pierwszym dniu mojej pracy kazałam wylać 38 palet wód smakowych. Co się z nimi stało? Czytajcie dalej.

Jeśli ktoś śledzi moje posty, to będzie miał wrażenie, że robiłam w życiu już wiele rzeczy mimo młodego wieku - i będzie miał rację. Moją pierwszą pracą i do tego pracą w zawodzie, była praca na stanowisku technologa żywności w zakładzie produkującym napoje, wody, soki. Prezesem był typowy Janusz z wąsem, który kupił sobie tytuł inżyniera technologii chemicznej, ale miał gówniane pojęcie o produkcji i ciął koszty rezygnując z mycia linii technologicznej, a potem się dziwił, że wszędzie są zakażenia.

Zacznijmy od kwestii prawnych - wody smakowe podpadają pod przepisy dla wód butelkowanych. Oznacza to, że woda ma mieć minimum bakterii (o ile pamiętam, po 24h od produkcji w sumie max 25 jednostek tworzących kolonie z różnych grup bakterii). Jak jest w praktyce? W praktyce jest to zupa. Wody smakowe zawierają wodę, aromat, cukier i konserwanty. Zwykle są to tanie aromaty z Chin, które są słabej jakości i z mnóstwem bakterii, cukier również zawiera przetrwalniki różnych bakterii i grzybów. Wiem, bo sama robiłam posiewy, bakterii było tak dużo, że czasami zajmowało to cały dzień. Oczywiście lekarstwem na zakażenia miało być dodawanie konserwantów ponad normy.

A woda? W teorii ma być zdatna do picia zgodnie z przepisami. Jak jest w praktyce? Jeżeli ktoś ma minimum jedno legalne źródło, to wszystkie inne studnie może sobie wykopać gdzie chce, i tak na przykład w moim super zakładzie, studnia była wykopana pod rondem, była płytka, zasyfiona i spływały do niej ścieki z całego miasta. Na szczęście jest przecież super uzdatnianie, które jest tak super, że wody są mętne po kilku godzinach od butelkowania. Nie mówiąc już o tym co wychodzi na posiewach. Są to oczywiście super wody źródlane.

Czym różni się woda źródlana od mineralnej? Mineralna zawiera więcej minerałów? A guzik.

Różnice są dwie:

  • mineralna ma stały skład i zawartość minerałów, to co jest napisane na butelce powinno być tym co jest w butelce. Źródlana czasami ma napisane na opakowaniu ile czego w środku mieszka, ale w praktyce może być to zupełnie niezgodne z prawdą.
    Jak spadnie więcej deszczu to będzie mniej minerałów, jak będzie kamień w rurach to więcej.
  • woda mineralna ma być z założenia pierwotnie czysta, czyli tak jak jest wydobyta tak jest zdatna do picia i nie posiada zanieczyszczeń pochodzenia antropogenicznego (głównie azotanów). Woda źródlana ma wyższą zawartość azotanów, co oznacza ni mniej ni więcej, że niestety jest zanieczyszczona odpadami pochodzenia ludzkiego. Nawozy, pęknięte szamba, studnie pod rondami.

Oprócz tego warto nadmienić, że polskie wody mineralne są lepszej jakości niż europejskie, jest to jedno z niewielu pól gdzie zachowaliśmy swoje, a nie unijne przepisy, a nasze są o wiele bardziej restrykcyjne.

Wracając do naszego super zakładu.

Soki z koncentratu. Jeżeli na opakowaniu jest napisane sok 100%, to znaczy że jest to sok 100%, tudzież koncentrat uzupełniony wodą. Bzdura. Tak kiedyś było, koncentraty były pyszne i pachnące a po dodaniu wody mieliśmy super sok. Jaka jest prawda? Przy procesie zagęszczania soku (produkcji koncentratów), aromaty odparowują. Powinny być potem dodane do soku/koncentratu, ale o wiele bardziej korzystnie jest sprzedać je do przemysłu kosmetycznego/perfumeryjnego. Produkcja kupuje najtańsze koncentraty, o różnych smakach, jedne są gorzkie, inne kwaśne i technolog ma z tego poskładać smaki. Jak na razie nie jest źle. Ale według naszych przepisów sok nie powinien mieć dodatku cukru. I nie ma. Ale koncentraty mają. I to niestety duża część jest dosładzana, a zadaniem technologa jest wymieszanie wszystkiego tak, żeby nie można było wykryć nielegalnego cukru w badaniach laboratoryjnych. Jeśli chodzi o napoje, to w ogóle zapomnijcie o nich. Woda z farbą i cukrem.

Co z 38 paletami wód smakowych?

W pierwszym dniu pracy zobaczyłam w butelkach latające fusy, wybrałam kilka losowych butelek z różnych palet, zrobiłam posiewy, po kilku dniach okazało się, że nie jest dobrze. Dowiedziałam się wtedy, że notorycznie przychodzą reklamacje, i że "trzeba coś z tym zrobić". Higiena zakładu była karygodna, zrobiłam listę 20 rzeczy do poprawy ASAP, które powinny nam pomóc, w tym generalne mycie absolutnie wszystkiego. Prezes z tej listy wybrał 10 najtańszych rozwiązań, z czego zrobionych było 5 i to byle jak. Wykłócałam się, że to nie była lista wyboru i robimy wszystko albo nic, ale regularnie każdego dnia prezes wycierał mną podłogę, a brak postępów to była oczywiście moja wina.
Tak więc prezes Janusz wystawił w lipcu 38 palet napojów na słońce, minął lipiec, sierpień, one stoją. We wrześniu fusy opadły, bakterie zginęły z braku tlenu (w wysokiej temperaturze tlen jest gorzej rozpuszczalny w wodzie). Wody zostały sprzedane.

Podziękowałam za współpracę za głodową pensję, będąc odpowiedzialną za zdrowie i życie ludzi, i będąc poniżaną każdego dnia. Wiem, że podkupili potem innego technologa z dużego zakładu, któremu płacili porządne pieniądze, miał hurraoptymistyczne podejście i był pewien, że uzdrowi tą firmę. Zaczynał gdy odchodziłam, gdy byłam tam ponownie po 2 miesiącach odebrać dokumenty, widziałam, że absolutnie nic się nie zmieniło. Słyszałam niedawno, że szybko się zwolnił.

Oczywiście nie mówię, że wszędzie tak jest. Są super zakłady produkcyjne, jak na przykład Tymbark, gdzie mocno pilnują jakości, ale niestety duża część naszej produkcji to syf kiła i mogiła.
Kiedy kupujecie produkt, który jest tani, zastanówcie się, dlaczego jest tani. Dlaczego pozostałe produkty z tej samej kategorii są dwa razy droższe? W przypadku żywności bardzo często cena=jakość.

Zastanówcie się dwa razy, zanim wybierzecie napój dla ochłody w upalny dzień. To już lepiej napić się piwa.