This content was deleted by the author. You can see it from Blockchain History logs.

Ból egzystencjalny i malarstwo abstrakcyjne.

ma.jpg

Wróciłam przedwczoraj z kilkudniowego obozu językowego ( temat na kiedy indziej, ale było super) gdzie ogólnie się przeziębiłam. A do tego doszedł strajk nauczycieli, to już w ogóle nie ma sensu iść, tym bardziej że nauczyciele u mnie odwalają niezły szajs ( ktoś w trakcie tego wszystkiego złamał sobie nogę, ale never mind). Więc sobie tak siedzę w domu, no i tak szczerze no nic nie robię już od 2 dni. Strasznie mi z tym źle, dzisiaj to już w ogóle wytrzymać nie mogłam, straszna katorga. Taka jestem uwędzona że masakra. ( przypis 1. wędzić się - według słownika mojej mamy - odpoczywać, gdy jeszcze bardziej cię to męczy, leżenie, i męczenie się coraz bardziej. Nawiasem mówiąc, dziękuję za uznanie dla tego określenia @barreloflaughs który również zaczął go używać.) No i tak to się, moi drodzy, przedstawia. Jednocześnie jestem jakoś tak zmęczona psychicznie, i mam ochotę skończyć to i wprowadzić jakiś przełom w moim życiu, choć wcześniejszy punkt wiąże się z brakiem siły na to. No, ale chyba tak to już jest, i jeśli chce się jakoś spoko wyjść w życiu, to trzeba to olewać, aż w końcu serio będzie się miało pełną satysfakcję.

A malarstwo abstrakcyjne wlało dziś we mnie pewną dozę pasji, przez co nieco odżyłam. Ogólnie zachwyciłam się tym, jak się co do tego myliłam.

Wcześniej tak samo jak dla większości, te wszystkie czarne kwadraty na białym tle i inne takie były kompletnie bez sensu, a abstrakcja sama w sobie kojarzyła mi się z czymś, co byłby w stanie zrobić każdy 2 lata +. No ale okazało się, że jednak to nie wszystko. Nadal uważam, że niezła część z tego to trochu zakała sztuki, ale no... obejrzyjcie to.

Po obejrzeniu kilku filmików tego pana, dostrzegłam, że szpachelki serio mają zastosowanie w malarstwie.

I że to paplanie nauczycieli plastyki o tym, że abstrakcja ma sens, i przedstawia rzeczywistość w całkiem inny sposób, to w sumie prawda.

To nie jest jak realistyczne rysunki, gdzie tylko idealne odwzorowanie rzeczywistości ma prawo bytu, a każda niedoskonałość jest be. Tu w sumie wszystko zależy od poziomu tego, kto używa abstrakcji. Może to być zwykły kwadrat, może być efektowny pejzaż. Do tego, myślę że trzeba się na tym cholernie znać, by wiedzieć, co jak zrobić. Tu każdy ruch mógł wszystko całkowicie zmienić, zarówno istotę, jak i znaczenie dzieła, bo w tym w sumie pomyłka nie musi oznaczać, że trzeba wywalić, tylko robi się to w inny sposób, albo w ogóle przeobraża w coś innego. Do tego nawet sam nigdy nie będziesz w stanie powtórzyć swojego dzieła.
Abstrakcja jest niesamowicie płynna, i to jest w pewien sposób fascynujące i ciekawe, szczególnie dla osoby takiej jak ja, która w ogóle zajmuje się głównie w miarę rzeczywistym stylem, do tego kredkami, nad którymi o wiele łatwej panować.

To też trochę zmienia spojrzenie na tworzenie, i nadaje swobody artyście. U mnie, w rysunkach chyba objawia się jakiś perfekcjonizm, lubię, gdy wszystko wychodzi idealnie tak, jak ma być, podczas, gdy to niekoniecznie o to chodzi. Bardzo często zachwycam się niechlujnym odwzorowaniem jakiegoś widoku, pozbawionym wielu detali. Po prostu wtedy to wygląda świeżo i lekko, jakby bardziej artystycznie. Aż nabrałam ochoty by podjąć walkę z perfekcjonizmem.

Trzymajcie się!